wtorek, 17 lipca 2012

Dżungla nieszczęścia (część 7)


Kroczyła za Nim, noga za nogą. Obiecała, ze nie podziękuje i tak zrobi. Miała go po prostu gdzieś. Jeśli on się nie ucieszy to trudno. Jej to nie będzie obchodzi. Spłynie to po niej jak woda! Patrzała wściekła na jego plecy. Miał na sobie czarny płaszcz, a na nim odrobinki krwi ludzi. Dziewczynie znów wzięło się na wymioty, gdy sobie tylko przypomniała o szkarłacie padającym na wszystkie strony.
Jasność za plecami zwróciła jej uwagę. Spojrzała do tyłu, zauważyła ogień na plaży, który nawet się nie rozprzestrzeniał. Było to bardzo dziwne, skoro oni nic nie zrobili. Wzruszyła jedynie ramionami i obróciła się z powrotem do mężczyzny, który  uśmiechał się delikatnie. Odsunęła się o krok, nie wiedziała o co chodzi. On tylko się obrócił i szedł dalej. Westchnęła cicho bezradnie nie mając pojęcia co chodziło mu po głowie.
Zatrzymał się trochę dalej, gdzie cień okrywał ich ciała. Od czasu do czasu srebrna poświata okrywała ich ciała. Patrzeli na siebie. Odwróciła się plecami do niego zakładając ręce na piersiach. Zaśmiał się cicho. Jego oddech czuła na karku. Ciepły i taki jakby przeszywający.
-Sakura… - zaczął
-Nie. - powiedział stanowczo.
-Nic jeszcze nie powiedziałem. - odwróciła się do niego przodem. Zaśmiał się cicho widząc jej naburmuszoną twarz. Odepchnęła go na bok i odeszła daleko, nie chciała z nim rozmawiać. Wolała mu nie wytykać jego wad jakie ma, bo tak naprawdę dla niej był ważny. Westchnęła zatrzymując się.
-Czy ty musisz taki być! - warknęła na niego obracając się w jego stronę. Miała go serdecznie dosyć, ze nic jeszcze nie rozumiał. Patrzała na niego obojętnym wzrokiem. Zacisnęła dłonie w pięść. - Tyle ciebie nie widziałam, a patrzysz na mnie tak jakbyś pierwszy raz mnie widział! Jaki z ciebie idiota!! Zachowujesz się tak jakbyś był pępkiem świata. Nim nie jesteś, zapamiętaj to sobie. Mam ciebie po prostu dosyć! -chciała odejść, ale na nadgarstku poczułam uścisk. Spojrzałam na niego wściekła. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, nadal miał zimne i nic nie czujące. Co za drań.. Próbowałam się wyszarpać co było nie możliwe.
-Nic nie rozumiesz. - powiedział z pewnością. Patrzałam na niego - Nie mogę dzisiaj pokazywać jakichkolwiek uczuć, bo to mnie zgubi. Dzisiaj jest pełnia miesiąca, co naprawdę źle przezywam, mógłbym pokazać ci moje uczucia, ale wtedy nie byłoby tak dobrze ze mną. - mówił. Patrzała na niego słuchając słów. - Jestem psem, mam jego niektóre oznaki, tak samo jeśli chodzi o dni godowe. - patrzała na niego zdziwiona. Uśmiechnął się delikatnie. - Dlatego nas jest tak mało, a w szczególności kobiet. Jeśli ktoś ma dzień po prostu idzie do niej. Deidara przespał się z twoją przyjaciółką. Nie było mnie wtedy wiec nie zareagowałem, ale nie wypuściłem jej.
-Że jak? Mówiłeś…
-Tak wiem co mówiłem. Po prostu ona chciała sama zostać. - mówił. Podeszła do niego bliżej ich ciała się zetknęły. Odsunął się od niej. Wiedział co to grozi dzisiejszym dniem. - Nie, nawet się nie wasz podchodzić. Wiesz czym to się skończy?!
-To po co chciałem abym dzisiaj przyszła?
-Zapomniałem o pełni! Raz można zapomnieć. - mówił. Uchwyciła go i przytuliła się do niego. Nie zareagował, tylko dotknął jej włosów tuląc się do niej. - Cholera. - wyszeptał. - Zaraz nie wytrzymam.
-To po co się powstrzymujesz? - zapytała Itachiego i spojrzała na niego z pewnością. Dotknęła jego policzka. W jego oczach zauważył iskierki, które wiele mówiły. Ucałowała go w usta przyciągając bliżej siebie. Oparł ją o drzewo całując usta z namiętnością. Rozchyliła wargi, co spowodowało pogłębienie ich pocałunku. Uchwycił ją za uda i uniósł. Zaplątał jej nogi wokół swoich bioder. Przytrzymywał ją przy sobie z delikatnością. Jedną ręka błądził po udzie.
Nie potrafił przestać w tej chwili. Rządza wzięła nad nim górę, a ona jeszcze mu zaproponowała, ze nie ma się powstrzymywać. Przegryzł delikatnie jej dolną wagę, zasysając się od czasu do czasu. Westchnęła przy pocałunku, co spowodowało radość u drugiej osoby. Oderwała się od niego.
-Słuchaj, ale tam może czekać Tsunade.
-Nie obchodzi mnie to. - uchwycił ją i nagle znaleźli się w innym pomieszczeniu. Nie była to jaskinia, w której znajdował się jego prywatne pomieszczenie. Położył ją na wygodnym materiale całując  przez cały czas. Czuła się swobodnie. Oddawała każdy pocałunek z żarliwością. Było po prostu wspaniale, dla niej i dla niego.
Zjechał z pocałunkami na szyję i zassał się w paru miejscach zostawiając małe ślady i mokre miejsca. Uśmiechnęła się przy tym incydencie. Dłońmi błądziła po jego nagim torsie z lekkim uśmiechem. Dzięki niemu doświadczy większego podniecenia po przez jego stan godowy, co także dotyczyło jej. Mężczyzna wsadził swoje dłonie pod bluzkę powodując przyjemne dreszcze. Zdjął z niej bluzkę i ukazały się jędrne piersi. Popatrzał na nią zdziwiony, a  ona uśmiechnęła się.
-Od dawna nie noszę. - obróciła go, teraz on leżał pod nią. Uchwycił jej piersi. Całowała jego usta zjeżdżając niżej na tors. Było jej cudownie czując jego obecność blisko siebie, a także i dotyk. Zdjęła jego spodnie z slipkami. Leżał pod nią cały nagi. Uchwycił ja i obrócił. Nie mógł tego znieść, że jej by się coś stało, lecz ktoś inny dotykał takiego pięknego ciała.
Całował dekolt ściskając jedną pierś. Jęknęła cicho. Zassał się w jednym miejscu na piersiach, które były dla niego takie przyjemne. Nałożył na nich ciemno zielony materiał jedynie dziewczynie wystawała głowa. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Jej ciało stawało się coraz bardziej mokre od jego pocałunków. Rozchylił jej nogi i ucałował kobiecość przez materiał. Zdjął go wolno. Ucałował udo idąc pocałunkami w górę. Natknął się na kwiatek dziewczyny. Dotknął go. Językiem przejechał po łechtaczce energicznie nim ruszając. Jęknęła głośno czując jak najwięcej przyjemności. Przegryzła dolna wargę by wytrzymać od wydobywania z siebie głosu, nie udało się. Jęknęła kolejny raz. Dłonie zacisnęła na materiale.
Wsadził w nią palec poruszając wolno, co stawało się bardziej energiczne. Dziewczyna nie wytrzymała uchwyciła go i obróciła sama chowając się za materiałem. Poczuł jak chwyta jego członka w delikatne dłonie. Wzięła go do buzi ssąc i liżąc. Nie przerywała tylko lizała, aby dać jak najwięcej przyjemności. Jęknął cicho, co przeradzało się w głośniejszy jęk. Jeżykiem przejechała od trzona po sama główkę zasysając się. Uśmiechnęła się wyciągając go i ponownie biorąc.  Mruczała cicho słysząc jego jęki, o wiele głośniejsze. Ich oddechy przyśpieszyły. Masowała jądra by czuł większe podniecenie do jej osoby. Jej zmysły działały całkiem inaczej jakby to co się stanie było jej zobowiązaniem względem Niego. Oderwała się od niego, tak jakby to było przypuszczenia, aby w niej nie wytrysnął. Całowała podbrzusze masując członka Itachiego. Nie przestawała, chciała by czuł się dobrze w tej jedynej chwili jaką mogli spędzić sami.?
Wyszła spod zielonego materiału, zauważyła jego pół przymknięte powieki, uchwycił ją za biodra jeżdząc rękami w górę i dół. Tak bardzo chciała w końcu z kimś być, a to okazał się Itachi, za którym zatęskniła i pokochała. Ucałował jej usta w namiętnym pocałunku. Pieścili swoje wargi nawzajem. Obrócił ją ściskając piersi. Zamruczała. Błądziła po jego torsie szukając każdego mięśnia, który nie kazał się błędny.
Rozchylił jej nogi i schował się pod materiał. Pocałował kwiatek kobiety ponowny raz i zaczął lizać. Co znów przyprawiło kobietę w stan euforii. Poczuła w jednym momencie jak jego członek przywiera do jej dziurki od pochwy. Szykowała się na ból, ale nie następował przez dłuższy czas. Materiał się ześlizgnął. Patrzała na jego sparaliżowane ciało. Oczy nic nie wyrażały. Uchwyciła go dłonią w policzek pieszcząc. Spojrzał na nią pytającym spojrzeniem. Uśmiechnęła się przyjaźnie do niego.
-Czego się boisz? - zapytałam tak cicho by On usłyszał
-Niczego - odpowiedział władczo.
-Po co okłamujesz? Co się stało w Twoim życiu, że boisz się we mnie wejść. Pierwszy raz zawsze boli, wiec przebij swoja barierę i wejdź we mnie, chce tego. - jego oczy zabłysły. Wpił się w moje usta. Uchwycił za biodra i wchodził wolno. Nie mogłam zrozumieć dlaczego był taki zadufany przez chwilę w sobie… Bił się z pewnością z myślami. Poczuła straszliwy ból, a On poczuł barierę. Na swoim ciele poczuła krople? Wszedł w nią głębiej przebijając błonę dziewictwa? Tak, ona to wyczuła. Zaczęła czuć miej bólu, aż cierpienie minęło dając rozkosz. Założyła nogi na jego biodrach by go bardziej czuć w sobie. Czułą jak czerwona ciecz spływa po udzie. Poruszał coraz mocniej. Jęczeli oby dwoje. Po ciele spływał pot.
Itachi przyśpieszał swoimi ruchami bioder, aż oby dwoje jęczeli w niebogłosy. Ostatnie ruchy. Ciepła ciecz wytrysnęła we wnętrzu kobiety. Poruszał jeszcze przez chwilę, aż opadł na jej ciało przytulając się. Wiedziała, ze coś jest nie tak. On by tak się nie zachował.
Wyszedł z niej wolno. Położył się obok. Uniosła się na ramionach wyczekując czegoś. Popatrzała na niego. Widziała w jego oczach smutek?
-Itachi co jest? - zapytała go.
-Wybacz mi, nie powinniśmy. - powiedział nagle. - Na pewno ciebie bolało.
-Dziewice zawsze boli, też zależy jaki jest organizm. Mnie bolało, ale może inne by tak nie miały? Kto to wie. Nie możesz siebie obwiniać, przecież tego tez chciałam. - spojrzał na mnie uśmiechając się słabo.
-Tak, wiem, ale nie powinniśmy. - powiedział unosząc się. Chwyciła go
-Dokąd Ty idziesz?
-Wracam do kryjówki.
-Ty chyba sobie żartujesz? Od tak wracasz? Czy to nic dla ciebie nie znaczyło? - zapytała go. Popatrzał na nią ubierając się. Był gotowy do wyjścia. Wpatrywała się w niego. Przy wejściu stanął i się na nią.
-Dołączysz później jak będziesz gotowa - chciał wyjść.
-Jak wyjdziesz już nie wrócę do ciebie! - powiedziała głośniej - Ucieknę od ciebie i z wyspy. - westchnął tylko zażenowany. On myśli, że żartuje? Nie, nich sobie myśli co chce ale ucieknie od niego! Jak najszybciej, by w końcu zrozumiał, że jej słowa nie są mówione na wiatr. Wyszedł z jaskini. Klnęła na niego w myślach, więcej razy nie prześpi się z żadnym mężczyzną.
Ubrała na siebie wszystkie rzeczy, by jak najszybciej się stąd wydostać. Miała dosyć tego wszystkiego, ze musi być jako jego nałożnica. Tego dosyć, zobaczy, że Ona ma w sobie stanowczość i temperament. Siedziała przez chwilę w kacie patrząc na miejsce, w którym doszło do ich stosunku płciowego. Wstała szybko i wyszła z pomieszczenia przemierzając dżunglę w stronę plaży. Musiała tam się dostać, by pomyśleć nad wszystkim. Jakoś nie chciała tam wracać, było jej ciężko przyznać, że facet ją oszukał.
Wyszła z lasu na piaszczysty piasek, zauważyła, ze słońce zaczyna zachodzić? Nie Ono już wschodziło? Westchnęła cicho. Tak długo była w tamtej jaskini i na rozmowie z nim, ze stracili rachubę czasu, a  jeszcze Itachi ja wykorzystał opuszczając. Ma dojść, ale ona stanowczo mówi nie! Spacerowała z bosymi nogami mocząc nogi myśląc nad planem ucieczki. Usłyszała rozmowy. Błagam tylko niech to nie będą piraci, pomyślała zawzięcie. Głosy dochodziły  z leśnej strony wsypy. Spojrzała w tamtą stronę. W nich pokazał się Shikamaru, na rekach miał nieprzytomną Ino. Popatrzała na nich, On stanął jak wryty patrząc na Nią. Uśmiechnęła się delikatnie do niego.
-Beznadzieja. - powiedział brązowo włosy. - Naruto?
-To nie możliwe, Ona musi być gdzieś na tej wyspie. Nie rozpłynęłaby się ich kryjówka od tak, a jutro musimy wracać, a nie znaleźliśmy jej! To kpina! Tak dobrze, na pewno nie mają ukryte swojej kryjówki. - ominął Shikamaru, ale nie spojrzał na Nią.
-Naruto…
-tak, tak wiem. Może przedłużymy pobyt?
-Naruto.. - mówił dalej.
-Tak, to też wiem. Powinienem się zastanowić szybciej, że coś podobnego miało miejsce. - pozostali wyszli za Shikamaru. Słuchali gadaniny Naruto, ale wpatrywali się w jeden punkt blisko Oceanu, gdzie dziewczyna moczyła swoje stopy.
-Naruto!! - ryknęli wszyscy. Popatrzał na nich pytająco. Wszyscy wskazali na Nią palcem. Obrócił się i spojrzał na dziewczynę, która posłała mu pogodny uśmiech. Upadł na kolana patrząc na Nią swoim szafirowym wzrokiem. - Sakura… - powiedział a z jego oczu zaczęły cieknąć łzy. Wstał i do niej podbiegł tuląc ją do siebie.  - Nic ci nie jest? Wszystko dobrze? Ten psychopata nic tobie nie zrobił? - powiedział.
-Nic. - uśmiechnęła się do niego pogodnie. - Po co przybyliście?
-Szef… - zaczął. Uniosła głowę do góry - Mówił, że gdzie ty jesteś. Z początku nie wiedzieliśmy o co chodzi. Tak przez dwa lata. Nie wiedzieliśmy kim jesteś, ale zaczynało mi świtać, ze znałem cię. Potem wszystko mi się pokazało. Dlatego teraz przybyliśmy po ciebie. - uniósł ją znów tuląc. - Cieszę się, ze cię znaleźliśmy. Wracasz z nami, tak? - uśmiechnęła się promiennie by smutek zszedł z jej twarzy. Kiwnęła głową. Nie odzywała się do nich idąc blisko nich. Teraz dokładnie wiedziała co się stanie. Itachi się wścieknie, gdy o tym usłyszy! Płynęliśmy w szalupie do statku, gdy się na nim znaleźliśmy minęło piętnaście minut. Żagle zostały spuszczone i odpływaliśmy. Stałam na mostku patrząc na wyspę, która zostawialiśmy z tyłu, a także mężczyznę, którego pokochałam, a On potraktował mnie jak zwykłą szmatę. Po policzkach płynęły gorzkie łzy będące oznaka smutku, który sprawił Itachi.
Spojrzała na wyspę. Na pisku stał On. Wpatrywał się w statek. W jego oczach pojawił się krwisty szkarłat! Nadal płynęły jej łzy, które spadały kropla po kropelce do wielkiego oceanu. Patrzała na niego, poczuła cos dziwnego, jakby łzy zostały od policzków odciągnięte? Takie miała wrażenie. Obróciła się plecami do niego, aby nie widzieć jego sylwetki. Nie mogła w to uwierzyć co zobaczyła. On był na nią wściekły. Mówiła, że nie puszcza słów na wiatr, niech teraz On pocierpi, zobaczy jak miło się czuła.




Wpatrywał się w odpływającą dziewczynę. Teraz wiedział, ze mówiła prawdę. Myślał, ze żartowała, że spróbuje opuścić wyspę, tak jednak nie było. A także nie wiedział, ze oni będą w tym miejscu. Łatwo poszło jej uciec, gdyż byli jej przyjaciele. Oczy zabłysły szkarłatem, który chciał ich zwabi powrotem, ale zobaczył dziewczynę i jej kiepski stan.
Wiedział tak naprawdę o co chodzi. Płakała! Przez niego, nie sadził, ze ja tak zranił jak kiedyś ktoś jego. Nie powinien tego zrobić, ale musiał. Teraz będzie się dręczył przez resztę dni do usranej śmierci. Nie powinien tego robić, ale jednak zrobił, bo myślał nad kimś innym. Nad dłonią delikatnie falowały dwie krople łez, które się połączyły w jedno. Zaczęły robić się w kryształ? Tak, to był kryształ w formie łezki od góry mniejsza a schodząc niżej powiększała się. Była na małym łańcuszku. Postanowił, że chociaż tyle po niej sobie zostawi. Zawiesił sobie na szyje, chowając swój skarb.
-Przede mną nie uciekniesz. Wrócisz… - powiedział ostatnie słowa i zwrócił się w stronę dżungli, gdzie mógł się przed wszystkimi schować, a także przed swoimi uczuciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz