wtorek, 17 lipca 2012

Jesteś moim podnieceniem (część 3)



Nie mogłem uwierzyć, ona mnie opuściła. Nie wiem czy to nawet zrobiliśmy? Kurde. A tak naprawdę chciałem wszystko pamiętać, ale oczywiście nic z tego. Nie będzie takiego zaskoczenia u mnie, a jednak w tej chwili jest. Mam czasami siebie dosyć○! Jak mogłem dopuścić do takiej rzeczy. Dałem jej odejść. Przetarłem oczy by widzieć wyraźniej. Teraz to zauważałem, że znajduję się pod swoim domem? To naprawdę dziwne, byłem niedaleko domu Ino, a teraz raptem…
Ta mała landryneczka prowadziła samochód? To nie możliwe, ona nie ma prawo jazdy, nie odważyłaby się prowadzić bez doświadczenia. To byłoby nie możliwe, jeśli sprowadziła mojego ojca wniósł by mnie. Chwyciłem się za głowę. Ukradkiem spojrzałem na zegarek, wybiła dokładnie godzina dziewiąta. Ziewnąłem i przymknąłem powieki.
-Co!! - wydarłem się na całe gardło. Otworzyłem drzwi jedną dłonią. Chciałem wyjść lecz poczułem szarpnięcie i upadłem. Co jest do cholery? Na nadgarstku miałem przyczepiony metal. Wstałem i zacząłem ciągnąc, ale to było na nic. Jak ona śmiała to zrobić. Przyczepiła mnie do kierownicy kajdankami? Skąd je dostała? Trzeba będzie się dowiedzieć, gdyż jestem bardzo ciekawy jej życia. - Jak ja ją dorwę. - zauważyłem Sasuke, który stanął tuż przy mnie. Zaczął się głośno śmiać.
-Zrobiła Cię w konia?
-O czym ty mówisz?
-Chodzi mi o Sakure, powiedziała, ze nie mam ci pomagać. W pokoju nie mogłem z ciebie. Wiesz, że jak chłopacy się do niej dobierają mają nie miłe życie. Cos o tym wiem.. - zaśmiał się jeszcze głośniej. Stał blisko mnie. Potniałem mu nogi. Upadł na swój szanowany tyłek. Patrzał wściekły na mnie. Widocznie Ona Go o wszystkim powiadomiła co nie jest za miłe.
-Dawaj kluczyk.
-Nie mam. - powiedział.
-Ta jasne. Ona zawsze komuś odda, aby mieć zabezpieczenie. Dawaj go! - warknąłem na niego. - Śpieszę się.
-Na obóz? Nie martw się mama już Cię spakowała. - zaśmiał się. I co z tego? Ona zawsze mnie pakuje, ale chciałem jeszcze parę rzeczy wziąć. Tak bardzo się cieszyłem, ze będę z nią w pokoju, ze nie przewidziałem takich konsekwencji. Ona po prostu zrobiła to bym nie jechał. Jej niedoczekanie. Uśmiechnąłem się delikatnie. - Dobra, już daje. Tylko uspokój się. Już się boję co wymyśliłeś względem jej. - podał mi kluczyk i odszedł do domu. Szybko wydostałem się z kajdanek. Uchwyciłem je i schowałem do kieszeni. Pobiegłem zatrzaskując drzwi. Jak mogłem być taki głupi. Ona na pewno by tak szybko mi nie uległa, choć to nie był sen. W szkole trochę dotarłem do niej.
Wybiegłem do pokoju, gdzie była matka i spakowała moje ostatnie rzeczy. Zaśmiała się cicho. Spojrzałem po sobie. Nie miałem tylko koszuli lecz czerwoną szminka, którą było wypisane przekleństwo. Ona ode mnie dostanie. I to porządnie, lecz w innym znaczeniu. Wbiegłem do łazienki na korytarzy i szybko wykąpałem się. Nie mogłem spóźnić się na ten cholerny autobus, inaczej oni odjadą beze mnie. Szybko wytarłem swoje ciało z kropelek wody. Zawiązałem go na biodrach by okrywał intymną część ciała. Gdy wkroczyłem do pokoju, mojej kochanej rodzicielki nie było. Szybko ubrałem ubrania. Jeansy w niektórych miejscach poszarpane, a także białą bluzkę na większe ramiączka. Bluzkę przewiązał przez biodra.
Chwyciłem parę rzeczy chowając do torby przy okazji patrząc jakie matka mi schowała. Było dobrze, nie musiałem się o nic martwić. Choć dziwie się, że teraz w taki sposób mnie spakowała, zawsze obciachowo mnie chciała ubierać. Cóż, chyba zauważyła. Zbiegłem na dół całując matkę w policzek. Chwytając przy okazji swój portfel patrząc czy wszystko jest. Wyszedłem spoglądając na zegarek w komórce. Mięłam jeszcze piętnaście minut. Sasuke na mnie czekał tupając nogą.
-Nie mogłeś się pośpieszyć? - zapytał
-Gdybyś przyszedł szybciej mnie obudzić wszystko by było dobrze.
-Debil.
-Mądrala się odezwał. - powiedziałem do niego. Szliśmy razem. Byłem odrobinę wyższy od niego. Miał swoją dziewczynę, ale rodzice chcieli bym wreszcie sobie znalazł dziewczynę pełną entuzjazmu do życia.  Takiej łatwo nie znaleźć. Wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej, ale ja już wybrałem i tylko ona zostanie moją żoną!
Doszliśmy do autobusu, akurat wchodziła ostatnia osoba. Pobiegliśmy. Weszliśmy ostatni. Kakashi na ans spojrzał, widać nie był zadowolony z mojej obecności. No tak będę mu przeszkadzał w dorwaniu mojego Aniołka. Zmierzyliśmy się spojrzeniami. Jakoś nie było to dla mnie takie kolorowe.
-Sakura, zobacz kogo widzę. - powiedziała kobieta. Zaśmiały się wszystkie. Różowo włosa na mnie spojrzała. Zaśmiała się razem z innymi. Westchnąłem ciężko. Siedziała sama, wiec jedyne miejsce było u niej? Słodko… Sasuke poszedł do swojej dziewczyny i ucałował Ją.
-Widzę, ze się uwolniłeś, a raczej braciszek dał ci kluczyk - powiedziała z jadem patrząc na Sasuke.
-Nie patrz tak na mnie. Itachi jest jak małe dziecko. - klepnąłem Go w głowę. Fuknął na mnie z przekleństwami. Nie lubiliśmy siebie to prawda. Gadaliśmy o sobie różne rzeczy. Usiadłem na swoim miejscu.
-Sakura siadaj! - krzyknął profesor z początku autobusu.
-Tak tak profesorku. Już siadam, może być na kolanach?. - ochoczo zrobiła to. Nie wiedziałem jak mam się zachować, ale to był chyba najlepszy moment na rozmowę z nią. Zdziwiłem się także, że zapytała Go o kolana. Zaśmiała się cicho. Hatake tłumaczył wiele rzecz, a także wiele innych spraw jak mamy się zachowywać. To nas chyba nie dotyczyło. Zbliżyłem się do Sakury drażniąc jej ucho - Co? - zapytała ciszej.
-Odegram się.
-Hmm… Słodko. Już czekam co wymyślisz kochanieńki. - powiedziała. Popatrzała na mnie. Nie wiedziałem co takiego powinnam robić, ale w głowie miałem wiele planów. Ona sama do mnie przyjdzie. Siwo włosy podszedł do nas i czekał aż przestaniemy rozmawiać.
-Może pan chciałby cos powiedzieć, panie Uchiha? - zapytał mnie. Niby ja byłem winien? Co za tupet, ona tez rozmawiała. Chciał mnie złapać, ale Sakura złapała jego dłoń. Spojrzał na nią z pytaniem w oczach.
-Panie Hatake to nie jego wina. - powiedziała do niego. Patrzałem na całą sytuację. Było widać lekko jej piersi. To nie możliwe! Ona chce go udobruchać! Nie mogę na to pozwolić, ale niech robi co chce. - Musiałam Go przeprosić, zrobiłam coś niewybaczalnego dla niego. A jego duma została obrażona. To chyba lepsze niż ukaranie go, prawda?
-Tak masz rację. - powiedział i odszedł od nas. Autobus ruszył, gdy siwo włosy dał znak. Uśmiechnąłem się. Znów przybliżyłem się do różowo włosej.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Bo to jest prawda. Twoja duma jest ważniejsza niż cokolwiek innego.
-Wcale nie. Ty jesteś ważniejsza od dumy. - uchwyciłem jej podbródek i wpiłem się w jej miękkie usta. Może jest to przy wszystkich, ale ona mi dawała nadzieję, co mnie jeszcze bardziej pocieszało. Nie mogłem sobie jej odpuścić. Miała być moja, i tak będzie. Nie pozwolę nikomu innemu ją tknąć. Oderwała się ode mnie.
-Nie rób tego. - powiedziała łagodnie. Zawsze to  robiła, gdy coś jej się podobało. Powinienem też częściej Ją denerwować od razu dostaje miłych kolorków. Odetchnąłem z ulgą gdy nic nie zrobiła. Jechaliśmy spory czas, aż autobus stanął, lecz nie dotarliśmy na miejsce.
-Sakura! - krzyknęły z tyłu dziewczyny. Popatrzała na nich.
-Gasz z nami? - zapytała Ino.
-W co? - dopytywała Sakura.
-W prawda czy wyzwanie.
-E… - wypowiedziała. - Jasne. I tak nie mam nic do ukrycia.
-Dobra ja zaczynam. - powiedziała blondynka. Siedziałem i słuchałem ich. Sakura była do nich odwrócona. - Sakura. Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Hm… Kochałaś się z facetem?
-Nie. - powiedziała pewnie. Nagle się zatrzymaliśmy. Byliśmy już przed dużym hotelem. Tak szybko dojechaliśmy? Z nią zawsze szybko czas mija.
-Dojechaliśmy. - powiedział Kakashi. - każdy ma przydzielony pokój dwuosobowy. Proszę chwile poczekać zaraz przyjdę. - Sakura nie wstawała gdyż zagracałem jej drogę. Uchwyciłem ja i przyciągnąłem do siebie.
-My mamy całkiem inny pokój.
-O co ci chodzi?
-Załatwiłem nam apartament.
-Ty oszalałeś? I tak między nami nic nie będzie. - powiedziała wrogo. Odszedłem od niej. Szła za mną.
-Uchiha czekaj! Tak nie można! Jak ty mogłeś… - urwała nagle. Spojrzałem za siebie, rozmawiała z przyjaciółkami śmiejąc się. Patrzała na mnie wściekle. Wszyscy odeszliśmy do hotelu, gdy przyszedł Kakashi. Spojrzał na mnie. Widocznie dowiedział się, że mamy całkiem inny pokój na grafiku niż wszyscy pozostali.  Rozdali nam klucze, mieliśmy numer 216. Zamówiłem chyba wszystkie usługi jakie były w tym hotelu. Recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, aż za bardzo. Przykro mi, ale teraz liczy się tylko Sakura. Może była ładna, ale chciałem posiąść dla siebie Sakure. Szedłem przed siebie schodami w górę. Mieliśmy drugie piętro, tak samo inni, ale nam należał się apartament tak?
-Itachi.. - mówił mój przyjaciel. - Zamierzasz coś zrobić?
-Myślisz, ze się da? - zapytałem - Nie tak łatwo, ale zobaczymy. - zaśmiałem się patrząc ukradkiem na Sakure śmiejąca się cicho. Była pełna radości dziewczyną, a chciałem ja przelecieć nawet z więcej niż jeden raz. Miała w sobie pewien wdzięk.
-Nie odda się?
-Zrobi to, ale na pewno nie teraz.. - zaśmiałem się. - Jest silna, ale na pewno będziemy się kochać.
-Hm.. Pierwszy raz słyszę u ciebie słowo kochać? Czyżbyś..
-Oszalałeś? Po prostu tak powiedziałem. Pieprzyć, nich ci będzie. - rozdzieliliśmy się. Poszedł w stronę swojego pokoju z Ino, a ja swojego z Sakura. Miał całkiem daleko ode mnie na samym końcu. Szła za mną niosąc swój bagaż. Przekręciłem kluczyk. Otworzyłem drzwi wpuszczając ją do środka pierwsza. Weszła do środka nic nie mówiąc. Pierwsze pomieszczenie korytarz, drugim był salon z telewizorem i stolikiem na którym stał kosz owoców z kartką wraz z szampanem i dwiema lampkami. Dziewczyny torba stała przy otwartych drzwiach balkonowych.  Stała na balkonie przyglądając się otoczeniu. Wyszedłem zostawiając torby. Uchwyciłem barierkę nie pozwalając jej uciec tym razem ode mnie. Odgarnąłem jej włosy do przodu i przywarłem do niej.
-Nawet się nie wasz mnie tknąc.
-Tak oczywiście, nie tknę. - zaśmiałem się i zacząłem całować jej szyję. Moje ręce znalazły się pod jej bluzkę, która odkrywała lekko brzuch. Błądziłem po nim. Dostałem się pod stanik i uchwyciłem jędrne piersi, które były przeznaczone tylko dla mnie. Jedną ręką dostałem się pod jej spódniczkę i majteczki i ściskałem kobiecość.
-Mógłbys przestać… - powiedziała cicho.
-Nie. Ja to lubię, a najbardziej twoje ciało. - obróciłem ja do siebie i uchwyciłem podnosząc ją. Zaplatała swoje nogi wokół moich bioder. Weszliśmy do salonu, a po chwili do sypialni. Położyłem ja na łóżku całując usta. Oddawała pocałunki z chęcią. Jej ręce dostały się do zapięcia moich spodni. Odpięła i zdjęła do połowy. Swoją delikatna dłoń schowała pod materiał slipków. Szybko zdjęła. Obróciła mnie na plecy. Nie sądziłem, ze będzie chciała mi obciągnąć. Ona to robi fantastycznie. Już dwa razy zrobiła. W szkole i samochodzie. Chciałbym teraz poczuł jej usta na moim przyrodzeniu. Znów ją obróciłem na plecy gdy zdjęła mi spodnie z slipkami. -Sakura… - mówiłem cicho jej imię gdy poczułem jej delikatna dłoń dotykającą członka. Zdjąłem z niej dolna garderobę. Rozchyliłam jej nogi. Całowałem łechtaczkę ssając przy okazji. Językiem błądziłem. Słyszałem jej jęki, które nie były ciche. Język wsadzałem bawiąc się jej łechtaczką.
Dotknąłem przy tym piersi. Piękne.. I tylko moje. Nikomu nie pozwolę jej tknąć. Wsadziłem w nią dwa palce poruszałem bardzo szybko. Jęczała szybciej i głośniej. Obróciła mnie. Popatrzałem na nią. Uchwyciła mojego członka masując. Wziął do buzi ssając i robiąc z nim wiele innych rzeczy. Usiadła na mnie okrakiem, a mój członek dotykał jej brzucha. Był ogromny i duzy, nie mogłem tego zaprzeczyć. Masowała go dłonią.
-Uwielbiam Go.
-Co?
-Lubię twojego członka. Taki mi się podoba. Chce go widzieć codziennie. Dasz mi tą satysfakcję? - zapytała. Ta Sakura coraz bardziej mi się podoba. Zboczona. Nie zna reguł. - jest taki nabrzmiały i miły w dotyku. Chce czuć jego smak, a także twój. Twoje nasienie… - uśmiechnęła się delikatnie. Nie mogłem uwierzyć.
-Pod jednym warunkiem.
-Hmm…
-Daj mi w siebie wejść, kotku. - powiedziałem. - Chce się z tobą teraz pieprzyć w tej chwili.
-I potem odejdziesz? Nie ma mowy. - wstała ze mnie. Ubrała na siebie rzeczy, lecz tylko górę. Uchwyciłem ją i przyciągnąłem do siebie. Mój członek napierał na jej dziurkę. Chciałem tego, ale czy ona mi na to pozwoli? Nie ma szans. Rzuciłem ja na łóżko, które było miękkie. Tu ja będę rządził, nie ona. Teraz będziemy się kochać, czy ona tego chce czy też nie. Klęczała na kolanach, a  ja za nią. Nadziałem się mocno na nią. Wszedłem w nią głęboko. Ruszałem szybko, chciałem w niej dojśc.
-Itachi przestań! - powiedziała głośno. Nie obchodziły mnie ejj glosy. Ruszałem coraz szybciej słysząc z jej ust jęki. Chciałem się mocno z nią kochać. Ale zmusiłem ją teraz do tego. Będzie miała wyrzuty, ale trudno. W nią wszedł cały mój członek, co było naprawdę dziwne u innych, a tu dodawało mi otuchy. Robiłem mocniej. Zaczęła się także poruszać. Jej piersi falowały.  Zaczęła jęczeć głośno. Wyszedłem z niej i obróciłem do siebie przodem. Na policzkach miała rumieńce. Rozchyliła przede mną nogi zapraszając mnie ponownie do środka. Skorzystałem. Pchałem mocny by dostawała coraz większej euforii. Nie pytając ja o zdanie wytrysnąłem w nią. Poruszałem biodrami cały czas. Krzyknęła głośno z podniecenia. Opadłem na jej ciało i piersi ssajac sutek. Jeszcze ruszałem biodrami by odczuwała nasz wspólny raz. Naprawdę się musiała masturbować, skoro nie wyczułem dziewictwa, ale i tak jestem pierwszy. Uniosłem się na łokciach. Dotknąłem jej policzków. Nawet nie zapłakała.
-Jesteś nie poważny.
-Taki już jestem.
-Ile dziewczyn tak brałeś?
-Jedną. Ciebie. - powiedziałem do niej. Ucałowałem jej usta. Była taka słodka w tej chwili. Oddawała każdy pocałunek. Obróciła mnie na plecy. Poruszała swoimi biodrami skacząc po moim członku by dawał jej przyjemność. Nie powstrzymywałem się. Rozebrała z siebie ubranie. Była cała naga. Podziwiałem ją. Znów w niej wytrysnąłem. Może by tak w niej co chwilę wytryskać. Przytuliła się do mojego ciała. Okryłem nas kołdrą. Przytulała się do mnie. Wyszedłem w końcu z niej. Trwało to dosyć długi czas, za nim ją zagarnąłem do łóżka.
-Zrobiłeś to, więc kto będzie następny? - zapytała mnie. Dłonią jeździłem po jej plecach z lekkim uśmiechem.
-Kto by mógł być? No nie wiem, ale powiem ci że TY.
-Słucham? - zapytała mnie patrząc na mnie.
-To słuchaj, ty będziesz następna. Może cię teraz przeleciałem ale nikogo więcej nie będzie. Wiesz ile się starałem aby się z tobą pieprzyć. To niema wyjść teraz na marne. A przy okazji, jesteś tylko moja teraz. Nie dam ci okazji przebywać z innym, a do łóżka będziesz chodziła tylko ze mną. - usiadłem na nią okrakiem. Całowałem jej usta, oddała pocałunki z żarliwością. Nasze języki splatały się w tańcu namiętności. Pieściliśmy siebie nawzajem. Całowałem teraz jej szyję zasysając się w jej szyi. Oderwałem się od niej.
-Jesteś szalony.
-Wiem kochanie. - powiedziałem i zaczynałem znowu swoje zaloty do niej całując w każdym możliwym miejscu. Do naszych uszu doszło pukanie. Wstałem i ubrałem na siebie szlafrok, by myśleli, że wyszedłem spod prysznica.

1 komentarz: