wtorek, 17 lipca 2012

Czysta Krew część 5


Wpatrywałam się w żarzące resztki mojego drewnianego domu. Nie rozumiałam nadal dlaczego to zrobił. I po co? Co było ta jakże pochopną decyzja do tego czyny? Nic przecież złego mu nie zrobiłam, jedynie wykłócałam się i sprzeciwiałam, ale tak to nic. Ale zrobił co zrobił, musze się z tym pogodzić, jest przecież zimnokrwistym wampirem robi co mu się żywnie podoba. A moje uczucia? Nic dla niego nie będą znaczyły, przecież jestem człowiekiem, który dla nich jest bezwartościowy i nic nie warty w tym ich wiecznym życiu. A jeszcze miałabym być ważna dla króla? Nie jest to możliwe! Może i potrzebuje żony, znajdzie ja pośród wampirzyc. Obróciłam w reku jeden ze sztyletów, które znalazłam w jego pokoju. Zabić się czy nie? Da mi to coś? Tylko odbiorę sobie życie, nic nie warte, ale za to wiem, że z miłością umrę. Uśmiechnęłam się, poczułam na dłoni, gdzie trzymałam sztylet zimną dłoń, która lekko masowała mi zewnętrzną część.
-Co chcesz zrobić?
-To co powinieneś ty zrobić, dawno! - powiedziałam głośniej, ale nie odwracałam się nie chciałam. Znowu by mi serce zaczęło drgać, przy nim a tego nie chciałam. Działo się ze mną wiele rzeczy, takich o których jeszcze nigdy nie słyszałam u siebie. Nie powinno to się dziać, miłość powinna istnieć po między człowiekiem, a nie wampirem!
-Nie pozwolę ci. - wypowiedział, a ja ścisnęłam mocniej rękojeść sztyletu, wyczuł to z pewnością.
-Dlaczego to zrobiłeś? - miałam nadzieję, że wie o co chodzi. Wypuściłam sztylet czując jego mocniejszy uścisk, zluźniał. Wbił się w ziemię obok mojej nogi, drgnęłam lekko czując dłoń zmierzającą ku górze, spojrzałam na niego, uśmiechał się. Nie wiedziałam dlaczego, przecież nic nie zrobiłam takiego.
-To było jedyne wyjście, abyś wyrzekła się wszystkiego co miało dla ciebie dużą wartość. A ja po prosty chciałem to zrobić, a  co ja chcę mogę robić. - mówił, a ja spojrzałam na gaszący się dom. Westchnęłam cicho, i co ja niby mam powiedzieć? Idiota. Gdyby był bardziej roztropny, by zrozumiał w jakiej jestem sytuacji, ale nie taki jak on myśli tylko o sobie.
-To i tak nie ważne. Wyrzekną się, ty wszystko myślisz, że łatwo przychodzi wcale tak nie jest. Wampir? Co może wiedzieć o moich uczuciach jakie żywiłam z tym domem?! Nic nie może  wiedzieć, bo mnie nie zna i nigdy nie pozna. - mówiłam ze spokojem, chmurzyło się coraz bardziej
-Myślisz, że cię nie znałem? - zapytał, zatrzymał dłoń na łokciu, drgnęłam ponownie słysząc jego słowa, no przecież że nie możesz mnie znać bo skąd?  Nie widziałam cię nigdy w dzieciństwie. - Skąd wiesz, może kiedyś się już spotkaliśmy?!  Przez tyle lat patrzałem, widziałem wszystko i także słyszałem. Gdybym ciebie nie znał nie zachowywał bym się tak jak zachowywałem moja droga. - mówił, zmierzał ku górze, ale przeniósł teraz dłoń na brzuch. Zaczynał mnie denerwować, a moje serce przyśpieszyło rytmu czując jak delikatnie idzie do góry. Przełknęłam cicho ślinę i lekko spojrzałam na jego bladą dłoń na czerwonym materiale, lekko uchwycił i podniósł ku górze odkryło to moja nogę.
-Mam dwa do ciebie pytania. - wypowiedziałam, i nadal na niego nie spoglądałam, skrzyżowałam ręce na piersi. -Jeśli chcesz odpowiesz, a jak nie, nie zmuszam. Skąd znasz Rin? - zatrzymał się na moim brzuchu, widać, albo nie chciał mówić, albo jeszcze coś ukrywał.  Czułam jego ostrą woń, taka przyjemną, zawsze potrafię się rozmarzyć, a teraz marzę o kim? O wampirze. To nie realne myśli.
-Twoją matką?
-Tak. - wypowiedziałam, wiedział o co mi chodzi. Nie rozumiałam, nadal jak on i ona się poznali, w jakich okolicznościach i gdzie. Matka nigdy mi nie mówiła, że poznała wampira. Jak i gdzie? Jak próbowałam nawet mówić o tacie omijała ten temat, a ja nie wiedziałam dlaczego. Co takiego w tym było, że nie chciała mi powiedzieć? Nie wiem.
-Hm… Można by powiedzieć, że sama do mnie przyszła. - nie rozumiałam, jak Człowiek może przyjść do wampira, z własnej woli?  No przepraszam, ja też przyszłam z własnej, nic szczególnego.
-Jak to z własnej?
-Wtargnęła do zamku nie postrzeżenie, miałem wtedy zebranie, zaczęli się dziwnie zachowywać, wiedziałem, że mieliśmy gościa w zamku, a potem wrota otworzyły się, ale nie normalnie tylko z wielkim hukiem, co było dla nas bardzo dziwne, każdy patrzał w wrota. A w nich stała kobieta o różowych włosach i ciemnych oczach. Tak ją poznałem - i to miało być koniec, ja chcę wiedzieć więcej do cholery. Znam już okoliczności, ale powód…
-Po co przyszła do takiego jak ty?  - zapytałam, i schyliłam głowę trochę w bok, aby go lepiej słyszeć.
-Sam się wtedy zastanawiałem po co przyszłą do mnie jakaś nic nie warta kobieta - zacisnęłam dłonie w pięści - Nie złość się, to było wcześniej. Rin przyszła do mnie w tą samą noc co dzisiaj, jak mówiłem mieliśmy naradę. A przyszła do mnie, aby mnie powiadomić o czymś a raczej o kimś, ale nie chciałem jej wierzyć w te słowa, były jakieś dziwne jak dla mnie. Chciałem ją wywalić z zamku, ale była tak zawzięta, że nawet  wyrwała się dwóm wampirom, aby mi te słowa przekazać. Podziwiałem ją za to, dlatego, że jesteś jej córką szanuje ciebie, bo wiem, że możesz tak samo zrobić. Chociaż była poobijana. - mówił, zabije go za jednym zamachem, jak mógł moja matkę tak skrzywdzić.
-Poobijana!? Do cholery, gdy weszła do domu pomyślałam, że wioska na niej się ponownie mściła. Wiesz ile czasu zajęło leczenie? Nie wiesz, wy nic nie wiecie, jaki jest człowiek, straciliście te cholerne uczucia, więc nie mówi, że macie te uczucia bo to są brednie nigdy w nie, nie uwierzę, nigdy! Nienawidzę was! - chciałam odejść, ale nie puścił, przyciągnął do siebie, czułam jego zimny tors na plecach, a głowa na ramieniu. Jego zimno przeszywało moje ciało, a zapach był przyjemny, czemu coś mi się zawsze nie udaje, czemu zakochałam się w pieprzonym wampirze?
-A wiesz co jeszcze powiedziała?
-Hm.. - wypowiedziałam z niewiedzy.
-Mówiła, że zakocham się w śmiertelniczce i to do szaleństwa, a ona zostanie moją przyszłą żoną. - powiedział do mojego ucha, tak cicho, że ledwo go usłyszałam. I on ma mieć żonę śmiertelniczkę? Sobie żartuje, to nie możliwe, aby miał kogoś takiego?
-Żoną? Po co ci w ogóle żona? Co ona ci da, jak i tak jesteś nieśmiertelny, a jak mówisz zakochasz się w śmiertelniczce, to jak ona z tobą tyle przeżyje? Jesteś wieczny, a ona żyje parę lat w porównaniu do ciebie! - powiedziałam głośniej, zdałam sobie teraz sprawę, że to co mówię tez tyczy się mnie, i nie mogę żyć z wampirem za żadne skarby świata.
-Moje marzenie człowieczeństwa. Mieć żonę i trójkę dzieci, ale dzieci to nie możliwe, ponieważ jestem wampirem, a my nie możemy mieć dzieci - usłyszałam jego trochę smutny głos - Ale trudno tak musiało być, pogodziłem się z tym.
-Miałeś okazję mogłeś mieć żonę, jak jej tam było, Ino. Mogłeś mieć piękna żonę, lecz z tego zrezygnowałeś. Jesteś idiotą! - zaśmiał się cicho.
-Ino? Daj spokój ona myślała jedynie o władzy nic więcej, dlatego przyszła mnie przeprosić za swoje zachowanie, ale cóż jej rodzice chcieli, abym ją zabił. Zrobiłem to, z ich woli. Nie ruszył bym ją, bo jest jedna z nas i…
-Czekaj. Jeśli była jedną z was, a tamta, która zabiłeś na balu też była jedną z was, to czemu zabiłeś? - zapytałam, bo nie rozumiałam. Nie lubił swoich zabijać, a jednak to robił. Wytłumaczenie : musiał. Tak, jasne. Nic nie musiał, tylko to lubił.
-Tamtą? Nie była mi już potrzebna, zawsze się buntowała czego u niej nie lubiłem. A poiła się każdą krwią, do ciebie też chciała się dobrać, a do tego nie mogłem dopuścić - poczułam jego dłoń na środku piersi, zmierzał ku górze nadal, zatrzymał się na granicy dekoltu od materiału, jego wskazujący palec błądził po lekko widocznych piersiach. Było to dla mnie dziwne, bo niby wampiry nie interesują się ciałem tylko samą pożywną krwią, ale on? Co on wyprawia? Zaczyna się znowu mną bawić?! Westchnęłam ponownie, spojrzałam się na jego dłoń, która znowu zmierzała ku górze. Do cholery czemu ja mu na to wszystko pozwalam, nie powinnam, no ale tak wiem dlaczego kocham go. - A wiesz dlaczego? - oby dwie dłonie znalazły się na ramiączkach czerwonej sukni, myślałam, że mi zsunie, ale jedynie bawił się nimi, co mnie denerwowało, było mi przez niego gorąco.
-Nie.
-Z twojego powodu. - wypowiedział, dłoń mi ponownie drgnęła - Ponieważ… - zbliżył się do mojego ucha, i dotknął zimnymi ustami - kocham ciebie. - stanęłam w bezruchu, to nie możliwe? On to powiedział?! Przesłyszałam się. A może i nie? Zaśmiałam się cicho, wiedziałam, że to słyszy, odchylił się ode mnie, a ja się obróciłam, patrzałam w te ciemne oczy.
-Powiedz mi jak wampir może zakochać się w człowieku, takim kruchym? Nie może! - powiedziałam głośniej, chciałam odwrócić wzrok, ale złapał szybko mój podbródek, abym nie odzywała od niego wzroku.
-A jak człowiek może zakochać się w wampirze? Też nie może, ale jest to realne. - mówił, nie wiedziałam o czym on mówi. Ja go nie kocham, prawda? I po co ja się tego wszystkiego chcę się wyrzec. Przecież kocham go do szaleństwa, i tak zostanie, nie będzie inaczej.
-O czym ty mówisz?
-Nie udawaj głupiej. Przecież czułem jak ci dłonie drgały, gdy Ino mówiła, że mnie kocha i teraz, to nie jest normalne, aby człowiek tak reagował, na takie bzdety. A to robią jedynie uczucia, powiedz co ty do mnie czujesz?
-Już ci powiedziałam samą nienawiść! - powiedziałam głośniej, zrobiłam krok, aby się oddalić od niego, ale złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie, przygniótł mnie do ściany trzymając mnie za nadgarstki, szarpałam je ale nie mogłam wyrwać, jedynie westchnęłam. Dopiero teraz zauważyłam, że nie miał koszuli, tylko było widać jego umięśniony biały tors. - Nie puścisz do póki nie powiem, prawda? - uśmiechnął się, wiedziałam, że ten gest znaczył, że nie puści, wolałabym, aby w ogóle mi tego nie mówił, musiał mi wyznać te uczucia. Idiota! Dlaczego mnie taka kara spotyka?
-Masz rację, nie puszczę dopóki nie powiesz prawdy. - mówił, a ja patrzałam na jego spokojną twarz uśmiechającą się. Miałam dylemat, powiedzieć, czy nie. To nie jest normalne. Ja chcę mu powiedzieć, że kocham, ale to nie takie łatwe. Myśli, że kobieta potrafi od razu się przyznać.
-Dobrze, jak chcesz wiedzieć… - urwałam - Ale to twoja wina, że tak wyszło, przez ciebie to wszystko! Ten twój cholerny wygląd jak i charakter. Wkurzasz mnie z tym, i przez to zakocham się w tobie! - mówiłam głośniej, miałam nadzieję, że nikt tego nie usłyszy. Zauważyłam malutkie kropelki spływające po szybie zaczęło padać.
-To jednak mnie kochasz?
-Tak! Czy nie wy… - nie dokończyłam, poczułam jego zimne usta na swoich wargach, całował delikatnie, tak jakby byłam czymś co można szybko uszkodzić, zabić. Miał zamknięte powieki, a ja otwarte, nie wiedziałam co robić w pierwszym momencie, moje dłonie były na jego torsie, ale nie odpychałam go. Teraz pogrążałam się w tym pocałunku, zarzuciłam swoje ręce na szyje chłopaka, bawiąc się włosami, zamknęłam powieki, oddając pocałunek. Było mi gorąco, a serce biło jak oszalałe przy tym jednej, a jednak namiętnej czułości… Chwycił moją nogę i zawiesił sobie na biodrze, delikatnie zmierzał ku górze po udzie, czułam że mogę mu się oddać, on jest tym jedynym, po tym jedynym pocałunku?! Tak. Ja już to wiem.  Oderwał swoje usta, popatrzałam na niego i zarumieniłam się. Mój pierwszy pocałunek, i w dodatku z przystojnym wampirem. Sięgnął po jen z wiszących materiałów, i bordowe zasłony osłoniły widok na las. Było ciemno w pomieszczeniu nic za bardzo nie widziałam, jedynie jego blady tors.
-Będę delikatny, obiecuję. Chociaż to nie będzie łatwe przy tobie - wypowiedział do mojego ucha i zaczął ponownie całować moje usta. Sama już nie wiedziałam jak mam się zachowywać, byłam dziewicą trochę się bałam tego co ma się stać, ale co mogłam zrobić, tak musiała mieć każda. A może nie?  Nasze języki zgrały wspólną całość. Jego zimne ciało było przyjemne, dawało większe ożenienie, zjechał na szuję. Wdychałam jego przyjemny zapach, który był o wiele przyjemniejszy od innych wampirów, jego brat nawet takiego nie miał.. Sami nie wiedzieliśmy kiedy staliśmy nadzy, a w dodatku kiedy znaleźliśmy się na łożu.  Zjeżdżał coraz niżej, moje ręce błądziły po jego plecach. Poczułam jak zassał się na mojej piersi, ale jego kły zraniły mi sutek, wiedziałam, że zaczął pić moją krew, nie przejmowałam się tym, ręce wplątałam w jego włosy. Czułam się nadmiernie dobrze. Nie byłam zbyt silna, więc nie będę mogła sprawić mu tej przyjemności co on mi. Jęknęłam cicho. Moja noga lekko przetarła jego twardego członka, który nabrzmiewał tak szybko, nie myślałam, że u wampirów, też rośnie szybko podniecenie seksualne, i jeszcze z zwykłą kobietą. Zjeżdżał z pocałunkami coraz niżej, czułam jak zasysa się w mojej skórze, dotknął dłonią dolnej części. Jęknęłam cicho, jego ciało stało się odrobinę cięższe. Ale to jeszcze nie robiło mi różnicy. Przejechał palcem po moim wnętrzu. Jęknęłam ponownie. Jego usta znowu penetrowały moje, były tak słodkie, ponownie zarzuciłam ręce na jego szyje. Chciałam go dla siebie całego, ale nie było to takie łatwe, on z pewnością się powstrzymywał.  Oderwał się ode mnie, wpatrywał się w moje oczy, moje policzki były gorące, czułam jakby płonęły. On się uśmiechnął. Dłoń lekko masowała mój prawy policzek, dawał przyjemność.
-Sakura
-Hm…
-Twoje ciało jest piękne - czułam jak przeze mnie przeszywa gorąco - Za pierwszym razem tak nie patrzałem, ale teraz widzę. - podniosłam się na łokciach i popatrzałam w jego oczy.
-Jak człowiek może być piękniejszy od wampira? To nie realne.
-Dla mnie tak - pocałował mnie ponownie w usta, zaczął się bawić, bo przez cały czas przerywał pocałunek, co doprowadzało do szaleństwa. Oddawałam każdy jego pocałunek, jego dłonie znalazły się na moich biodrach i przysunęły bliżej siebie, czułam na swojej kobiecości jego męskość, lekko drgała, czułam to. Uśmiechnęłam się przy pocałunku. Chyba nigdy się nie kochał. To tak samo jak ja, ale on z siebie wydziela taki miły zapach, zniżył się na szyję, a ja pocałowałam jego obojczyk, poczułam na swoich ustach przemiły smak jego potu? Właśnie nie wiem jak to nazwać. Przejechałam po jego szyi językiem, smakował słodko. Przerwał pocałunki - Czy ja ci tak smakuje? - milczałam, a on się zaśmiał cicho. Pocałował ponownie szyje zasysając się, ale nie czułam jego kłów, tylko jak robi mi malinkę. No musze przyznać jest wytrwały, aby mnie jeszcze nie ugryźć. Jego ręce ścisnęły moje piersi, ścinał je lekko co jakiś czas. Co było jeszcze bardziej podniecające. Kto by nie chciał się z nim kochać? Każda by chciała z wampirzyc, ale dlaczego wybrał mnie? A nie ważne. Moje dłonie zjechały niżej do jego torsu i błądziły po niż, znowu zjechałam niżej, dotknęłam jego przyrodzenia, nie zareagował, no tak. Ścisnęłam go mocniej, jęknął mi do ucha. A jednak coś działa, ale on naprawdę jest twardy. Ale jego przyjaciel jeszcze bardziej twardszy się stawał, chyba robiło to podniecenie.
-Chcesz tego? - zapytał, wiedziałam o co chodzi.
-Gdybym nie chciała, nie kochałabym się z tobą. - wypowiedziałam i pocałowałam jego szyję. Chciałam czuć się w siódmym niebie, chociaż wiedziałam, że takie łatwe to nie będzie. Wiem, że będzie ból niesamowity.
-Tylko, że będzie ciebie boleć, bo jestem wa…
-To, że jesteś wampirem nic nie znaczy, jakbyś był normalny i tak by bolało. Ja nadal jestem dziewicą. - mówiłam - I chcę, abyś to zrobił.
-Wiesz, że po tym zostaniesz moją żoną. - zamruczałam czując  jak jego członek już się niecierpliwi, niech już to zrobi, ja chcę tego.
-Wiem. - wypowiedziałam i uśmiechnęłam się. Zniżył się do mojej kobiecości, czułam jak swoim zimnym językiem penetruje mi wnętrze, a jego ruchy były lekkie, co sprawiało przyjemność. Jęknęłam głośno. Jedną nogę założyłam na jego ramię.. jego długie włosy błądziły po moich udach delikatnie, co wywoływało następną falę. Odchylił się ode mnie i oblizał usta cmokając cicho.
-Teraz zaboli. - mówił, czułam przy swojej kobiecości jego nabrzmiałego przyjaciela, rozchylił mi bardziej nogi, wsadzał we mnie po woli. Byłam tak ciasna, że ból był mocny, nie dało się go opisać. Łzy pociekły mi po policzkach. Chwyciłam dłońmi pościel, aby powstrzymać się od krzyku. Dalej we mnie wchodził, a ból nie przestawał ustawać. Jego członek musiał być naprawdę duży, skoro aż tak to bolało, a może dlatego, że jest wampirem? Nie wiem, ale wiedziałam, że nie dotarł do swojego celu. Wchodził głębiej, napotkał opór, uśmiechnął się. Jego ręce znalazły się na moich biodrach, i zaczął poruszać swoimi. Ten ból był jeszcze gorszy od poprzedniego, jakby rozrywał moje wnętrza, ale wiedziałam, że tak musi być. Wszedł jeszcze głębiej, przebił się przez moja zaporę. Poczułam jak po moim udzie spływa coś ciepłego, z pewnością krew. Poruszał się we mnie rytmicznie, rozchyliłam jeszcze bardziej nogi, dostał się jeszcze głębiej. Zaplątałam nogi wokół jego bioder, chciałam go bardziej czuć. Jego dłonie znalazły się obok moich piersi, zbliżył się do mnie wpatrując w oczy. Chyba żałował, że to zrobił. Pocałowałam go w usta, oddawał pocałunki i ruszał rytmicznie biodrami. Za miast bólu, czułam podniecenie, było mi teraz bardzo dobrze. Oderwał się od moich ust i poruszał jeszcze szybciej, jęknęłam. Jego usta znalazły się na mojej piersi, a włosy ułożyły się we nieładzie. Poruszał się jeszcze szybciej, co sprawiało, że nie myślałam już normalnie, był w mojej głowie tylko on. Poczułam jego ciepłą rozlewająca ciecz. Ciepłą? Tak, była przyjemnie ciepła, nie zimna. Jednak zostało mu coś z człowieczeństwa. Nie przestał poruszać biodrami, a jego sperma rozlewała się we mnie. Musi mieć jej dużo, bo cały czas ja czuję rozlewającą się. Już nic nie poczułam, tylko westchnęłam z takiego pięknego doznania. Nie wychodził ze mnie, jeszcze poruszał wolno biodrami, musiał wyczuć, ze jestem zmęczona, bo wyszedł delikatnie ze mnie i położył się koło mnie. Przykrył nas kołdrą. Przytuliłam się do niego, błądziłam po jego torsie palcem wskazującym.
-Nie prowokuj - usłyszałam i uśmiechnęłam się. Znalazłam się na nim i wpatrywałam się w jego twarz.
-No ale dlaczego? - zapytałam. Chwycił mnie za ramiona i to ja leżałam pod nim, wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Uśmiechnął się.
-Ponieważ jutro tez mamy czas. - westchnęłam - A teraz idź spać. - zszedł ze mnie i położył się na swoim miejscu, ponownie się do niego przytuliłam.
-Jesteś niesprawiedliwy, nienawidzę cię - wypowiedziałam, poczułam jego rękę jak dotyka delikatnie mojego ramienia i zjeżdża niżej.
-Tak, bardzo mnie kochasz. - zaśmiał się, jego ręka znalazła się na moim biodrze robiąc delikatnie kółeczka. A co mogłam zrobić? Już nic, tym stosunkiem zostałam żona wampira.
-Itachi
-Hm..
-Mówiłeś, że zostałam twoją żoną, ale w jaki sposób to trzeba mieć ślub?! - mówiłam, popatrzałam na niego, uśmiechnął się do mnie.
-Tak, masz rację. Trzeba mieć ślub… - chciałam cos powiedzieć, ale zatrzymał mnie przykładając swój palec do moich ust - ale, gdy się ze mną kochałaś nie tylko dałem ci moją własność, ale i dałem ci koronę. - patrzałam na niego nie zrozumiale. - Zostałaś w tej chwili Królową Wampirów. Na twojej piersi powinna później pokazać się pewna blizna, co będzie temu świadczyła. - moje źrenice się powiększyły, czyli, że jak jakaś kobieta by z nim współżyła, mogła by razem z nim rządzić wampirami?  A teraz ja jestem królową, to nie możliwe, aby człowiek nimi rządził.
-Ja jestem człowiekiem, jak ty myślisz, że oni… - nie pozwolił mi dokończyć.
-Nie martw się, już niedługo.
-Chcesz mnie zmienić? - zapytałam, a ten uśmiechnął się, lekko uniosłam się.
-Tak, ale to trochę później. Chce jeszcze nacieszyć się twoim człowieczeństwem, który ja straciłem w tak szybkim czasie. I chciałbym jeszcze trochę twojej krwi posmakować. - uśmiechnął się.
-Wampiry - zaśmiałam się. Położyłam głowę na jego bladym torsie. To będę z nimi żyła wiecznie? Może miał jedno marzenie, mieć żonę, ale dla niego chciałabym tez mieć dzieci, aby był podwójnie szczęśliwy, tylko jak? Oni nie mogą mieć dzieci. Westchnęłam cicho. Miałam nadzieję, ze wszystko się ułoży, ale kiedy on mnie zamierza mnie przemienić? A nie ważne, przyjdzie ten kiedyś czas, ale tylko nie za późno. - A kiedy zamierzasz to zrobić?
-Za parę dni. - wypowiedział - Około dziesięciu dni. - uśmiechnęłam się, cieszyłam się nawet, że będę mogła z nim spędzić cała wieczność. Moje powieki stały się ciężkie, przytulił mnie bardziej do siebie, a ja przymknęłam powieki, poczułam na czole jeszcze jego zimne usta, i zasnęłam, myśląc, aby dać mu szczęście w dzieciach. Ale nie wiedziałam czy to realne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz