wtorek, 17 lipca 2012

Złodziejka to me drugie imię! Czy bedę w stanie się zmienić? cz. 3


Sytuacja była beznadziejna: nie mieliśmy broni, a do samochodu nie mogliśmy się dostać. Po prostu zaje*biście!
-Wymyśliłeś coś?- zapytałam z nadzieją przerywając ciszę
Chociaż czy ciszą można nazwać odgłosy strzałów? Chyba nie…
-Jeszcze nie.- odpowiedział
Znowu pomiędzy nami „cisza”. Nagle poczułam zapach benzyny… oj! To się zaraz skończyć dla nas źle… bardzo źle.
-Itachi nie wiem czy wiesz, ale ten samochód może zaraz wybuchnąć.- stwierdziłam
Uchiha odciągnął mnie od samochodu, ale tak, że wylądowałam pod nim. Leżeliśmy tak przez chwilę.- Ehm… mógłbyś ze mnie zejść?- zapytałam
Zszedł ze mną i pomógł mi wstać.- Dziękuję, uratowałeś mi życie.- uśmiechnęłam się
-Ty mnie ostrzegłaś.- stwierdził
-Ale nie zareagowałam.- dodałam do jego stwierdzenia
-Musimy powiadomić Tsunade.- oznajmił wyciągając telefon
-To nie jest najlepszy pomysł.- stwierdziłam wytrącając mu z ręki telefon tak, że spadł na trawę
-A masz lepszy pomysł?- zapytał zaciekawiony Itachi podnosząc komórkę
-Tak.- odpowiedziałam chwytając kamień w dłoń
-Nawet o ty nie myśl.- usłyszałam stanowczy ton Uchihy zanim wybiłam szybę w jakimś srebrnym volvo- A obiecywałaś, że będziesz grzeczna.- przypomniał Itachi
-Obiecuję, że się poprawię…- zaczęłam- …jeśli przeżyjemy.- dodałam cicho
-Słuchaj to może też coś obiecam.- oznajmił- Nie mówiłem tego nikomu, ale kiedy cię pilnowałem podglądałem cię kiedy się przebierałaś i obiecuję, że jeśli przeżyjemy już nigdy tego nie zrobię.- oznajmił krzyżując palce
Nie uszło to mojej uwadze, ale zbyłam to.
-Że co robiłeś?!- zapytałam wzburzona
-No, właśnie słyszałaś.- powiedział- Może lepiej już się zbierajmy.- o powiedział
-Jeśli przeżyjemy to cię zabiję i będę miała gdzieś co mi za to zrobią.- stwierdziłam otwierając drzwi samochodu
-To kradzież, wiesz?- zapytał zmieniając temat
-Jeśli chcesz możesz tu sobie poczekać aż się skapną, że jednak żyjemy.- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem odpalając srebrne volvo na kabelki
Wsiadł ze zrezygnowaniem zamykając za sobą drzwi. Odjechaliśmy z piskiem opon i jechaliśmy z zawrotną prędkością.
-Możesz zwolnić?- zapytał
Westchnęłam i zwolniłam.- Dziękuję.- powiedział
W pewnym momencie wykorzystując moment jego nieuwagi przyśpieszyłam.- Gdzie mnie wywozisz?- zapytał
-Nie wywożę cię tylko ratuję, jakbyś nie zauważył śledzą nas.- poprawiłam go
Zatrzymałam się raptownie z piskiem opon.- Jesteśmy na miejscu.- stwierdziłam z uśmiechem
-Ta, ładne parkowanie.- stwierdził sarkastycznie z westchnieniem
-Chodź i nie marudź.- pociągnęłam go za sobą
-A właściwie co my tutaj robimy?- zapytał zaciekawiony
-Będziemy się włamywać do mojego domu, bo zapomniałam kluczy.- oznajmiłam przeskakując płot- Idziesz?- zapytałam będąc już za płotem
-Za jakie grzechy?- mruknął i również przeskoczył płot
Po chwili zrównał się krokiem ze mną.- Nie wiem czy włamywanie się jest dobrym pomysłem.- stwierdził Uchiha
-To przecież mój dom.- stwierdziłam i wybiłam okienko w drzwiach
-Ty naprawdę nie masz oporów.- stwierdził kręcąc głową
-No, wiesz…- zaczęłam-… nie robię tego od dziś…- w tym momencie otworzyłam drzwi i padły strzały
Szybko znaleźliśmy się w środku. Zabarykadowaliśmy drzwi komodą i szafą. Poszliśmy do górę do mojej sypialni, w której okna na szczęście były zasłonięte.
-Nie podchodź do okien.- usłyszałam głos Itachiego
-Przecież wiem.- zrobiłam obrażoną minę
Pouczał mnie o najprostszych rzeczach, a przecież dzieckiem nie jestem.
-Tylko przypominam.- oznajmił
-Pouczasz.- poprawiłam go otwierając szafę
Wyrzuciłam wszystkie ciuchy z szafy.
-Co ty odwalasz?- zapytał zaciekawiony
-Itachi…- posłałam mu mordercze spojrzenie
Rozwaliłam tylnią ścianę szafy.
-Trzeba było powiedzieć, że trzeba to rozwalić.- odezwał się Uchiha
-Daj spokój, nawet nie wiesz ile czekałam na ten moment.- oznajmiłam.- Chodź.- pociągnęłam go za sobą
Weszliśmy do ukrytego pomieszczenia.
-Powiedz…- zaczęła- …wszędzie masz takie ukryte pomieszczenia?- dokończył pytanie z zaciekawieniem
-W każdym domu?- spytałam na co tylko kiwnął głową- Tak.- odpowiedziałam na jego pytanie
Podałam mu broń, a po chwili drugą i magazynki.
-Po co mi druga?- zapytał
-Żebyś się głupio pytał, pomyśl!- warknęłam na niego
-Eh, co ja muszę znosić?- westchnął cicho ze zrezygnowaniem
Kiedy byliśmy w garażu.
-Którym jedziemy?- zapytałam
-Obojętnie…- westchnął- Tylko, że tym razem ja prowadzę.- zaznaczył
Dałam mu kluczyki od niebieskiego audi Q7.
-Mam nadzieję, że dobrze prowadzisz.- uśmiechnęłam się siadając na miejsce pasażera
Po pięciu minutach byliśmy już jakieś dziesięć przecznic od mojego domu.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam zaciekawiona, teraz to on decydował
-Na lotnisko.- odpowiedział spokojnie
Był skupiony na jeździe. Musiał przyznać ze smutkiem, zrezygnowanie i złością, że Itachi jest o wiele lepszym kierowcą ode mnie. Westchnęłam i patrząc w boczne lusterko.
-Stało się coś?- zapytał wyraźnie zaciekawiony
-Nie… ważne…- wydukałam widząc w lusterku czarne mitsubishi
To był samochód Peina, najwidoczniej chce mnie osobiście dorwać. Wyjęłam komórkę z kieszeni, przez chwilę tempo patrzyłam się na jej wyświetlacz.
-Chyba nie zamierzasz nigdzie dzwonić.- stwierdził
-Muszę, innego wyjścia nie ma, a po za tym mojego numeru nie mają.- oznajmiłam niepewnie
Cóż nie miałam stu procentowej pewności, ale nie miałam śmiałości się przyznać przed Itachim. Podłączyłam telefon do zestawu głośnomówiącego. Wybrałam odpowiedni numer.
-Halo?- usłyszałam zaspany głos
Itachi również wszystko słyszał.
-Kiba musisz mi pomóc.- przeszłam do rzeczy
-A gdzie „dzień dobry”? A gdzie „cześć”?- zapytał- A gdzie „kocham cię”?- dodał złośliwie
-Spadaj!- warknęłam- To pomożesz mi czy nie?- zapytałam zaciekawiona
Kiba był moją ostatnią deską ratunku.
-A w czym ci mogę pomóc?- zapytał zaciekawiony Inuzuka
-Gdzie teraz jesteś?- zapytałam
-W Londynie.- padła odpowiedź
-Zamów dwa bilety na najbliższy lot do Londynu.- powiedziałam- Proszę.- dodałam
-Ten trik co zawsze?- zapytał zaciekawiony Kiba
-Tak.- odpowiedziałam spokojnie
-Widzimy się za parę godzin.- usłyszałam na pożegnanie
-Tak, cześć.- pożegnałam się z uśmiechem, chociaż coś się rozwiązało
-Londyn?- spytał zdziwiony Itachi kiedy miał pewność, że rozmowa się zakończyła
-Tak, Pein nie będzie aż tam na szukał.- oznajmiłam
Cały czas ścigały nas trzy samochody, ale teraz już opryszki mojego brata zaczęli strzelać. -Dobra co zamierzasz?- zapytałam- Wiesz, żeby ich zgubić.- dodałam dla jasności
-Nie wkraczaj w tą strzelaninę.- oznajmił- Mam pewien pomysł, ale do tego przydały by się gwoździe.- powiedział kiedy wjeżdżaliśmy w jedną z bardziej opustoszałych uliczek
-A wiesz, że mam tu gwoździe i chyba wiem o co ci chodzi.- uśmiechnęłam się naciskając niebieski guzik
Z tyłu samochodu zaczęły się sypać gwoździe i po chwili zobaczyliśmy karambol za nami, ale brakowało jednego samochodu.  Ten samochód, którego nie było, pojawił się przed nami.-No to już po nas.- stwierdziłam przerażona
-Nie do końca.- stwierdził gwałtownie skręcając w jakieś podwórze
Zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie samochodu nie było widać.
-Co teraz?- zapytałam
-Wysiadaj.- oznajmił
-Co?- zdziwiłam się
-Wysiadamy, myślisz, że pojechałem tutaj na ślepo?- zapytał- Ale teraz nie ma czasu na rozmowę.- powiedział kiedy widział, że chcę coś powiedzieć
Pociągnął mnie gdzieś w nieznane…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz