wtorek, 17 lipca 2012

Złodziejka to me drugie imię! Czy bedę w stanie się zmienić? cz. 8-9


Część 8

Całą noc spałam z przerwami, bo Itachiego to mogliby wynieść z mieszkania, a by się nie obudził. Po prostu ekstra… chodziłam w dzień po domu jak duch. Byłam zaspana i zła, bo Itachi chociaż obiecał nie pomagał mi. Mojego narzeczonego wygoniłam do kuchni, żeby przygotował coś na obiad, bo Sasori i Deidara z kimś przychodzą. Ja cały czas zajmowałam się szczeniakami i w końcu zasnęłam. Obudził mnie Itachi.
-Co?- zapytałam zaspana
-Deidara i Sasori będą za godzinę.- oznajmił
-O, jeny to już? Pójdę się przebrać.- oznajmiłam- A ty je nakarm.- wydałam polecenie
Przebrałam się w sukienkę, Itachi nalegał. Miałam na sobie krótką sukienkę z jednym ramiączkami w kolorowe ciapki, a ciapki w kolorze czerwonym, ciemno-turkusowym i żółtym, a sukienka miała jeszcze falbanki na dole. Włosy spięłam w luźnego koka i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Po cichu przemknęłam się do salonu, by zaskoczyć Itachiego.
-I jak?- zapytałam zaciekawiona
Na chwilę zamilkł i wpatrywał się we mnie.- Co? Coś nie tak?- zapytałam zdziwiona
-Wyglądasz zniewalająco.- stwierdził
-Dziękuję.- zarumieniłam się delikatnie
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-O, dziwo są punktualnie.- stwierdził Itachi
Poszliśmy otworzyć drzwi. W drzwiach stal Deidara i Sasori z dwoma dziewczynami. Jak mniemam to albo ich żony, albo narzeczone.
-Cześć.- przywitaliśmy się ze sobą
-Jestem Samantha.- przedstawiła się brązowowłosa
-Sakura.- uścisnęłyśmy sobie dłonie
-A ja jestem Bridgit.- przedstawił się blondynka
-Miło mi.- z blondynką również wymieniłam uściski
Samantha była szatynką o brązowych włosach i ciemniejszej karnacji. Była narzeczoną Deidary. Natomiast Bridgit była blondynką o brązowych oczach, była żoną Sasoriego.
-Może tak na początek powiecie, co macie powiedzieć?- zaproponowała Samantha
-Ale co?- Deidara razem z Sasorim zgrywał idiotę
-Nie udawajcie głupszych niż w rzeczywistości jesteście.- oznajmiła złośliwie Bridgit
-Zaraz czyli, że jesteśmy głupi, tak?- spytał Sasori
-Tak.- odpowiedziały równocześnie dziewczyny
-Ok.- powiedziałam przeciągle- Może zmienimy temat?- zaproponowałam
-Najpierw mają powiedzieć, co mieli powiedzieć!- zaznaczyła stanowczo Samantha, nie spodziewałam się tego po niej, no, bo wzięłam ją za taką słodką idiotkę
-Ok, ok.- przestraszył się Deidara- Sasori może ty jej to jakoś tak lepiej przekażesz?- zaproponował
-Zawsze na mnie zwalasz te najgorsze prace.- westchnął zrezygnowany Akasuna- Na pewno pamiętasz swoje ostatnie zlecenie to jak cię złapali. Otóż całe zlecenie było sfingowane, wsypaliśmy cię właśnie Itachiemu. Cała przerażająca historia.- powiedział Sasori
-Przerażające to będzie, to co wam zrobię…-  syknęłam przez zaciśnięte zęby
-Sakura, spokojnie.- powiedział- Oni chcieli twojego dobra.- dodał Itachi
-Niech będzie, że wam przebaczam.- oznajmiłam z uśmiechem
-Za łaskawa dla nich jesteś.- stwierdziła Bridgit
-Nie zasłużyli na to przebaczenie…- zaczęła Samantha-… ja bym na twoim miejscu wzięła i gołymi rękoma zabiła.- uśmiechnęła się złowieszczo, na co Deidara się wzdrygnął
-O zemście zawsze można pomyśleć później.- stwierdziłam z uśmiechem
-Rzeczywiście można.- zgodziła się Bridgit
Po obiedzie poszłam pogadać z Bridgit i Samanthą w sypialni.
-No, to o czym mówimy… może obgadamy naszych mężczyzn?- zaproponowała Akasuna
-Samantha ja mam pytanie, jak ty się z Deidarą zapoznałaś?- zapytałam
-A poznałam go już dobre piętnaście lat temu w Paryżu. Taki tam słodki blondyn. Byłam córką gangstera, ale uciekłam od rodziców i to właśnie on mi pomógł. A najbardziej zbliżyliśmy się kiedy rozpracowywaliśmy gang mojego ojca.- opowiedziała
-A ja sądziłam, że jesteś słodką idiotką!- powiedziałam w tym samym momencie co Bridgit
-Tak, wszyscy tak mnie postrzegają.- zaśmiała się- To może teraz Samantha się nam pochwali jak poznała Sasoriego?- zaproponowała Samantha
-Eh, to nudna historia. Poznaliśmy się jeszcze w liceum, a jak ledwo je skończyliśmy to wzięliśmy ślub, ale ze względu na pracę Sasoriego nie doczekaliśmy się jeszcze dzieci.- opowiedziała
-No to zegar biologiczny robi tik-tak, bo to jest już ostatni dzwonek.- uśmiechnęłam się
-Same młodsze ode mnie nie jesteście.- oburzyła się- Ty skończyłaś trzydziestkę.- wskazała na mnie- A ty jesteś od niej o dwa lata starsza.- wskazała na Samanthę- Ja mam zaledwie trzydzieści trzy lata.- przyznała się
-No to zegar biologiczny tyka nieubłagalnie u nas wszystkich.- uśmiechnęłam się
-A właśnie co chcecie zrobić z tymi ośmioma szczeniakami?- zapytała Samantha
-Na pewno chcemy wydać, ale chociaż jednego sobie zostawimy.- oznajmiłam- A czemu pytasz?- zapytałam
-Tak z ciekawości i z powodów takich, że już od dłuższego czasu próbuję namówić Deidarę na pieska, a one są takie słodkie.- odpowiedziała- A teraz ty nam opowiedz jak spotkałaś Itachiego.- powiedziała Samantha
-Spotkałam go kiedy miałam siedemnaście lat, wtedy robił za moją niańkę i był prawą ręką Akatsuki. Później kontakt się urwał, bo ja uciekłam od swojego braciszka kiedy skończyłam osiemnaście lat. Byłam złodziejką na światową skalę. Jak wiecie Deidara z Sasorim mnie wsypali, bo znają mojego przyjaciela Kibe. Itachi mnie aresztował i zaproponował ugodę. Zgodziłam się, musiałam zamieszkać u niego. Rano kiedy chcieliśmy pojechać do pracy zaatakowali nas. Uciekliśmy spędziliśmy noc u niego i nie na tym o czym myślicie. Rano następnego dnia dowiedziałam się, że nie mam możliwości ucieczki z kraju. Pokłóciłam się z nim, kazałam mu się wynosić. Później pozbyłam się razem z Kibą Akatsuki. Minął rok, a ja spotkałam się z Hinatą- moją przyjaciółką, chciała mnie zabić. Itachi mnie uratował. Cały czas siedział przy mnie w szpitalu. Kiedy wyszłam ze szpitala zamieszkaliśmy razem, a dzisiaj mi się oświadczył.- opowiedziałam
-Gratulacje.- uśmiechnęła się Bridgit
-Pewnie pierścionka nie dał…- stwierdziła Samantha ze zrezygnowaniem
-No, wiesz dokładnie tak było, a skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona
-Wiesz, domyślałam się, bo kiedy Deidara się oświadczał pierścionek dostałam dopiero po jakimś czasie.- oznajmiła szatynka
-Miałam tak samo.- stwierdziła blondynka
-Planujecie już ślub?- zapytała Samantha
-Poznałaś jego rodziców?- zapytała Bridgit
-Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy i nie.- odpowiedziałam na obydwa pytania
-Wiesz, że nie będzie ci łatwo?- zapytała Bridgit- No, wiesz…- zaczęła
-… zadania, piękne agentki, które będą go otaczać, czasami nie będziesz go widziała ze dwa lata.- dokończyła Samantha
-Nie brałam tego pod uwagę.- powiedziałam zaniepokojona
-Ale możliwe, że nie będzie pracował w CIA i skupi się na rodzinie, bo w końcu pracuje tak tylko tymczasowo. Z tego co słyszałam miał pracować tylko przy sprawie Hinaty.- pocieszyła Samantha
-A wy chciałybyście, żeby oni zrezygnowali ze swojej pracy?- zapytałam zaciekawiona
-Ile bym oddała, żeby już się nie martwić czy on żyje, czy nie.- oznajmiła Bridgit
-Chciałabym, żeby był w domu, ale dla niego mam takie wrażenie, że praca jest ważniejsza niż ja.- powiedziała smutno Samantha

Część 9

Minął miesiąc. Siedziałam i uczyłam się do jakiegoś egzaminu, kiedy nagle wparował Itachi. Co do obaw moich, które wywołały dziewczyny to Itachi w ogóle zrezygnował z pracy agenta. A co do pierścionka to nadal go nie dostałam, chociaż cały czas czekam i nie przypominam się.
-Hej.- przywitał się i pocałował mnie w policzek
Usiadł obok mnie na kanapie i zabrał moje notatki mi z rąk.- Powiedz kochanie, co byś powiedziała na mały wypad do Włoch i poznanie mojej rodziny?- zapytał
-Ja sądzę, że to dobry pomysł, bo przecież mamy wspólne plany na przyszłość.- odpowiedziałam- Bardzo chętnie poznam twoich rodziców.- oznajmiłam, żeby go do końca przekonać
-Ok, w takim razie. Jutro wyjedziemy.- oznajmił z uśmiechem
-Mi pasuje.- stwierdziłam- Tylko będę musiała wziąć notatki, bo będę miała egzamin.- oznajmiłam
-Ale będziemy mogli wyjechać na tydzień?- zapytał
-Nawet na dwa.- pocałowałam go
-Ok, tylko będzie trzeba wziąć psy. Wiadomo te, które są już zamówione to się nimi zajmą właściciele (czyt. Deidara i Samantha, Sasori i Bridgit oraz Kiba i Aiko).- stwierdził
-No, to musimy wziąć pięć piesków ze sobą.- stwierdziłam z uśmiechem
-Nie martw się nie będzie tak źle.- uśmiechnęłam się- Pieski będą w bagażniku, a bagaże na tylnim siedzeniu.- oznajmiłam wymyślając plan- Chodźmy się spakujemy, bo wyjedziemy rano, żebym ja mogła poprowadzić w dzień, a ty kotku w nocy.- oznajmiłam z uśmiechem
-Eh…- westchnął
-Myślałeś nad sprawą ślubu?- zapytałam zaciekawiona
-Tak, chciałbym wziąć ślub w moim rodzinnym mieście, we Florencji.- oznajmił
-W sumie Włochy to słoneczny kraj. Wzięcie tam ślubu to najlepszy pomysł jaki mógł przyjść do głowy.- oznajmiłam
Poszliśmy się spakować. Nakarmiłam szczeniaczki, które już biegały, skakały i pakowały się do łóżka. Wieczorem po kolacji leżeliśmy w łóżku. Ja czytałam książkę, on jakąś gazetę. W pewnym momencie. Schował gazetę i wyjął jakieś pudełko.
-Kochanie…- odezwał się
-Słucham?- zapytałam odkładając książkę
-Ja tak dla pewności.- oznajmił- Wyjdziesz za mnie?- otworzył pudełko z pierścionkiem
-Przecież znasz odpowiedź, a odpowiedź brzmi „tak”.- uśmiechnęłam się
Założył mi na palec pierścionek i pocałował mnie namiętnie. Całowaliśmy się nie wiem ile, ale przerwały nam pieski, które pakowały się do łóżka.
Rano. Właściciele trzech piesków (tak będzie krócej) wzięli je do siebie, a my z piątką musieliśmy się załadować do samochodu. Wyruszyliśmy o dziesiątej rano. Ustaliliśmy, że pierwszy postój będzie w Paryżu, bo bardzo chciałam. Później w Mediolanie, bo też bardzo chciałam. Następnie w Veronie, bo to przecież miasto Romea i Julii. No i w końcu pojedziemy do rodziców Itachiego.
Minęły cztery dni zanim dojechaliśmy do Florencji. Nie śpieszyło się nam, dlatego byliśmy tak późno. Podjechaliśmy pod wielką willę.
-No, to tutaj.- oznajmił- Gotowa?- zapytał zaciekawiony
-Mam tylko pytanie. Czy oni wiedzą kim byłam?- zapytałam zaciekawiona
-Wiedzą o twoim fachu złodziejki… nie martw się, są tolerancyjni jeśli o to chodzi.- oznajmił- Mój ojciec sam ma złe uczynki na koncie. W sumie ja też, nie jestem przecież święty.- uśmiechnął się
Wysiedliśmy z samochodu. Ja wzięłam pieski na smycze, a Itachi wszystkie nasze bagaże. Nie zdążyliśmy jeszcze dobrze podejść do bramy, a już wyszli rodzice Itachiego. Na początek się przywitaliśmy wiadomo… wymiana uścisków itd. Okazało się, że przyjechaliśmy na obiad. Podczas posiłku.
-Może powiecie nam jakie macie plany?- zaproponowała mama Itachiego- Mikoto
-Ehm… mamo planujemy ślub tutaj, we Florencji.- odpowiedział Itachi
-No, nareszcie.- stwierdziła- Synu nie obraź się, ale czas najwyższy na założenie rodziny.-  powiedziała Mikoto
Nie odzywałam się. Po prostu dziwnie się czułam w takiej rodzinnej atmosferze. Ja nigdy czegoś takiego nie miałam i po prostu, bałam się, że palnę jakąś totalną głupotę.
-Sakuro, powiedz mi obecnie czym się zajmujesz?- zapytała mama Itachiego
-Obecnie studiuję w Londynie Architekturę.- oznajmiłam
Wieczorem.
-Coś mało się odzywałaś.- zauważył Itachi
-Nie, wcale, że nie.- prychnęłam nerwowo
-Powiedz mi o co chodzi? Dlaczego tak dziwnie zachowywała się na obiedzie?- zapytał
-Ja po prostu nigdy nie miałam takiej rodzinnej atmosfery. Nidy się z nią nie spotkałam w swojej rodzinie i po prostu bałam się, że palnę jakąś totalną głupotę.- oznajmiłam
-Nie wiedziałem.- powiedział- Przepraszam, że postawiłem cię w tak niezręcznej sytuacji.- zrobiło mu się głupio
-Nie przepraszaj, nie musiałeś wiedzieć.- powiedziałam- Nic się nie stało.
Tydzień później mieliśmy już ustaloną datę ślubu, która wypadała za dwa tygodnie. Przez ten tydzień już się prawie przyzwyczaiłam do tej rodzinnej atmosfery. Wieczorem przyjechały Samantha i Bridgit.
-Czemu przyjechałyście?- zapytałam zaciekawiona
-Jak to czemu? Przyjechałyśmy zabrać cie na zakupy, żebyś wybrała sobie suknię ślubną marzeń.- oznajmiła z uśmiechem Samantha
-Ok.- zgodziłam się- Kiedy jedziemy?- zapytałam
-Dzisiaj!- powiedziały radośnie
-Ok.- stwierdziłam niepewnie
-Nie „ok” tylko wsiadaj do samochodu. Nie obraź się, ale włamałyśmy się do twojego mieszkania i pozwoliłyśmy sobie spakować kilka twoich rzeczy.- oznajmiła  Bridgit
-A-ale Itachi on o niczym nie wie!- zastopowałam je
-Wie i się zgodził, nie martw się.- oznajmiła Bridgit
Nie zdążyłam się pożegnać z Itachim, bo mnie wepchnęły do samochodu. Pojechałyśmy do Mediolanu po suknię ślubną. Byłyśmy jeszcze tego samego dnia, bo Bridgit jeszcze „lepiej” prowadzi niż ja. Zero brania pod uwagę przepisów drogowych… a to niby ona ma z nas najbardziej czystą historię. Zatrzymałyśmy się w jakimś hotelu
-Ty prowadzisz gorzej niż ja.- stwierdziłam się
-Wcale, że nie.- powiedziała Bridgit
-Nie było tak źle oprócz tego, że wymiotować mi się chce.- stwierdziła Samantha
-Nie marudźcie, tylko chodźmy do pokoju.- powiedziała Bridgit
-Ok.- zgodziłam się
-Mi to pasuje, bardzo chętnie się już pójdę spać.- stwierdziła Samantha
Następnego dnia poszłyśmy po suknię ślubną. Dziewczyny wskazywały mi różne suknie. Odrzucałam każdą z nich, bo albo za księżniczkowata, albo za kiczowata, albo zbyt wielki dekolt… mogłabym bym tak wymieniać jeszcze długo.
-Dziewczyny, dziewczyny spokojnie mamy jeszcze trochę czasu.- powiedziałam- Więc spokojnie, na pewno coś znajdę.- dodałam
-Mam pomysł.- odezwała się Samantha z uśmiechem- Niech każda z nas wybierze po jednej propozycji i wybierzemy najlepszą.- oznajmiła
-Ok.- zgodziłyśmy się i każda z nas rozeszła się w inną stronę
Chodziłam po sklepie z myślą „nic tutaj nie znajdę”, ale chyba jednak przeliczyłam się, bo znalazłam idealną suknię w tym samym momencie tą suknię zauważyły również Bridgit i Samantha.
-Mamy już suknię tylko musisz przymierzyć.- stwierdziły w tym samym momencie
-Tak.- ucieszyłam się
Suknia, na szczęście, pasowała jak ulał i teraz musiałyśmy się wziąć za resztę, co mnie po prostu trochę dobijało, bo spędziłyśmy tutaj ze cztery godziny. Później były buty, welon i wiadomo pełno innych potrzebnych rzeczy. Po dziesięciu godzinach zakupów ogółem byłyśmy zmuszone zakończyć poszukiwania, bo wszystkie sklepy zostały pozamykane. Dla mnie to było wybawienie, bo padałam już z nóg. Wieczorem jeszcze poszłyśmy na kolację, bo taki im się zachciało.
-Powiedz cieszysz się na ślub?- zapytały
-Tak, cieszę.- odpowiedziałam- A czemu niby miałabym się nie cieszyć?- zapytałam zdziwiona
-Nie, no, wiesz pytamy się tak dla pewności, żeby nie było czegoś takiego jak rozwód.- powiedziała Bridgit
-Nie będzie czegoś takiego, obiecuję.- powiedziałam- Przynajmniej z mojej strony.- dodałam z uśmiechem
-Tak, wiemy.- zgodziła się Samantha- Odpowiadasz tylko za siebie.- dodała
Minął tydzień. Nareszcie mogłam wrócić do Itachiego. Nie, że miałam dosyć Samanthy i Bridgit tylko się po prostu stęskniłam. Kiedy byliśmy sami.
-Stęskniłam się.- pocałowałam go
-Nie tylko ty.- powiedział- Dlaczego tak długo cię nie było?- zapytał zaciekawiony
-Dwa powody: Samantha i Bridgit.- odpowiedziałam z uśmiechem
-Ale wszystko masz?- zapytał
-Tak, mam.- odpowiedziałam- Gdybyśmy czegoś nie miały jeszcze bym nie wróciła.- oznajmiłam z uśmiechem
W końcu nadszedł ten dzień.
Musiałam wstać wcześniej niż Itachi, bo dziewczyny stwierdziły, że przygotowania zajmą dużo czasu. Samantha zaoferowała się, że zrobi mi makijaż, a Bridgit włosy.
-Denerwujesz się?- zapytała Bridgit
-Może trochę.- stwierdziłam z uśmiechem
-Nie otwieraj oczu.- powiedziała Samantha
Zamknęłam oczy.
-Dzień dobry.- usłyszałam głos Mikoto
-Dzień dobry.- odpowiedziałam otwierając oczy i odwracając się
-Dzień dobry.- odpowiedziały dziewczyny
-I jak jesteś gotowa?- zapytała Mikoto
-Psychicznie tak.- odpowiedziałam otwierając oczy- A jeśli chodzi o wygląd to muszę jeszcze się przygotować.- oznajmiłam z uśmiechem
Po trzech godzinach była już gotowa najważniejszy dzień w moim życiu. Kiedy już stałam niedaleko ołtarza, tak, żeby nikt mnie nie widział.
-No, za chwilę twoja wielka chwila.- stwierdziła Bridgit
-Jesteś gotowa?- zapytała Samantha
-Tak.
Zrobiłam pierwszy krok w stronę ołtarza i jednocześnie pierwszy krok w stronę nowego, lepszego życia…

The End

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz