wtorek, 17 lipca 2012

Wyścigi część 3


Miałam dokładnie jeszcze godzinę, całą godzinę na swoje sprawy, aby znaleźć się na tym torze wyścigowym, ciekawe czy dzisiaj tez policja się zjawi i będzie niezła zabawa. Będę znowu mogła się świetnie zabawić jak tylko skończy się wyścig z tym gburem, i po co ja się zgodziłam, zgodnie z obliczeniami dzisiejszej nocy przegram, brawo Sakura! Sobie narobiłaś kłopotu z tym wszystkim, zrobiłam mu napęd, a on chce teraz ze mną wygrać, no cóż będę musiała dać z siebie wszystko, aby wygrać. Ubrałam się w rzeczy, w których przyjechałam, kozaki po kolana, spódniczkę i białą bluzkę bez rękawów, odrzuciłam włosy do tyłu, ułożyły się w nieładzie. Wyszłam z szatni, i szłam do swojego wozu, w którym zostawiłam kluczyki, przeszłam obok biało czarnego wozu Temari, otworzyłam drzwi, które otwierały się do góry. Wsiadłam do wozu, i chciałam zamknąć drzwi, ale czyjaś ręka mnie powstrzymała. Zauważyłam blond włosom kobietę.
-Sakura, daj z siebie wszystko. Mówiłaś, że tym razem przegrasz, my wiemy, że dasz z siebie wszystko, więc mam nadzieję, że nie poddasz się jak to określasz temu gnojowi. – zaśmiała się, a ja razem z nią – Daj z siebie wszystko, Kiba już tam jest, będzie wszystko nagrywał dla mnie, ja mam sporo roboty, więc dla wszystkich dziewczyn daj z siebie wszystko. – zamknęła drzwi samochodowe, przekręciłam kluczyk i ruszyłam z parkingu do wyznaczonego celu z piskiem opon. Przemierzałam przez wszystkie ulice, światła były zgaszone, z daleka widziałam jedną drogę, gdzie były zapalone światła, byłam niedaleko nich, ale widziałam jedynie żółty samochód, nic więcej i parę innych, ale go nie było. Zatrzymałam się robiąc obrót  z trzysta sześćdziesięciu stopni. Otworzyłam drzwi, i wyszłam, wszyscy się na mnie spojrzeli wraz z Deidara, który pokręcił głową, dla niego to było nielogiczne, że właśnie ja będę się ścigała z ich mistrzem.
-Sakura! – usłyszałam krzyk przyjaciela podszedł do mnie i uściskał, za nim podeszła dziewczyna z granatowymi włosami, jego dziewczyna, wyglądała na nieśmiałą, uśmiechnęłam się do niech obojga. – Słyszałem już, nie mówisz poważnie on cię na serio wyzwał?  - zapytał
-Oczywiście. Gdyby nie, nie było mnie tu, mam lepsza robotę. Sam wiesz, że mam dwie prace, a nie jedną, ale wzięłam wolne na tydzień i teraz spędzam większość czasu w warsztacie... – wypowiedziałam patrzałam na niego i przeniosłam wzrok na białooką – A to Hinata jak sądzę. Miło cię poznać, jestem Sakura Haruno przyjaciółka Naruto – podałam jej rękę, ona mi tez. – Masz szczęście, że Naruto jest twoim chłopakiem, jest świetny, zawsze zadba o ciebie i pomoże. – uśmiechnęłam się siadłam na masce samochodowej i czekałam, Hinate odepchnęła Ino.
-Co ty tu robisz, lalko? – zapytała mnie.
-Nie twój interes. I nie nazywaj mnie lalką, bo nią nie jestem, nie maluję się jak ty na prostą  ździrę, która lata za facetami, wolę być wolna od nich, a nie odizolowana. – popatrzałam na Naruto, który trzymał Hinate w swoich ramionach, zacisnęłam dłonie w pięści. – I radzę ci następnym   razem uważać jak chodzisz, bo możesz nie chcący wpaść w kłopoty po uszy. – zaśmiałam się i spojrzałam na wściekłą twarz blond włosej kobiety, która odwróciła się i poszła do swojej rudo włosej przyjaciółeczki, której tak samo teraz nienawidziłam jak jej. Były mi zbędne w życiu. Zauważyłam spojrzenie czarnych oczu, był to brat Itachiego, chyba wszyscy czekali na Itachiego, który spóźni się równo za dwie minuty, bo będzie jeden po północy, a wtedy to ja wygram bez jakiegokolwiek wysiłku, a to mnie nigdy nie usatysfakcjonuje. Wpatrywał się we mnie zimnym wzrokiem, czy ja mu cos zrobiłam, ach tak zrobiłam, tez nazwałam go męską dziwka, co było bardzo miłe. Ta dwójka na pewno, no tylko spojrzeć na takiego idiotę, wokół niego pełno dziewczyn, z którymi się kochał kilka krotnie na pewno, a jego brat też, przecież są siebie równi.  Zaczął podchodzić w moja stronę, a ja odwróciłam wzrok uśmiechając się, usłyszałam pikanie z samochodu, ale inne, wiedziałam, że się zbliża. Naruto spojrzał się na mnie, a ja pokręciłam głową, i spojrzałam w prawy bok, gdzie powinien odgrywać się wyścig, gdzie samochody zawsze się wymijały. Za rogu z piskiem opon wyjechał czarny wóz z niebiesko zielonym podświetleniem u dołu. Jechał w moja stronę, prosto na mnie, Naruto i Hinata uciekli, a ja wiedziałam, że nie trafi we mnie, popisówa!  Jak ja nienawidzę takich, którzy myślą, że są jedyni najlepsi na świecie, oni są tacy… Nie warto mówić! Zakręcił sto osiemdziesiąt stopni, i stanął obok mnie, centymetry dzieliły go od mojego wozu. Uśmiechnęłam się, a on wysiadł.
-Itachi co tak długo!! – krzyk jego brata rozniósł się po okolicy.
-Małe kłopoty, ale teraz jest w porządku – wypowiedział, dziewczyny wzdychały na jego widok. A ja patrzałem się na to i zaczęłam się cicho śmiać, aby nikt tego nie usłyszał. To było głupie jak można tak reagować na mężczyzn, no chociaż przystojnością nie grzeszy, z tym nic złego o nim nie powiem, ale to głupota tak wzdychać i piszczeć czasami na widok tych dwóch braci. – Chyba się nie spóźniłem? – zapytał odwracając się do mnie, oparł swoje ręce o blachę samochodu.
-Nie!! – usłyszałam krzyki dziewczyn, ja wywróciłam oczami widząc jak na mnie wściekle patrzą, to było śmieszne, myśleli, że ja powiem, że nie, oj nie, nie jestem taką lalą jak one. Spojrzałam na zegarek było cztery po.
-No cóż, szczerze mówiąc spóźniłeś się trzy minuty! – powiedziałam głośniej, i patrzałam się na kobiety, bo były dosyć dorosłe, w jego wieku,   zacisnęły dłonie w pięści, uśmiechnęłam się do nich niewinnie. Zeszłam z maski i weszłam na maskę samochodu mojej męskiej dziwki, nie mogłam na ziemie zejść szybciej, bo mi zagrodził drodze, teraz to on musi cierpieć, wszyscy patrzeli się na to ze strachem. On nie wyrażał nic jak szłam po jego masce z delikatnością. Zeskoczyłam obok niego, nie zarysowałam czarnej maski ani trochę, chociaż, że miałam buty na obcasie. Włosy ułożyły się w nieładzie, odrzuciłam włosy do tyłu. Popatrzałam na niego swoim kpiącym wzrokiem – Nie myślałam, że męska dziwka może się tak spóźniać. Chyba na inne spotkania też się spóźniasz, co?! – zaśmiałam się.  Patrzył na mnie zimnym wzrokiem tym co wcześniej. – No na przykład na taki „mały numerek”. A jak widać po każdej z kobiet, byłby nawet zadowolone, że się spóźniłeś. – uśmiechnęłam się do nich delikatnie.
-A co rezygnujesz z wyścigu? – zapytał.
-Ja? Sobie jaja robisz. Nie rezygnuje, ale jeśli wyzywający się spóźnia to przegrywa, czyż nie? Ale co to za wygrana bez zabawy, to nic nie warte, chcę się trochę zabawić. – patrzałam na niego. – Więc przechodzimy do tego wyścigu, czy nie? – pytałam go, on lustrował mnie swoim zimnym wzrokiem, zawiał przyjemny wiatr, moje włosy pofalowały do przodu, muskając go w twarz, przymknął i otworzył powieki, lustrowaliśmy siebie wzrokiem. Nie dziwie się dziewczyną, że nie chcą od niego odejść, jego oczy przyciągają do siebie, tak jakby wszystkich przyciągał do jego otoczenia. Nie widziałam jeszcze nigdy takich oczu, pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem. O czym ja mówię? To nie normalne, abym ja… śmiechu wartę.
-Tak, możemy zaczynać – szłam już do swojego wozu, złapał mnie za nadgarstek, który wyrwałam po chwili i spojrzałam na niego. – Tylko jest małe „ale” – uśmiechnął się, wywróciłam oczami.
-Czy ty do każdej się tak uśmiechasz? - zapytałam i czekałam na jego odpowiedź, zbliżył się bliżej mnie, opierałam się o jego blachę, jego ręce znalazły się koło moich bioder, nic nie robiłam, tylko niech spróbuje coś zrobić to pocierpi w bólu i to długo.
-Hm… Wiesz mi do żadnej się nie uśmiecham. Nigdy! - powiedział głośniej, odchylił się od mojego ucha, poczułam jakby wziął głębszy oddech, co on napawał się moja wonią ? Idiota. Chociaż przyznam on pachnie tez przyjemnie i to bardzo, tak jak w jego aucie, ten sam zapach, męska woń pomieszana z perfumami, no wtedy było pięknie, ale gdy on jest blisko nie jest tak przyjemnie… Nie ważne, nie mogę tak narzekać.
-Dobra to już nie ważne, co jest z tym „ale”. Powiesz mi wreszcie, czy mam długo jeszcze czekać? - zapytałam, nie zaszczyciłam go swoim wzrokiem patrzałam w daleką dal, gdzie stał Kiba i rozmawiał z kimś, wiedziałam, że Temari go zabije za to wszystko.
-Widzisz… - zaczął, uśmiechnęłam się widząc lezącego Kibe na ziemi i jeszcze z kamerą całą rozwaloną, to teraz będzie miał już kłopoty, dziewczyny i inni się przysłuchiwali za pewnie naszej bardzo ciekawej rozmowie, były wszystkim zainteresowane co dotyczyło jego...  spojrzałam na tors mężczyzny, miał na sobie białą koszulę, i w dodatku rozpiętą, która falowała na wietrze, było można zobaczyć jego umięśnione ciało, musiał godzinami ćwiczyć. Uniosłam wzrok ku górze, natrafiłam na szyję gdzie był naszyjnik, usta takie wyzywające  i oczy te czarne i lodowate? Nie tym razem nie, jakieś inne bardziej ciepłe. – Nie ścigam się nigdy bez jakiegoś celu.
-No tak, często cię nie było jak ścigali się dla zabawy, tylko jak była forsa łaskawie się zjawiłeś. – wypowiedziałam i prychnęłam
-To prawda, ale tym razem mam trzy warunki, jeśli ja wygram cały wyścig… Ustalimy teraz jeden z nich, dobrze? – tylko kiwnęłam głową, nie chciałam z nim za dużo gadać, chociaż ręce nadal trzymał na masce koło moich bioder, przełknął ślinę jakby dla opanowania. – Masz do wyboru. Pierwszy to: Umówisz się ze mną na randkę. – usłyszałam jęki dziewczyn i spojrzałam na nie.
-Ty chyba sobie żartujesz. Jaki jest drugi?
-Drugi: Pocałujesz mnie. A trzeci to… - zatrzymałam go ręką nie chciałam żeby kończył, mogłam spodziewać się najgorszego. A nie chciałam tego, nie chciałam. W ogóle co to za głupie warunki, po co mu to? Chyba, że on? Nie to nie możliwe, taki Uchiha jak On, śmiechu warte, on niby miałby się zakochać we mnie? Marzenia. Tacy jak oni w nikim się nie zakochują, jedynie wykorzystywują.
-A trzecie to co myślę? – zapytałam, proszę niech nie mam racji.
-Tak. – prychnęłam, i zacisnęłam dłonie w pięści. – Co ci przychodzi do głowy z takimi warunkami jeśli wygrasz, to głupota, nie masz bardziej… no… normalnych?
-One są całkiem normalne, - zbliżył się do mnie ponownie, drażnił skórę szyi swoim oddechem  - kotku.  – cicho się zaśmiał, paznokcie wbiły się w skórę, zawiał wiatr, nie odchylał się ode mnie.
-Radzę ci więcej tak do mnie nie mówić, bo nie będzie z tobą dobrze. – wyszeptałam – Już jeden pożałował tego, więc nie powstrzymam się, aby tobie walnąć w twój piękny czuły punkt. Wy tylko potraficie jedno robić, nic więcej. Wasza płeć jest chamska i egoistyczna, myśląca o swoich przyjemnościach. – mówiłam do niego nadal szeptem, zauważyłam jak jego dłonie zaciskają się w pięści, i niszczą przy okazji czarny lakier – Niszczysz sobie auto.
-I co z tego. Auto nie jest najważniejszą rzeczą w życiu – wypowiedział podenerwowany, może go źle oceniłam, ale nie mogę tego żałować, czasami powiem o parę zdań za dużo. Ale co ja mogę na to mężczyźni to prawdziwi egoiści, którzy myślą o tobie. – I przede wszystkim czasami mężczyźni potrafią bardziej powstrzymywać się od seksu od kobiet. I widzisz przed sobą wyjątek.
-Jasne, ja w to nie uwierzę. Niby dla ciebie nie jest ważny ten złom? – wypowiedziałam uśmiechając się, chciał cos powiedzieć, ale przerwałam mu ręką. – nie odpowiadaj,  jednak już przejdźmy do tego wyścigu. Może zmienisz jakieś te swoje wymysły? – zapytałam, oderwał się na bezpieczną odległość.
-Nie. Którą wybierasz?
-Hm… - wymamrotałam, popatrzałam się na Sasuke, który wpatrywał się we mnie zimnym wzrokiem, a wokół niego pełno dziewczyn wraz z Ino, uśmiechnął się, nie wiedziałam o co temu chodzi, jeszcze gorszy będzie od innych. Może to właśnie on tak z dziewczynami się bzyka co noc? A Itachi, może mówi prawdę, ale tego już się nie dowiem. I który jego warunek wybrać, randka? Pocałunek? Czy… Nie tego na pewno nie, zostaje po między młotkiem a kowadłem. Nie wiem co wybrać, ale czekaj randka na całą noc, a pocałunek na jedną głupia chwilę. – Drugie, lecz jak ja wygram dasz mi spokój.
-Dobrze. – powiedział, oderwałam się od jego wozu, a ten wsiadł do niego i odjechał od mojego, i stanął na starcie. Ja wsiadłam i stanęłam przy nim, miał otwarte okno, ja tak samo, było mi jakoś gorąco, nie wiedziałam dlaczego, ale od jakiegoś czasu robiło mi się w jego obecności, od tego, gdy znalazł się w warsztacie, od dotknięcia z jego ręką. Westchnęłam. A może jednak się zakochałam? Tylko czemu na niego trafiło? To jest chore, ja nie chcę żadnej chorej miłości, w tak młodym wieku. Deidara stanął naprzeciw nas i wystrzelił, razem ruszyliśmy z piskiem opon, byliśmy na równi, przez cały czas. Co było dla mnie dziwne, mógł przyśpieszyć, i było by po sprawie, miał teraz szybszy wóz, bo naruszyłam jego układ, i może jeździć szybciej. Ostatnia prosta, razem włączyliśmy pierwszy napęd, nadal byliśmy na równi, trzymałam tak, aby nie wypaść z trasy. Nie mogłam go wyprzedzić, był dobry i to bardzo, a samochód jeszcze lepszy. Ponownie włączyliśmy drugi napęd, byliśmy na równi, znowu, przycisnęliśmy gaz, przekroczyliśmy metę, lecz ja  milimetr byłam za późno. Przegrałam! Pięknie, zatrzymałam się. Teraz musze go pocałować, ale niech nie myśli, że w usta, nie było o tym mowy. Otworzyłam drzwi i wyszłam, stał na ulicy przy swoim wozie, uśmiechał się uwodzicielsko, poczułam jak moje serce bije szybciej, wywróciłam oczami.  Podeszłam do niego, dało się słyszeć tupanie moich kozaków.
-Gratuluję, mogłam to przewidzieć. – westchnęłam, chociaż wiedziałam o tym, to nie chciałam mu o tym powiedzieć, bo uznałby, że nic nie robiłam i nie chciałam wygrać a tu było na odwrót. Bardzo chciałam wygrać, ale nie mogłam brakowała małego milimetra. Dziewczyny wrzeszczały z zachwytu, że Itachi wygrał. Spojrzałam się na księżyc, jakbym zauważyła twarz mojej matki uśmiechającej się, przymknęłam powieki i uśmiechnęłam się, tak właśnie ona przegrała z tatą. Lecz ja nie mogę, nie mogę w taki sposób znaleźć miłości, to się skończy źle, bardzo źle... Spojrzałam się w podłoże, na którym jakby było wyrysowane serce, a na nim patyczek, moja wyobraźnia działa. - Miejmy to po sprawie - wypowiedziałam, zbliżyłam się do niego, musiałam ustać na palcach, dziewczyny zamknęły powieki, aby na to nie patrzeć, ominęłam jego usta całując w policzek.  Odwróciłam się uśmiechając, można trochę go oszukać, nie mówił gdzie mam go pocałować.
-To nie tak – usłyszałam jego głos, ciepła dłoń znalazła się na moim nadgarstku i pociągnęła do tyłu, poleciałam na niego, jego usta wpiły się w moje, miał takie ciepłe i delikatne, całował namiętnie i wrażliwie. Moje ręce znalazły się na torsie zjeżdżając z bezsilności w dół, nie mogłam się powstrzymać już od tych ust, całowałam pierwszego mężczyznę, a raczej to on mnie całował, miał przymknięte powieki, a ja otwarte. Nie mogłam mu na to dalej pozwolić, nie mogłam. Uderzyłam go w policzek, zostawiając na nim czerwony ślad. Głowę przechylił w bok, i spojrzał się na mnie, obróciłam się idąc w stronę samochodu.
-Nigdy nie całuj mnie więcej w usta. Dałam ci to co chciałeś, czego jeszcze chcesz? – wypowiedziałam zatrzymując się, patrzałam się na ziemię, przechyliłam głowę aby na niego spojrzeć, ale nie potrafiłam. Milczał. Poczułam jak gorąco przepływa przeze mnie, czy to cos znaczy? Nie to nic nie znaczy, to zwykły przypadek. - One może by chciały, ale ja nie. Nie myśl, że będę taka jak one, nigdy! Baw się z nimi! - krzyczałam, i ruszyłam do samochodu, usłyszałam pikanie i koguta po chwili. Wsiadłam szybko do samochodu i odjechałam z piskiem. Nie chciałam, aby oni mnie złapali, miałam jeszcze sporo do zrobienia w warsztacie, musze napełnić baki i inne rzeczy. Widziałam jak ścigają innych, a mnie nie. Wjechałam do jednej uliczki i popędziłam przed siebie. Byłam zmęczona już tą całą nocą, wszystko mnie wykańczało. Wjechałam na piaszczystą drogę i zatrzymałam się. Przecież to nie możliwe, abym to ja się zakochała w Uchiha? Nie chcę być jak inne, one by się mu zawsze oddały i co i on korzysta z tego wszystkiego. Uderzyłam w kierownice z całej siły, poczułam jak łzy napłynęły mi do oczu i po chwili kryształy spływały po policzkach rozbijając się na klaksonie, oparłam czoło o kierownice, i wpatrywałam się w godzinę, była pierwsza trzydzieści, nie lubiłam tej godziny, powinnam już dawno znaleźć się w domu, jestem wykończona tym wszystkim, a miłość? Ona już nigdy się nie pojawi, bo nie mam zamiaru igrać z Uchiha ponownie, nie spotkam go więcej razy.  Wytarłam łzy i wyszłam z samochodu. Jestem jednak żałosna, nic porządnie nie potrafię zrobić. Chyba z tym wszystkim skończę.
-Co ty narobiłeś, idioto!! – krzyk blondynki  - Moja nowa kamera, więcej razy nigdzie ciebie nie wyślę. Sama pójdę! Idioci!! – krzyczała, westchnęłam i ruszyłam do wejścia.
-Mówię ci przecież, że Sakura przegrała o parę milimetrów, czy to nie wystarczy?
-Nie. Zniszczyłeś mi kamerę! – krzyczała. Przegrałam, ale co zyskałam, świadomość, że się zakochałam, i to jest złe, nie powinnam się zakochiwać w ogóle, dla mnie miłość nie powinna istnieć. Przeszłam obok nich i zatrzymałam się.
-Jest możesz szef u siebie? – zapytałam
-Jasne, przed chwilą wszedł – wypowiedziała Temari uśmiechając się. Ostatnie krzyki i pisk opon, czyli już pojechali do swoich domów. Musze jeszcze z szefem zamienić parę zdań i koniec z tym co do tej pory robiłam, już się więcej w tym warsztacie nie pokaże. Zapukałam, usłyszałam pozwolenie, weszłam z gracją zamykając za sobą drzwi.
-Cos się stało? Nie powinnaś być czasami w domu?
-Powinnam i od tej pory będę. Deidara odchodzę. – wypowiedziałam i wpatrywałam się w zdziwioną twarz, długopis opadł mu na ziemie z malutkim hukiem.
-Czy to dlatego, że przegrałaś z Itachim?
-Nie. Z innego powodu. – wypowiedziałam i zacisnęłam dłonie w pięści. – Daj mi po prostu odejść, i się już nie spotkamy tak będzie najlepiej.
-Czekaj Sakura. Przecież lubiłaś robić przy samochodach, co cię posunęło do tej pochopnej decyzji? – zapytał, westchnęłam,  milczałam przez cały czas nie chciałam nikomu się z tego tłumaczyć, po prostu nie mogłam. Zdziwili by się, że zakochałam się w Uchiha, a żywiłam do niego nienawiść i arogancje. A teraz wszystko się pomieszało. Pokręciłam głową.
-Nie chcę się z tego tłumaczyć
-Dobrze, ale przemyśl to jeszcze i dopiero jutro przyjdź po rzeczy, Oni tez z pewnością będę chcieli się pożegnać. – kiwnęłam głowa i ruszyłam do wyjścia. Minęłam samochód blondyna, który była dosyć ekskluzywny, ale szybki też. Teraz będę miała jedna pracę, kelnerki w barze. Świetnie się zaczyna moje życie, wszystko muszę zacząć od nowa. Weszłam do samochodu, przekręciłam kluczyk i odjechałam z dość dużą szybkością, i tak nie układało mi się, więc będę mogła teraz zaryzykować wszystkim.

~*~
No dobra część trzecia napisana, myślę, że się domyślacie co będzie w następnej ^^, dla mnie to bomba! To biorę się za pisanie.

1 komentarz: