wtorek, 17 lipca 2012

Wyścigi część 4


Zatrzymałam się w garażu, i zamknęłam samochód i poszłam do domu. Czemu ja o tym wszystkim nadal myślę, przecież to głupie, nie powinnam tyle myśleć o jednym facecie, przecież to zwykły egoista, nic nie warty idiota, ale teraz po tym pocałunku, nie mogę, miał takie usta, dobrze, że nie oddałam mu, chociaż chciałam, poniosło by mnie z czułością, przecież nigdy nie miałam mężczyzny, ale jednak chciałam mieć to co nazywają miłością. Zrobiłam sobie drinka, musiałam wypić coś mocnego, aby uspokoić swoje nerwy, które buzowały nadpobudliwie. Jak ja śmiałam się zakochać w jakimś Uchiha, to jest nie do pomyślenia, że ja, ta która nienawidzi takich aroganckich, wpadła po uszy w miłość. Chore! Upiłam jeden łyk trunku, usłyszałam jakby pukanie, ale to nie było, cos innego. Podeszłam do drzwi, nacisnęłam klamkę i otworzyłam, zauważyłam, że ktoś plecami pada na mnie, chwyciłam tego kogoś, spojrzałam na twarz, tym kimś okazał się Itachi. Świetnie jeszcze Jego brakowało, mam go dosyć. Usłyszałam nadjeżdżający pojazd, który okazał się radiowozem. Wciągnęłam go do środka puszczając na ziemie z hukiem, zamknęłam drzwi i ominęłam go. Wiedziałam, że policja miała patrol i mogła wszystkich ścigających szukać. Zawsze cos na mnie przytrafi. Usiadł naprzeciwko mnie przy stole.
-Chcesz coś do picia? – zapytałam dość drżącym głosem
-Jak masz, to piwo – wypowiedział, a ja podeszłam do lodówki i wyjęłam zgrzewkę piwa, kładąc na stole. Patrzał się na to trochę zdziwiony, nic nie powiedziałam, wyjął jedno piwo, a ja upiłam łyk drinka, który zrobiłam o wiele wcześniej. Jest w moim domu, czemu on się tak na mnie patrzy? Te oczy, czarne oczy, zjechałam niżej miał rozpięta koszule nadal, powinien przestać tak łazić, czemu tak jest zawsze, dlaczego nie może być inne to życie. Otworzył butelkę, i upił piwa. Westchnęłam cicho.  Wpatrywał się we mnie tymi czarnymi oczami, odwróciłam wzrok nie chciałam na niebo patrzeć, wbiłam w drink wzrok, aby nic nie zobaczył w moich oczach, bo się zmieniły, są z pewnością poczerwieniałe od płaczu.  – Nie myślałem, że w takim luksusie mieszkasz, a masz taką beznadziejna pracę. Tam basen, tam ogród z wieloma kwiatami, a ten oddzielny budynek to może twój warsztat, co? Powiedz mi nie masz zbyt opłacalnej pracy skąd więc masz taki duży dom, i ten luksus? – pytał, a ja spojrzałam spod byka na niego.
-To nie twój interes. - wypowiedziałam i patrzałam się dalej na ciecz, on upił łyk piwa, chyba lubił pić to gówno. A jedynie miałam je dla Naruto w razie potrzeby, gdyby zachciało mu się piwa, jak zawsze, gdy jest u mnie chce mu się jak najwięcej pić i jeść.  - Nie powinieneś się tym w ogóle interesować, co i jak. Zainteresuj się swoim życiem, jakie masz, a nie czyimś. - upiłam kolejny łyk, skończył mi się drink, zaczęłam bawić się szklanką, która wydawała dźwięki.
-Może i nie, ale ja chcę. - popatrzałam na niego, on uśmiechnął się uwodzicielsko,   wpatrywał się w moje oczy, i to tak przeszywająco, nie to mi się zdaje, to jedynie dlatego, że jestem zauroczona, Nim! Wyrzekną się tego? Tylko jak? Nie ma innej drogi jak wyjechać z miasta, ale On zostanie w mojej pamięci. Odstawiłam kieliszek do zlewu, i położyłam moje ręce na blat stołu.   Wpatrywał się nadal we mnie.
-Rób co chcesz, nie interesuje mnie to - wypowiedziałam, spojrzałam na zegarek była druga, ja byłam już dostatecznie zmęczona, nic mnie nie orzeźwi, wcale!
-Zapytam cię o coś. - popatrzałam na niego - Czy ty płakałaś? - milczałam, nie chciałam mu na to odpowiedzieć, odwróciłam wzrok, to, że zauważył to nic nie zmieniało, uchwycił moją dłoń, nie zareagowałam, trzymał tak cały czas, jego dotyk był delikatny, przyjemny. No świetnie, jeszcze bardziej się rozpłynę w tym delikatnym dotyku, a nie mogę, lecz czemu nie chcę wyrwać swojej dłoni? Powinnam, czyż nie? A nie potrafię, teraz chcę aby mnie dotykał, sprawia mi to wielka przyjemność. - Dlaczego?  - wstałam i wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku, nie mogłam pozwolić, aby mnie dotykał, patrzał na mnie przejrzyście.
-Dlatego, że nie chcę być jak inne baby! – powiedziałam głośniej, zacisnęłam dłonie w pięści, paznokcie wbiły się w skórę, raniąc ją. Patrzałam się na niego wściekła
-Nie rozumiem, o co ci chodzi? – zapytał.
-Nie ważne. A teraz jakbyś mógł to idź sobie! – mówiłam głośniej. Siedział stanowczo na miejscu – Sama cię wywalę, jak nie pójdziesz – nadal siedział. Podeszłam do niego, chwyciłam za koszule szarpiąc i wzięłam jego piwo, wywaliłam go za dom, zamknęłam drzwi na klucz. Zgasiłam światło i szłam do góry do pokoju, miałam go dosyć, jak mógł być tak nachalny wobec mnie, na czym cholera mu tak zależało. Jestem zwykłą dziewczyna, taka jak reszta. No przepraszam ograniczam się do wariowania za Uchiha jak inne, i nadal tak będzie, będę tak samo arogancka dla nich. Niech nie myślą, że ulegnę ich urodzie, są przystojni i to bardzo, ale ta uroda kiedyś ulegnie i zostanie tylko wnętrze, same uczucia. Weszłam do pokoju, naprzeciwko mnie stało wielkie łoże małżeńskie, otworzyłam okno, bo było duszno i zakryłam zasłonami, aby księżyc nie świecił. Powędrowałam do łazienki, musiałam trochę się odświeżyć. Spuściłam wodę, aby napłynęła gorąca, przymknęłam jedynie drzwi od łazienki, byłam sama, więc mogłam zostawić lekko uchylone. Rozebrałam się, i weszłam pod prysznic, para płynęła ku górze, moje ciało oplątywała gorąca woda, namydliłam się, pianę spłukałam krystaliczną wodą, która koiła moje wszystkie zmysły, nie myślałam już o niczym, nawet o Nim. Westchnęłam mokre włosy przykleiły się do piersi, ten prysznic był na dobre cztery osoby, lubiłam mieć dużo przestrzeni, a miałam dużo pieniędzy, po moich rodziców, sama tez zarabiałam, chociaż starczyłoby mi na całe życie tych milionów w sejfie mam schowane, przed innymi, aby nie wiedzieli skąd mam taką wielką fortunę. Przymknęłam powieki i otworzyłam, usłyszałam cichą muzykę, znowu mi się coś zdaje, ale był to tylko utwór instrumentalny, co bardzo lubiłam, był taki uspakający, przy nich potrafiłam bardziej i lepiej myśleć. Zakręciłam kurek i wyszłam spod prysznica, włosy odgarnęłam do tyłu i przykleiły się do skóry. Owinęłam się puszyście czarnym ręcznikiem, który lekko odkrywał moje piersi i sięgał do połowy ud. Chwila, muzyka leci z wierzy mojego pokoju, to nie możliwe, przecież nie włączałam. Pchnęłam drzwi i weszłam do pokoju. No i kogo zobaczyłam? Itachi! Siedział sobie na łóżku popijając piwo, właściwie to najwidoczniej drugie, bo jedna butelka leżała na ziemi. Zaraz dostanę szału przez niego. Patrzył się na mnie, zlustrował mnie od dołu do góry, wydawało mi się, że przystanął na piersiach na chwilę i spojrzał się na moja twarz, uśmiechnął się, trzymał w dłoni butelkę i upił kolejny łyk.
-Do twarzy ci w czerni. - uśmiechnął się nadal mnie lustrując, dobra miałam na sobie ręcznik, ale okrywał wszystko, więc niech się tak na mnie nie patrzy. – Częściej powinnaś w niej chodzić, a lepiej jakby było to, to – wyjął jakieś pudełko , które leżało na łóżku, a w nim był skafander skórzany mojej matki.
-Zostaw to! Nie twoje nie ruszaj z łaski swojej – podeszłam do niego i wyrwałam pudełko, która położyłam na biurku. Czułam jego wzrok na sobie, był taki przyjemny jak i bolesny, bo nie chciałam, aby ten wzrok więcej stanął na mnie. – jak się tu dostałeś, wszystko miałam zamknięte.
-Chyba nie wszystko. – uśmiechnął się i pokazał na ciemne zasłony, które falowało. No tak otworzyłam okno, jak weszłam do łazienki, muszę w końcu usunąć te plącza do mojego pokoju, bo jest źle, wszyscy mogą się dostać do niego. – A teraz nie mogę nigdzie pojechać, trochę wypiłem. Musisz mi wybaczyć, i jeszcze coś , wybacz mi, że musiałem rozebrać koszulę, ale gorąco tu było od tej pary. – teraz dopiero zauważyłam, że nie ma na sobie koszuli, leży na fotelu obok łóżka, przeklęłam cicho. Widziałam jego umięśniony tors, teraz był jeszcze bardziej seksowny, tylko nie to, mi zaczyna znowu odwalać. Wzięłam pudełko, i rozsunęłam szafie były tam przeróżne rzeczy, na dole zawsze było miejsce dla tej rzeczy, próbowałam zawsze się pozbyć, ale nie potrafiłam, to pamiątka po matce, upuściłam niechcący pudełko, górne wieczko spadło, i zauważyłam czarny strój, zawsze wyrzekałam się go nosić, bo bałam się wszystkich wspomnień, miałam jeszcze jeden swój, który kupiła mi matka, chowałam go w szafie. Przejechałam dłonią po skórze, jedna łza spłynęła po policzku i zamknęłam szybko pudełko, aby nie zauważył, że coś jest nie tak, ale wiedziałam, że i tak zauważył, schowałam szybko do szafy zasuwając ją.  Wstałam, obróciłam się, stał przede mną.
-Kiedy ty? Tak szybko? – pytałam, a on się jedynie uśmiechnął się, odstawił butelkę na biurko, opierałam się o szafę, jego ręce znalazły się po obu stronach mojej głowy, westchnęłam widząc jak na mnie się patrzy, przybliżył się do mojego ucha, wyczułam jakby szybko oddychał, chyba się od czegoś powstrzymywał.
-Co ci jest? Nie poznaję cię, zawsze arogancka i pyskata, a teraz? Bezsilna? – zapytał – Tak, teraz w tej chwili jesteś taka – westchnęłam cicho, miałam nadzieje, że nikt tego nie zauważy. A tu masz ci los. On zauważył. Dlaczego zawsze jest jedna osoba, która potrafi cos dostrzec w drugiej osobie? Czy to nie dziwne? I to bardzo, raz na milion lat pojawiają się takie osoby. Czemu mnie wtedy nie wzięli wyrzucili z samochodu? Czemu? Zginęła bym z nimi i było by dobrze. – Powiesz mi czy nie?
-A czy to ważne? Nie znasz mojej drugiej natury, jaka jest, i czego potrzebuje. Nie.. – nie dokończyłam
-Wiem co zaraz powiesz, że to nie mój interes, tylko dlaczego nie chcesz powiedzieć? – zapytał cicho do ucha, drażnił swoim oddechem skórę, gdzie pojawiała się gęsia skórka.
-Ponieważ nie powinieneś wiedzieć. Nikt, a jednak ktos już się dowiedział, i boje się, ze rozpowie.
-Jeśli ktoś już wie, to powiedz.
-Tak bardzo chcesz wiedzieć? – milczał, to dawało mi odpowiedź, że chce bardzo wiedzieć – Więc dobrze, tu chodzi o moich rodziców, którzy zginęli w wyścigi, to co widziałeś była pamiątka po matce. Ona nosiła tą skórę, gdy się ścigała, z moim ojcem zginęła na tym torze co z tobą się ścigałam. – odchylił się i popatrzał w moje oczy, które zaczynały łzawić, rozmazywała mi się jego sylwetka. – Od tamtej pory, gdy ich straciłam, postanowiłam robić to co oni w życiu, być taka dobra we wszystkim co oni. Wyścigi, naprawy samochodów. Zawsze to było na pierwszym miejscu, ale wtedy pojawiłeś się ty, to mnie zaczynało wkurzać, zawsze chciałam ciebie pokonać, być lepsza, ale cóż to już nie jest ważne i chciałam moim rodzicom dorównać, ale nie potrafiłam i nie potrafię, oni zrobili to czego sama nie wiem czy zdołała bym zrobić, to co oni zrobili podczas tego wyścigu - łzy spłynęły mi po policzkach, wytarł je delikatnie kciukiem, i uśmiechnął się.
-Skąd wiesz czy byś tego nie potrafiła zrobić? – zapytał, a ja już nic nie wiedziałam, jak myśleć, o tym wszystkim, stoję przed nim prawie naga, a on przede mną pół nagi i patrzymy w siebie jakbyśmy teraz znaleźli bratnie dusze. – Ciebie uratowali, prawda? Słyszałem o tym, że dwa samochody zderzyły się ze sobą i wybuchły, ciała zostały spalone, a dziewczynka przeżyła ponieważ wyrzucili ją z pędzącego samochodu, nie mogli się zatrzymać, chociaż wiedzieli, już od dłuższego czasu, że się nie zatrzymają bo hamulce nie działają, został przecięty przewód. – mówił, a ja na niego patrzałam, wiedział, o wszystkim, o sytuacji w jakim zginęli rodzice na wyścigu, o tym jak mnie wyrzucili, i wyszłam z tego bez żadnego szwanku, najwyżej małe zadraśnięcia i tylko tyle.
-Skoro wiedziałeś, po co do cholery pytałeś!! – krzyknęłam, uśmiechnął się, chwycił moja jedną dłoń, nie zareagowałam
-Chciałem się upewnić. – wypowiedział, westchnęłam.
-Jesteś idiotą, Itachi. - wypowiedziałam, chciałam już odejść, ale nie mogłam zagrodził mi drogę swoimi rękoma, które znalazły się ponownie obok mojej głowy, zrobił mały krok w moja stronę, dzieliły nas milimetry od swoich ciał, ale czułam jego ciepło, on z pewnością moje też. O co teraz mu chodzi? Wpatrywałam się w ciemne oczy, takie ciepłe.
-Dla ciebie mogę być kim tylko zechcesz - poczułam jego usta na swoich, delikatne takie miękkie, całował z zapałem i delikatnością. Nie zamykałam powiek, było to dla mnie dość dziwne, moje dłonie drżały, serce przyśpieszyło rytmu, moje zmysły wariowały, czułam jego męska woń pomieszaną z niebiańskim perfumem, każda by przyciągał do siebie, ale ja nie mogę być jak każda, która na niego leci, one by chciały, a może już tego doznały, więc ja się będę opierała. Oderwał się ode mnie, chociaż ja tego nie chciałam, wpatrywał się w moje oczy. - Masz pyszne usta, takie malinowe. - powiedział, czułam jak robi mi się gorąco, czemu on mi prawi komplementy? – Powiesz mi o co chodziło, że nie chcesz być taka jak inne? – odwróciłam wzrok, nie chciałam mu tego mówić, ale widząc jego wzrok, kto by się oparł, powinna się opamiętać, ale teraz nie potrafię.
-Tamto… e.. Nie ważne. – mówiłam nie patrząc w jego oczy, wolałam już w inna część pokoju patrzeć. Jego dłoń znalazła się na moim policzku, obrócił, tak abym się na niego spojrzała. - Przestań, i tak nie powiem.
-Powiesz! Sakura o co chodziło z kobietami i jakimi?
-O matko! Jesteś natarczywy! Wszystko musisz wiedzieć? - zapytałam, patrzał na mnie i kiwnął głową, a ja nie mogłam, moje serce rytmicznie uderzało - Chodzi o te wszystkie kobiety wokół ciebie, nie myśl, że będę taka jak one. Nie będę za tobą tak szalała.
-Nie chcę, abyś tak szalała. Bądź tylko sobą, a wtedy będę zadowolony. - mówił - Sakura?
-Hm..
-Powiem ci coś. Jesteś jedyną, która mi się spodobała tą swoją zawziętością. Rzadko spotyka się takie kobiety jak ty, dlatego powiem to jeden raz nie więcej. Kocham Cię, kotku. - wypowiedział, to jest nie możliwe, On by nie mógł, bawi się ze mną. To u nich jest nie możliwe, Uchiha nie potrafią kochać, ale każdy ma uczucia i to wielkie.
-Odkręć to!
-Nie potrafię, po prostu uderzyło we mnie. Już nic nie da się zrobić, jesteś jedyną dziewczyną. I nikt i nic tego nie zmieni. Pojawiłaś się i nie znikniesz. Proszę cię ułóż sobie na nowo życie, ale na kolorowo teraz.  – wypowiedział zbliżał się do moich ust.
-Gdyby to było takie łatwe, już dawno bym sobie je jakoś ułożyła, ale nie potrafię, rozumiesz! Nie potrafię.
-To ci w tym pomogę. U mojego boku, jak myślisz? – zapytał, westchnęłam, to było dla mnie jeszcze nie do pojęcia, ten Uchiha wypowiedział dwa proste słowa: Kocham Cię. Są tak ważne, a czasami łamią uczucia, bo niektórzy nie potrafią przyjąć tego do swojej wiadomości, że miłość musi dotknąć każdego i w tym mnie. I co ja mam teraz zrobić? Słyszałam nadal melodię, lecz teraz romantyczną, serce nadal uderzało szybko, było to dla mnie coś pięknego, ale za razem nie do pomyślenia. Jak to ja mogłam się zakochać? Jego usta były bliżej moich, miał przymknięte powieki, wyglądał tak pięknie, przymknęłam powieki, i pocałowałam go. Chyba zdziwił się w pierwszej chwili, bo nie oddał pocałunku, więc to ja go teraz całowałam jak tylko mogłam, lecz potem poczułam jego słodkie usta, razem całowaliśmy się z czułością. Oderwał się ode mnie na chwilę – Przyjmuje to za zgodę – nic nie powiedziałam, tylko ręce zawiesiłam na jego szyi i ponownie wpiłam się w te słodkie wargi, nie obchodziło mnie czy dojdzie do czegoś więcej czy nie, ważne, że to był On nikt poza nim. Też go kochałam, tylko nie mogłam mu na razie tego powiedzieć. Dłonie znalazły się na moich pośladkach ściskając, nie chciałam się opierać, chociaż byłam dziewicą, już dawno chciałam stracić, ale nie mogłam, bo niby jak nie miałam chłopaka.   Uniósł mnie ku górze, oplotłam nogi wokół jego bioder, nie przerywaliśmy pocałunku, czułam jak ręcznik zaczyna mi się rozwijać po woli, był już prawie rozwiązany, i co z tego, miał prawo mnie zobaczyć teraz nago, byłam jego prawowitą dziewczyną. Szedł za pewnie w stronę łóżka, poczułam miękkość pod plecami, oderwał się ode mnie, otworzyłam powieki, nachylał się nad moim uchem.
-Będę się teraz z tobą kochać do samego rana – przegryzł mi skórę, zostawiając ślinę na skórze, westchnęłam głucho, spojrzałam się na zegarek, dokładnie dwie godziny do świtu.
-To nie wiele czasu nam zostało – powiedziałam do niego, całowałam go po szyi, obojczyku zjeżdżając coraz niżej. Chciałam go całego zbadać, był teraz tylko mój, ale  cieszyło mnie, że nie na jedną noc, bo tego bym nie wytrzymała.
-Wystarczająco dużo. - chciał chwycić mój ręcznik i zrzucić go, ale uchwyciłam jego rękę, patrzał się na mnie pytającym wzrokiem, może myślał, że nie chcę, ale bardzo chciałam. Uniosłam się, moje dłonie znalazły się na jego pasku, odpinając. Zrozumiał aluzje, dał mi wolną rękę, rozpięłam guzik, wraz z rozporkiem. Zdjęłam spodnie z bokserkami, ukazała mi się jego męskość, nie była małych rozmiarach, była dosyć duża. Rozwiązał supeł z ręcznika i wyrzucił go do tyłu. Leżałam przed nim cała naga, i teraz mogłam należeć do niego.  Jego usta całowały szyje zostawiając mokre miejsca, ręce błądziły po torsie Itachiego, całując każdy skrawek jego umięśnionego ciała.  Westchnęłam czując jak przegryza delikatnie skórę, zjeżdżał z pocałunkami coraz niżej, rozplątałam mu włosy i wplątałam ręce w nie. Były przyjemne w dotyku, takie delikatne, zakręciłam sobie na palcu kosmyk, oplotłam nogami jego biodra, tak jak chciał, poczułam jak uśmiecha się przy pocałunkach, pocałował obojczyk, a ja odchyliłam głowę do tyłu, język błądził po szyi i żuchwie, zjeżdżając coraz niżej. Natrafił na piersi, które pod jego dotykiem bardziej jędrniały, a sutki stawały się twardsze, czułam jak we mnie się gotuje, tak bardzo byłam pochłonięta tym delikatnym dotykiem, może i był arogancki wcześniej, ale teraz to dla mnie bez różnicy jaki będzie. Ocierałam o jego męskość swoją kobiecością, co wywoływało u mnie podniecenie, jeszcze nigdy nie czułam się w takiej euforii co teraz, byłam chyba w niebie, a może i w piekle. To jest piękne doznanie, mężczyźni jednak nie są takimi idiotami jak myślałam, ale jeśli chodzi o seks. A ja mam swojego idiotę, który z pewnością co noc będzie chciał, a może nie? To się zobaczy, chociaż słyszałam jak raz się zrobi to ciągnie do następnego.  Wargi mężczyzny zassały się w jednym ze sutków, a druga ręka ściskała pierś, jęknęłam głośno, i zaczęłam rękami jeździć po jego plecach. Zjeżdżał niżej, poczułam jak całuje moją kobiecość kilkakrotnie, czy on zwariował? Doprowadza mnie do szaleństwa.  Poczułam jego język w niej, jak nim porusza, to jest coś przecudownego, co nie ogranicza nikogo. Jęknęłam głośno, penetrował moje wnętrze językiem długi czas, odchylił się. Oblizał się łapczywie, spojrzał się na moją twarz i uśmiechnął się delikatnie, poczułam jego palce, które wsadził we mnie. Krzyknęłam odchylając się do tyłu, poruszał nimi rytmicznie.  Moje ciało zaczynało wariować, gdy czułam palce wiercące się w moim wnętrzu, to co ja powiem później? Chyba jeszcze bardziej zwariuje, i oszaleje niż teraz jestem. Moje ciało nie potrafi logicznie się poruszać, myśli tylko o jednym. Zbliżył się do mnie i pocałował w usta, oplotłam go rękami i pocałowałam, nasze języki penetrowały swoje wnętrza, lecz czułam jego palce nadal w sobie, chyba nie chciał przestać, zaczęłam jęczeć po przez nasze pocałunki, uśmiechnął się ja także i kolejny jęk. Wyjął ze mnie delikatnie swoje palce, klęczał przede mną. Włożył sobie do buzi, i oblizał je, i napawał się tym zapachem. Na jego widok, przychodziło kolejne podniecenie, usiadłam, on miał przymknięte powieki, więc mógł nie widzieć. Moje nogi opadły na pościel, i  siedziałam okrakiem, nie zwrócił na to uwagi, tylko nadal się napawał wonią, mą wonią i smakiem. Pocałowałam go w obojczyk, odchylał głowę, przegryzałam jego skórę i zostawiłam czerwony ślad, językiem przejechałam po jego szyi, zmierzałam ku dołowi do upragnionego celu, całowałam klatkę piersiową, podniecały mnie jego mięśnia, mogłam je wyczuć za każdym moim delikatnym dotykiem.  Zassałam się w jego sutku, jęknął. Itachi ściskał moje piersi delikatnie i powoli, co wywoływało następne fale podniecenia. Poczułam jakby o moje uda ocierało się „coś” miękkiego, oderwałam się od torsu bruneta, członek ocierał się niecierpliwie o moje uda. Itachi musiał się naprawdę długo powstrzymywać, uśmiechnęłam się, teraz chciałam mu dać trochę przyjemności. Zaczęłam napierać na niego, uległ moim żądaniem, położył się na miękkim posłaniu. Zniżałam się z pocałunkami coraz niżej zostawiałam po sobie mokre ślady, chciałam aby też poczuł się przyjemnie, a nie dawał tylko mi. Moje usta znalazły się na wysokości jego nabrzmiałego członka, wiedziałam, że długo nie wytrzyma…  Uchwyciłam delikatnie i  ściskałam lekko. Głośny jęk z krtani Itachiego. Czubkiem języka lizałam główkę przyrodzenia, co powodowało głośne jęki mężczyzny, aż tak dawało mu to przyjemność? Włożyłam sobie w buzie przyrodzenie, ssałam przy okazji liżąc. Zamruczałam, jego smak był dla mnie nowym doznaniem, ale bardzo przyjemnym, mogłabym go całymi dniami i nie tylko wdychać i lizać, bez względu jaka jest godzina i dzień… Usłyszałam westchnienie i rozlewająca się ciepłą ciecz w moich ustach, miała słodki smak jak dla mnie, mogłabym ja pić przez cały czas. Odchyliłam się od niego, i oblizałam usta. Nie chciałam kończyć, więc wzięłam jeszcze raz do buzi przyrodzenie czyniąc wszystko po kolei, twardniał w moich ustach, czułam jak pęcznieje, co było bardzo podniecające, przeze mnie przemawiała fala gorąca jak i podniecenia, chciałam więcej od niego wziąć. Oderwałam się od niego, swoją ślinę rozsmarowywałam na trzonie, był taki przyjemny, chciałam go ponownie skosztować., ale za miast tego, ponownie wytrysnął dużą ilością na moje ciało, czułam to ciepło, które wiło się na piersi, brzuchu, nogach. Czułam, że zaraz zemdleje jak czegoś nie zrobię. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął się, znalazł się w pozycji siedzącej, nasze nogi były splątane.
-Daj mi je… - nie dokończyłam, wpił się w moje usta i całował z namiętnością. Moja ręka znalazła się na jego przyrodzeniu pieszcząc, dotknęłam jego jąder, i leciutko ściskałam, nie chciałam aby zabolało. Wyczułam jak wzdycha przy pocałunku.   Kolejne rozlanie na moja przednią część ciała, dłoń też, oplotłam go nogami i moje ręce zaczęły pieścić plecy ukochanego, zostawiając pozostałości jego spermy, oderwaliśmy się od siebie, oblizałam dłoń z białej cieczy, położył mnie na posłaniu, delikatnie rozsmarowywał swoje soki, po przedniej części mojego ciała w każdym zakamarku, szyję, piersi, brzuch, pępek, ręce i nogi. Zbliżył się do mnie, stykał się ze mną, co spowodowało, że kleił się do mnie… Westchnęłam czując jego członka na swoim udzie, obrócił mnie na brzuch, opierałam się na rękach, ręce zaczynały penetrować tylne części mego ciała, jego dotyk rozgrzewał jeszcze bardziej każdą komórkę w moim ciele. Jego przyjaciel ocierał się o moją skórę, westchnęłam głośno.
-Kotku. - powiedział
-Hm.. - westchnęłam ponownie, popatrzałam na niego pół przytomnie, uśmiechnął się widząc to, pocałował usta i oderwał się. Te jego igraszki, były powalające, nie dziwie się, że dziewczyny chciały z nimi być. Ale która jestem ja?
-Wypnij się - zrobiłam tak jak mówił, czy teraz wreszcie stracę dziewictwo? Było by miło. Poczułam jak przywiera swoim przyjacielem, do otworu, rozchylił bardziej i wszedł we mnie, dłonie trzymał na biodrach. Krzyknęłam. Poczułam ból i to okropny, nic dziwnego, przecież jestem dziewicą. Z pewnością napotkał opór, ale czułam jak moje wnętrze rozszerza się za każdym jego pchnięciem, takim mocnym.  Jego jądra ocierały się o pośladki, poczułam coś ciepłego spływającego po wewnętrznej części ud. Miałam nadzieję, że to jego soki, ale mogłam się mylić. Poczułam jego język na plecach jakby coś rysował, łzy mi ciekły po policzkach z bólu. -Naprawdę.. jesteś.. dziewicą.. Słodko... - jęczał przy każdym słowie, co mnie zaczynało doprowadzać do szału, byłam dziewica, już nie jestem. Nie myślałam, że to będzie aż tak bolec,  ale można tyle wycierpieć, aby doświadczyć tyle przyjemności, następny nie będzie taki bolesny. Wyszedł ze mnie, poczułam na plecach ciepłą ciecz, która po chwili została rozsmarowana silnymi rekami mężczyzny, a ja westchnęłam, dłonie znalazły się na piersiach i ściskały rytmicznie, wydobyłam głośne jęki z zadowolenia. Oparł mnie między jego udami, nadal ściskał piersi, a ja odchylałam się do tyłu kładąc na jego torsie głowę, polizał łapczywie moją szyję.
-Tak wyglądasz jeszcze seksowniej, chcę cię bardziej pożądać. Mieć tylko dla siebie - westchnęłam zadowolona, dłonie gładziły całe ciało, co chwile wywołując u mnie fale gorąca. Delikatnie otarł moje usta, i pozostawił białą ciecz, która spływała po naszych ciałach. Wzięłam jego rękę za nadgarstek i wewnętrzną część dłoni oblizywałam od jego białej cieczy, jeszcze bardziej smakowała niż dotychczas, chociaż on sam mi dobrze smakował. Jego usta błądziły po szyi całując łapczywie, i z namiętnością. Byłam umazana cała od spermy, a to dzięki niego, ale sam tez był, gdy stykaliśmy się. Seks, to piękne doznanie w życiu. Można robić zawsze, o której się chce. I teraz niczego nie przerwę. Nigdy! Odwróciłam się do niego, klęcząc na kolanach, oplotłam go nogami, nakierowałam jego członka na wejście do mojego wnętrza, przybliżyłam się jeszcze bliżej niego, jego przyrodzenie znalazło się w moim wnętrzu, byłam w siódmym niebie, nic mnie nie bolało, straciłam dziewictwo parę minut temu, a może więcej. Teraz jestem wolna i nie zaboli mnie nic, popatrzał się w moje oczy, a ja go pocałowałam zarzucając ręce za szyje znaleźliśmy się razem na  pościeli leżąc, całował usta z zawzięciem z taka samą, albo i większą całowałam ja. Ruszałam zawzięcie biodrami, wzdychając. Jego przyjaciel twardniał za każdym moim pchnięciem, obrócił mnie, leżałam pod nim, ruszał szybko biodrami, a ja czułam jak zaraz dojdzie we mnie, czego tak bardzo chciałam, całowałam jego usta, szyję, tors zagryzając każdy mięsień. Spojrzałam na zegarek całując jego, dochodziła godzina ósma, no to zaszaleliśmy, kochamy się już pięć godzin. Tego bym się nigdy nie spodziewała, że będzie tylko ten mężczyzna i ja, i nie liczący się czas… Ostatnie jego pchnięcie i gorąca ciecz rozprysła się w moim wnętrzu, ostatnie nasze głośne westchnienia. Ruszał jeszcze przez chwilę biodrami, i wyszedł ze mnie delikatnie, ułożył się koło mnie i przytulił do siebie.
-Teraz nikomu cię nie oddam. Przesądziliśmy to tą wspaniałą i upojną nocą.  - pocałowałam go w usta, oddał pocałunek. - Jesteś, jedyną kobieta, która miałem i będę miał do końca. – on jest jednak inny jak pozostali, ma wielkie serce, jak też uczucia, umie kochać. Wiem teraz, że się nie pomylę.
-Czekaj chwilę… - spojrzałam w jego oczy opierając się o jego tors dłońmi - Czyli, że ty nigdy..? - nie zdążyłam zapytać, usiadł na mnie i przybliżył się do ucha.
-Nigdy, kotku - przegryzł skórę szyi, westchnęłam zadowolona, czyli, że my dwoje robiliśmy to pierwszy raz, a ja go tak obrażałam wcześniej, że jest męską dziwką, a wcale nią nie był, unikał po prostu kobiet jak ognia, zaśmiałam się cicho.
-Itachi?
-Hm…
-Przepraszam - wypowiedziałam, oderwał się ode mnie, patrzeliśmy sobie w oczy, on aż pożerał. Ucałowałam usta. - Za to, że mówiłam na ciebie męska dziwka. - zaśmiał się, teraz to ja nie wiedziałam o co chodzi, promień słońca dostał się do pokoju, gdzie leżeliśmy. - Czy to takie śmieszne?
-Wybacz, ale jak na mnie to mówiłaś, to było śmieszne. Lubiłem to słyszeć, a teraz jak będziesz na mnie mówić, kotku? – zapytał, a ja patrzałam na jego piękna twarz, włosy opadły mu w bok, muskając delikatnie mój policzek.
-Hm… - zarzuciłam ręce na szyje i przyciągnęłam go do siebie - Łasiczko ty moja. – ucałowałam jego usta, nic nie zrobił, no to mógł być troszkę podenerwowany, oderwałam się od niego puszczając i runęłam na pościel i popatrzałam się w okno, gdzie były zasłony, które wirowały na wietrze. Uśmiechnęłam się i popatrzałam na twarz chłopaka, wpatrywał się we mnie cały czas. - Żartowałam, skarbie – ułożył się obok mnie, moje powieki już same się zamykały, ale musiałam jeszcze iść się wykąpać, po tak błogim stosunku, przyciągnął mnie do siebie, czułam rozpalone ciało - Co ty taki rozpalony? – zapytałam
-To dzięki tobie, chyba się porządnie nie wyżyłem. Mam jeszcze ochotę na…
-Mój drogi, jeśli jesteś nie wyżyty seksualnie, to zrobisz resztę dzisiejszej nocy - uśmiechnęłam się, próbowałam uwolnić się z objęć, ale nie puszczał mnie. Szczerze to też bym dalej chciała się kochać. – Skarbie, wykąpię się tylko, bo cała się kleje, od czyjejś spermy. Przyjdę przecież.
-Śpij tak, mi to nie przeszkadza. - wtulił się w moją pierś.
-Cała się kleję, i jeszcze do ciebie się kleje, będziesz cały klejący się. - wypowiedziałam, wzięłam głęboki wdech, i  wypuściłam powietrze...  - Skarbie, proszę - mówiłam błagalnie. Popatrzał na mnie, a ja na niego, oderwał się ode mnie i odwrócił się do mnie plecami. Uchwyciłam jego umięśnione przedramię – Nie złość się. – nie odpowiedział, wstałam i weszłam do łazienki, przymknęłam drzwi, zostawiłam szparkę, po moim ciele zaczęła spływać woda, krystaliczna. Przymknęłam powieki i uśmiechnęłam się, nie dziwię się, że niektóre kobiety chcą codziennie uprawiać seks, jak maja tak dobrze jak ja, to nie mogę się dziwić, on jest po prostu boski, dla mnie jest bogiem, gdy jesteśmy w trakcie tego pięknego transu. Byłam wtedy w niebie, ale było tak gorące, że uważałam to za piekło. Dokładnie! Piekło miłości. Poczułam silne ręce na brzuchu, które błąkały się po ciele ściskając piersi i chwytając moje sutki pieszcząc je delikatnie. Jęknęłam cicho. Obróciłam do niego głowę.
-Nie.. wytrzymałeś co? - pocałował moje usta, całowałam delikatnie. Miałam ochotę jeszcze na coś, na coś co mi bardzo zasmakowało, ale na to nadejdzie jeszcze moment, oderwałam się od niego. - Zrobimy to jeszcze raz, tu i teraz, ale krótki, zmęczona jestem - westchnęłam. Przejechałam językiem od obojczyka do dolnej części jego ciała. Klęczałam przed nim, chwyciłam delikatnie przyrodzenie i ściskałam miarowo, językiem przejechałam po jądrach, pojękiwał, a ja się napawałam jego wonią, tą ostrą. Jeśli dzisiejsza noc będzie podobna to ja zwariuje pod wpływem jego pieszczot. Zassałam się w główce, czułam jeszcze resztki soków, westchnęłam i wzięłam całego do buzi, razem z nim pojękiwałam z przyjemności. Dłonie pieściły jądra, tak aby czuł, że zależy mi na jego podnieceniu seksualnym. Woda oplątywała wspólnie nasze ciała, znowu było nam gorąco. On jest nie wyżyty to co ja mam powiedzieć?  Czułam jak naprężał mięśnie udowe, moje ręce przejechały po nich, poczułam w buzi ciepły wytrysk, i to wielkiej ilości. Nie no, ja by mogła kochać się cały dzień. Tylko niech mi da ta możliwość.
-Kotku… - mówił pojękiwając, doprowadzał mnie ponownie do szaleństwa.
-Hm… - wyjęłam z buzi jego członka
-Musimy raz mieć dla siebie cały dzień jak i noc – patrzył na mnie z góry, uśmiechnęłam się, chwycił mnie za przedramiona i podniósł, stałam razem z nim.
-Zgadzam się z tobą w zupełności, skarbie. – jego usta pieściły piersi, brzuch, jak i natrafił na kobiecość, musiał chcieć jak najwięcej ode mnie, klęczał… Ułożył moja nogę na swoim ramieniu, miał większy dostęp do mnie. Odchylił wargi sromowe, i wepchnął swój język do wnętrza, czułam jak się porusza, a w dodatku jaka to była przyjemność, komórki w moim ciele szalały, opętał ich jakby chaos przez ta małą, a jakże słodka pieszczotę. To było dla mnie kolorowe życie, może właśnie będzie z nim. Pojękiwałam głośno, zauważyłam jeszcze, że członek mojego kochanka staje, co było bardzo seksowne i podniecające, rzuciłabym się teraz na niego, ale była jego kolej, sam tak zażądał. Stanął, a moja noga opadła w dół po jego ręku, podniósł mnie ku górze, chciałam oplątać wokół niego nogi, lecz nie mogłam, nabrzmiały członek był tak duży że przeszkadzał w dalszych naszych poczynaniach, wbiłam się w niego z całej siły jaka miałam, było mi znakomicie dobrze, chciałam od niego więcej. Jęknęłam głośno. Oparł mnie o zimne kafelki, co też zaczynały być ukojeniem dla zmysłów. Poruszał się we mnie chaotycznie, co było jeszcze większym powodem, aby chcieć się kochać, wywoływał u mnie takie dziwne zachcianki, przez niego chcę się ponownie kochać.
-Mocniej, mocniej! – mówiłam głośniej, zrobił tak jak chciałam, jądra ocierały się o kobiecość, penis penetrował mnie od środka, to jest to co kobieta chciała, to było to, to wielkie podniecenie, którego szukałam tyle lat. Teraz to już na pewno co noc będę chciała się kochać z Itachim. Wytrysnął ponownie. Jęknęłam głośno, czując ta lepka biała ciecz, która była takim wielkim ukojeniem… Chciał wyjść – Skrabie, jeszcze, jeszcze, ja chcę jeszcze! Nie wychodź… Błagam.
-Hm… - wyszeptał do ucha, ale poruszał się we mnie – Dzisiaj w nocy możemy to powtórzyć, albo nawet i lepiej, cały wieczór i noc sobie na te igraszki poświęcić. Jesteś moja, i w dzień i nocy, ale plan musimy sobie ustalić. Chociaż wolał bym dniami i nocami się kochać z tobą, życie było by piękniejsze. – zakręcił kurek – Ale nie musze z ciebie wychodzić. Pójdziemy w taki sposób do pokoju. – ucałowałam usta i oderwałam się przytulając do niego. Przymknęłam powieki, czułam jak idzie, ale ja tylko myślałam o nim jedynie. Uchiha, ja i On razem, to nikt by nie pomyślał, nigdy!  Że będę z Itachim, z nim, z tym, którego pokochałam i nadal będę kochać. Może te dziury w sercu wreszcie się zagoją. Położył mnie, wychodząc, w końcu musiał, a ja musiałam się porządnie wyspać. Położył się koło mnie i przytulił do siebie, czułam jeszcze jak jest rozpalony, to było po prostu nie możliwe, jeszcze jest nie zaspokojony.
-Skarbie?
-Hm… - uniosłam głowę i spojrzałam na niego
-Jeszcze nie jesteś zaspokojony? – zapytałam.
-Nie za bardzo, ale to twoja wina, ty za dużo przyjemności dawałaś, i chcę jeszcze, ale dokończymy to niedługo. – pocałował, a ja ułożyłam głowę na jego torsie. Palcem wskazującym robiłam kółeczka.
-Też nie jestem zaspokojona. – westchnęłam
-To akurat wiem, koteczku – wypowiedział i okrył nas kołdrą. Miasto obudziło się do życia a my dopiero idziemy spać wtuleni w siebie. To było cos przepięknego, ta jedna noc, ta… nie mam słów, aby ja opisać, ale wiem jedno będę chciała to powtórzy, a może i nawet jeszcze bardziej się rozkręcimy. Poczułam jak klatka Itachiego podnosi się po wili, uniosłam delikatnie głowę, spał smacznie, ślicznie wygląda, nawet gdy ma mokre włosy, westchnęłam. Musnęłam jego usta, i ułożyłam się w poprzedniej pozycji, słyszałam jak bije jego serce, piękny rytm. Powieki zamknęłam i zasnęłam, czekając co przyniesie wieczór, lub noc.

Powieki zaczęły mi drgać, to był dopiero piękny sen, wszystko widzę jak przez mgłę. To było nie możliwe, abym straciła dziewictwo z Itachim. On i ja to bzdura. Nie potrafię znaleźć sobie jakiegoś mężczyzny, a on by wyznał mi miłość? He… Ta to nie możliwe, ale czułam jakiś niedosyt w sobie, i to duży. Ten sen musiał mi do głowy uderzyć dużo, że odczuwam jego skutki. Westchnęłam cicho, przecież to był głupi sen, poruszyłam się, poczułam w mojej dolnej części bóle, jakby przez całą noc ktoś mi w niej szumował, jeszcze nigdy nie czułam takiego bólu, ale każdy mógł po śnie takiego doświadczyć. Spojrzałam na zegarek dochodziła siedemnasta, za dwie godziny musze być w warsztacie, a właściwie chciałam zrezygnować, chyba tego nie zrobię! Poczułam coś mokrego na swojej szyi, i ręce wokół bioder. Dziwne! Ta sama woń co we śnie, taka przyjemna. To nie jest możliwe, odwróciłam głowę, aby spojrzeć kto spał ze mną, napotkałam wzrok bruneta, uśmiechał się. To nie był sen, to była rzeczywistość, a jaka piękna, to wszystko co robiliśmy, mówiliśmy było prawdziwe. Uśmiechnęłam się do niego, wstałam do pozycji siedzące, moje nogi znalazły się na ziemi.
-Jak się spało, kotku? - zapytał mnie przy uchu, jego oddech gilgotał skórę, było mi tak przyjemnie, oddech przyprawiał mnie o falę gorąca, sama jego obecność przy mnie.
-Hm… - wymamrotałam - Przy tobie wspaniale, skarbie – uśmiechnęłam się, i wyciągnęłam się do tyłu, moje ręce znalazły się na jego szyi, a ja westchnęłam cicho, gdy jego ręce bawiły się moimi piersiami, a najbardziej sutkami. Pocałunki na łopatce, widać było, że jego niezaspokojenie nie ustało, chciał więcej. Ja też chciałam, ale musiałam tym razem się powstrzymać, chwyciłam jego dłonie i położyłam na posłaniu. Oderwał ode mnie usta, wstałam odkrywając swoją nagość, wzięłam jasno zielony szlafrok i ubrałam go zawiązując jedwabny pasek, czułam jeszcze jego usta. Podeszłam do łóżka.
-Co chcesz na śniadanie? – zapytałam, nic nie mówił, tak jakby się zastanawiał. Nie wiedziałam czy mam długo przed nim stać, czy sobie już pójść.
-Hm… - wymamrotał, jego włosy były ułożone w nieładzie do przodu, kosmyk opadł mu na twarz, odgarnęłam go do tyłu, chwycił mój nadgarstek. – Może… Ciebie – znalazłam się po chwili pod nim na łóżku, ale miałam na sobie szlafrok. Pocałował mnie w usta, te jego słodkie delikatne usta, przez niego zaraz stracę panowanie nad sobą. Oddałam pocałunek, zjechał niżej. Zrzuciłam go z siebie, i zaśmiałam się cicho.
-Noc, nie teraz za półtorej godziny muszę być w warsztacie. Musisz wybaczyć.
-Zrób sobie wolne.
-Gdybym sobie zrobiła wolne z warsztatu to ty odpuścił byś sobie wyścig?
-Nie za bardzo. – wypowiedział drapiąc się po głowie.
-No właśnie. – mówiłam, i uśmiechnęłam się – Zrobię naleśniki, skarbie. Bądź za dziesięć minut na dole, i  przy okazji weź swoje butelki od piwa. – wyszłam biorąc ze sobą potrzebne rzeczy do ubrania. Przebrałam się na dole. Miałam na sobie, białą bluzkę, i krótkie podarte w niektórych miejscach spodenki i białe adidasy. Smażyłam naleśniki dla mojego kochanego skarba, tak wiedziałam, że go kocham, i to źle wróżyło, nie powinno tak być, a jednak tak jest. Pokochałam wariata!  Ułożyłam parę na talerzu i polałam klonowym sosem, postawiłam na jednym miejscu, i zrobiłam druga dla niego. Nie przychodził a już dawno minęło dziesięć minut, pojawił się w drzwiach i usiadł, zaczynając jeść, ja zrobiłam to samo. – Gdzie ty w ogóle masz swój samochód?
-W twoim warsztacie. Zawsze, gdy uciekam przed policją chowam się w twoim ogródku. – popatrzałam na niego spod byka. Westchnęłam.
-Chowałeś się cały czas u mnie? To nie jest fajne. Czyli podglądałeś mnie.
-Może czasami, ale gdy tak się przechodziłaś po pokoju w samej bieliźnie wyglądałaś podniecająco, a gdy miałaś czarną, byłem w siódmym niebie. Nie mogłem się oprzeć. Powinnaś nosić czarne rzeczy, każdy chłopak, jak i mężczyźni szaleli by za tobą, bo one podkreślają twoja figurę, a jeszcze jakbyś miała czarną skórę, to już bym oszalał. – wypowiedział i wziął kęsa do buzi, przegryzał.
-Powiesz mi od ilu mnie podglądywałeś?
-Oczywiście – odstawił swój talerz na bok i przybliżył się do mnie – Od… miesiąca. – przegryzł moje ucho, zostawiając na nim ślinę.
-Co!! – krzyknęłam, spojrzał na mnie – Byłeś zboczeńcem, i psychopatą. – zaśmiał się
-W pewnym sensie tak, ale teraz mam to gdzieś, bo mam ciebie blisko. I jedynie ja mogę się z tobą kochać nikt więcej. I też cię oczywiście kocham, nie myśl, że zależy mi na twoim ciele tylko. Chociaż z tobą seks jest wspaniały, doznanie ostateczne. Nie robiłaś tego, a wyglądało, że byłaś doświadczona..
-I wzajemnie. - zjadł ostatniego kęsa.
-Ale wiesz nie myślałem nigdy normalnie o kobiecie, lecz teraz to co innego. Mój brat jest chory każdą wykorzystując, powinien sobie znaleźć jedną, taką jaką ja znalazłem, i jeszcze powinna być jedna w stosunku. – uśmiechnął się, chciałam zjeść ostatni kęs, ale wyrwał mi widelec i sam zjad. Bezczelny! Położył widelca na moim talerzu.
-Bezczelny jesteś, wiesz? – zapytałam monotonnie.
-Wiem, kotku. Świetnie gotujesz, oj chciałbym jeść twoje dania codziennie.
-Kiedyś na pewno będziesz, jak dotrwamy. – wypowiedziałam, i wzięłam talerze chowając do zmywarki. Silne ręce oplotły mnie z tyłu, całował szyję, czułam jak zasysa się w mojej skórze, oj z pewnością będę miała milion malinek, po tych boskich ustach.
-Ja dotrwam, też to zależy od ciebie.  – mówił, jego język przejechał po żuchwie obracając mnie, wpiłam się w jego usta, moja noga masowała jego członka, wiedziałam że twardnieje, i będzie za chwile brakowało mu miejsca, i nie wytrzyma tego wszystkiego, troszkę podokuczam mu. Odpięłam jego rozporek i guzik, moje ręka dostała się pod slipki i chwyciłam członka masując, główkę przemasowałam wskazującym palcem. On jęknął przy pocałunku. Wyjęłam rękę i zapięłam mu spodnie. Oderwałam się.
-Oj… będziesz chyba nie zaspokojony, skarbie – uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
-Wyżyje się na tobie w nocy i nie będzie tak milutko, koteczku. – wypowiedział.
-Hm… No nie wiem, ja sama jestem nie wyżyta seksualnie,  więc wiesz, nie wiem czy ci się uda. I widzisz ty mi strasznie smakujesz, twoje usta są boskie i nie tylko – uśmiechnęłam się.
-To kotek, będziemy się nawzajem na sobie się wyżywać. Ty na mnie, a ja na tobie, aby się wreszcie uspokoić.
-Skrabie… To jest nie możliwe. -
-Kotku, to nigdy nie będzie możliwe, bo ty będziesz obok mnie – zaśmiałam się cicho, swoje ręce umieścił na moich piersiach i ściskał. Przytuliłam się do niego swobodnie, dostał się pod moja bluzkę. – Jaka szkoda! – usłyszałam, tak natrafił na stanik, co było mu nie w smak. A mi ratowało życie.
-Noc, Itachi. Będziemy mieli całą noc po twoim wyścigu.
-Wiem, ale chciałem jeszcze je podtykać.
-Nie potrafisz się powstrzymać od seksu. Będziesz musiał to zmienić. - wypowiedziałam i pocałowałam jego szyję. Odchyliłam jego rozpięta białą koszulę i całowałam i przegryzałam tą smaczną skórę i jego seksowne mięśnia. Schodziłam niżej, obojczyk przejechałam łapczywie językiem.
-I kto to mówi.
-Niby jak mam się przy tobie powstrzymywać.
-To postaw się tez w moje sytuacji – wymamrotał, chwycił mnie do góry i posadził na zmywarce, zdjął moją bluzkę bez rękawów, miałam na sobie czarny biustonosz, który był ozdobiony większością koronki. – To mi się podoba. – pocałował fragmenty moich piersi, i westchnęłam. Moj nogi oplotły się wokół bioder mężczyzny. Spojrzałam pół przytomnie na zegarek, miałam dziesięć minut by do jechać do pracy.. Jęknęłam. I oderwałam się od niego.
-Musze jechać do pracy, wybacz. – patrzał na mnie wściekle. – Nie bądź zły, zobaczysz w nocy dam ci tyle przyjemności ile zechcesz.
-Trzymam cię za słowo – powiedział i odgrodził drogę, zauważyłam, że na torsie ma czerwone ślady.
-Itachi
-Hm…
-Przepraszam za te ślady, na pewno nie chciałeś, aby ktoś się dowiedział. – powiedziałam spuszczając głowę, może i by było lepiej aby nie wiedzieli. Uchwycił mój podbródek ku górze
-Wręcz przeciwnie, mają wiedzieć. – pocałowałam go i odeszłam.
-W warsztacie są zapasowe klucze do domu, weź je.
-Wiem o tym – zatrzymałam się zakładając bluzkę i popatrzałam na niego, pokręciłam głową i ruszyłam do warsztatu, gdzie czekali na mnie przyjaciele wraz z szefem, chyba jednak nie zrezygnuje z pracy, jest dla mnie zbyt ważna, ale Itachi jest teraz ważniejszy niż ktokolwiek inny! Ruszyłam samochodem do wytyczonego celu.

~*~
Wiecie, co? A chuj mi w dupe z tym, takie badziewie mi wyszło. Brawo Kimi, przyznajesz się do swoich piepszniętych błędów w pisaniu. Powinnaś iść się leczyć. No i tak dostane w twarz od Miauki, trudno! Przyznaję się, że mi BADZIEW wyszedł, i jeszcze pisane przez wielkie B. A jebie to wszystko, jeśli od kogoś mam dostać, to lepiej na gg! Ale powiem wam w sekrecie uwilebiam pisac HENTAI! Kocham je KYAAAAAAAAA! Dobra nie ważne, temat zakończony. Będzie jeszcze część 5 OSTATNIA!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz