wtorek, 17 lipca 2012

Wyścigi część 1


Noc spokojna, bez żadnego szumu wiatry, tylko blade światło księżyca dawało znać o swojej obecności, oświetlając całą okolicę Tokio, światła były zgaszone po części, jedyne jeden pas ruchu był oświetlony wieczornymi lampami. Na którym miały się odbyć co nocne wyścigi zawodowych kierowców, a może ekstremalnych. Lubią jeździć szybko, jak tylko się dało, były to zakazane wyścigi, policja często ich ścigała, ale nigdy żadnego z kierowców nie złapali. Ich samochody są podrasowane, najszybsze, zależy tez wiele od kierowcy, także mają dopalacze umieszczone z tyłu, aby prześcignąć przeciwnika na mecie, które są połączone z przyciskiem z wnętrza samochodu. Teraz będzie moja kolej, aby wygrać ten wyścig, zaskoczę ich wszystkich. Szyby mojego samochodu były poczerniałe, tak, że nikt nie widział we wnętrzu.  Jest jedna reguła: Kobieta nie ma się prawa ścigać się z mężczyznami. Usłyszałam pisk samochodu, stałam w ciemnym zaułku, aby mnie nie zauważyli, zawsze chcieli poznać przeciwnika przed wyścigiem, zakładali się o wszystko, o samochody, pieniądze. Co tylko było możliwe, nawet o dziewczynę. Jest taki jeden, z którym chcę się zmierzyć, ale On musi się teraz pokazać, przede mną przejechał czarny podrasowany wóz, dół świecił mu na niebiesko, co było karane. Za nim przejechał niebieski i  żółty, samochód mojego przyjaciela, który to ja dla niego robiłam, wiedział, że tym razem i ja będę na tym wyścigu, stanęli niedaleko, widziałam ich, rozmawiali o czymś konkretnie. I był też tam On, ten z którym chce się zmierzyć, jego oczy nic nie wyrażały, jak zawsze, a kobiety go ubóstwiały, za co? Za jego zdolność do wszystkiego? A może wygląd? Tak, to drugie bardziej prawdopodobne, a może nie przecież każda na niego leci mógł by mieć każdą, i z każdą po kolei spędzać noc, jeśli mu by się oddała... To u nich jest możliwe, przecież kochają go, więc nie ma o czym mówić, oddały by się na miejscu, nawet gdyby o to nie prosił.  Wsiedli do samochodów, strzał. Wystartowałam jak z procy, przejechałam obok tłumu, wszyscy spojrzeli się na mój samochód. Mijałam wszystkie samochody, niektóre się przewracały, widziałam ich dokładnie twarze, zdziwione zmieszane z wściekłością uśmiałam się, wystartowałam ostatnia ze spóźnieniem, a jeszcze omijałam ich. Przejechałam koło niebieskiego i żółtego samochodu, znalazłam się na środku chcieli mnie przygnieść, ale przyśpieszyłam zrównałam się z czarnym wozem, co nie dawał za wygraną, byliśmy cały czas na równi, lecz to ja miałam ukryta broń, miałam dwa dopalacze. A jak zauważyłam on tylko jeden. Zwolniłam przed metą, on mnie wyprzedził, nacisnęłam dopalacz, co spowodowało wyprzedzenie go, zrównał się ze mną i ponownie nacisnęłam czerwony guzik, znalazłam się na mecie. Uśmiechnęłam się. A jednak wygrałam, myślałam, że nowe napędy na nic się nie zdadzą. Obróciłam samochód w ich stronę, wszyscy przejechali koło mnie i usłyszałam, pisk dziewczyn, co mówiło, że przegrał, ale nadal szaleją za nim, widziałam w lusterku jak idzie w moją stronę, najwyraźniej chciał poznać swojego przeciwnika. Nie mogłam na to pozwolić, ale nie miałam wyjścia, i tak nie mogłam odjechać wszystko było zastawione przez ludzi... Popchnęłam drzwi, które uniosły się ku górze, widziałam jak się zatrzymuje i wpatruje się. Lewą nogę wystawiłam, mój czarny kozak na obcasie błyszczał przez blade światło księżyca. Wyszłam, moje włosy powiały na wietrze, a na nich były czarne okulary z diamencikami.  Wszyscy patrzeli na mnie zdziwieni.
-Widzisz to samo co ja? – pytał się mężczyzna, brat z tym którym chciałam wygrać. Pokazywał na mnie palcem, miał krótkie ciemne włosy, tego samego koloru oczy, które lustrowały mnie zdziwione, był to brat Jego, no tak, bo jak to możliwe, że jego i innych pokonała kobieta dwudziesto trzy letnia? Normalnie, szkoliłam się w tym fachu, i wszystko umiem, od A do Z, może nawet dalej, nie po to podrasowałam sobie mój wóz, aby się zmarnował. I tak nie mam dużo czasu, muszę się śpieszyć do warsztatu, bo szef mnie zabije, jak się spóźnię kolejny raz!.
-Widzę… Nie jestem ślepy, Sasuke. – patrzy się na mnie zimno, bez jakiegokolwiek uczucia, mu chyba było wszystko jedno, czy wygra czy przegra, a może i nie. Nie wiem teraz, nic nie mogę z niego wyczytać. Kobiety były koło niego, uśmiechając się, ale gdy patrzyły na mnie ich wyraz twarzy stanowczo się zmieniał, na pogardliwy, widać było, że nie przypadłam im do gustu, obok Sasuke tez było mnóstwo dziewczyn, ale w jego wieku. Przystojni może dla nich są, ale dla mnie nie, nie widzę w nich krzty przystojności. Wolałabym już im sprać te piękne buźki, niż się z nimi całować, albo co gorszego robić.  Wywróciłam oczami, widząc ich zdziwienie, czy ja byłam takim posagiem, na który można się przez cały czas gapić? Idioci.
-No to może coś zrobisz, nikt cię bracie nie pokonał, a zrobiła to kobieta, próbowałem kilka krotnie, ale mi nie wychodziło. Nawet Naruto próbował. Przyznaj, że jest lepsza od ciebie, Itachi. – powiedział brat bruneta, patrzałam na swojego przyjaciela, który się uśmiechał w moja stronę, wiedział, że w końcu będę chciała wziąć udział w jedynym z wyścigów, ale nigdy nie mogłam na niego trafić. Był zajęty swoimi sprawami, nie wiem jakimi i mnie to nie obchodziło.
-Nie. – wypowiedział spokojnie – Kobiety nie mają prawa się ścigać, takie są reguły, więc ona się nie liczy. I tak wygrałem, więc biorę wszystko, nie obchodzi mnie jakaś dziewczyna, która nie potrafi przed wyścigiem pokazać swojej twarzy. – prychnął, i usłyszałem westchnienia dziewczyn, odwrócił się w stronę, gdzie znajdowało się to co się przywłaszczył, przeszedł obok mnie.
-Mówią, że jesteś taki wielki, a tak naprawdę jesteś wielkim zerem, ty nie mógłbyś się pogodzić z przegrana. Egoista, zawsze myśli jedynie o tym co dla niego najlepsze i najważniejsze. – wypowiedziałam do niego, wiedziałam, że się zatrzyma. Obróciłam do niego głowę, patrzał na mnie, i zlustrował wzrokiem, od dołu do góry. Miałam na sobie czerwoną spódniczkę sięgająca do ud, i białą bluzkę bez rękawów lekko odkrywającą brzuch, i lekki dekolt. Ne lubiłam swoich stroi, ale matka mi kazała więc robiłam co chciała, a chciała znaleźć dla mnie męża, który by mnie pokochał całym sercem.
-Jesteś jak lalka, bez niczego, ubierasz się jak dziwka na wydanie, i w dodatku strasznie się nosisz, myślisz, że jedna wygrana czyni cię mistrzem. Nie! Ty jesteś niczym, jesteś początkującą lalą bez jakichkolwiek wyrazów, która potrafi jedynie dawać, a po za tym nic innego nie potrafisz. – mówił, i patrzał na mnie, moje dłonie zacisnęły się w pięść, paznokcie wbiły się w wewnętrzną część dłoni... czułam jakby coś ciepłego zaczęła płynąc, uspokoiłam się, i rozluźniłam dłonie.   
-Wiesz co? – zapytałam, i uśmiechnęłam się leciutko, patrzał się na mnie tym samym wzrokiem, co mnie wcale nie dziwiło, słyszałam, że Uchiha pochodzą z tej zimnoty, którą teraz dopiero zauważyłam, nigdy nikt nie wiedział ich wesołych i roześmianych. Nigdy! – Ja myślę, że ty jesteś taką męską dziwką. – zaśmiałam się cicho
-Ty!! – usłyszałam krzyki kobiet, wiedziałam, że ich sympatii nie zyskam już w ogóle. Ale one mnie wcale nie obchodziły, teraz toczyłam zawzięta rozmowę z mężczyzną.
-Sam zobacz ile masz obok siebie kobiet, one latają za tobą jak za jakąś dziwką, która ma się ciągle puszczać za każdym razem. Oni Cię za takiego niedługo będą uwarzać, tak ja uważam cię teraz. Za pustą męska dziwkę, która nie ma niczego w sobie. I radze ci nie nazywać mnie pusta laluń, bo nie znasz mnie ani trochę, ani mojego życia.  Jak patrzę na twój wygląd, będę cię oceniała jako męską dziwkę, zgodzisz się? – zapytałam, chciał odpowiedzieć, ale nie pozwoliłam mu – Cieszę się, ze się zgadzasz. Twój braciszek jest podobny!
-Co!! – usłyszałam za sobą krzyk, który był wywołany oburzeniem, w moją stronę. – Jak śmiesz mówić jaki ja jestem? Ty plugawa lalo! 
-Oj widać, że on nie jest taki spokojny jak ty. No cóż przecież z tego słyniecie, gdy trzeba. Dwie męskie dziwki, które puszczają się za każdym razem! – zaśmiałam się, i puściłam oczko do jednego z mężczyzn, a ten tylko się uśmiechnął pokręcając głową, znał mnie bardzo dobrze z tego, że lubię mężczyzn kompromitować. Przy nim stała kobieta z granatowymi włosami i białymi oczami, była całkiem ładna, ja nie mogłam z nią się równać. Byłą naprawdę piękna, nic dziwnego, że wcześniej Naruto do niej zarywał, ale widać, że ona go tez kocha, bo te rumieńce wiele świadczą.
-Sama jesteś dziwką!! – krzyknęła w moją stronę blond włosa dziewczyna, znałam ją bardzo dobrze ona mnie też. Kiedyś byliśmy przyjaciółkami, ale wiele się zmieniło, stała się taka pospolita, chodziła na wyścigi patrząc na nie. A na mnie nie miała już czasu, zawsze był tylko Sasuke, w którym się zakochała. Uśmiechnęłam się.
-Ino, zamknij się. Sama wiesz, że nią nie jestem, bo…
-No tak, bo żaden mężczyzna cię nie chce. – wypowiedziała.
-I całe szczęście!  - skomentowałam jej odpowiedź. – Nie mam zamiaru puszczać się jak ty, to i tak mnie nie obchodzi co ty robisz, zmieniłaś swoje życie, ja też zmieniłam. I się nie znamy z tego co robimy. I tak jest dobrze. A tych dwóch braci to nic nie warte śmiecie, i tyle. No nie chyba to co wcześniej powiedziałam, jest lepsze. Jednak są tymi męskimi dziwkami, bo to bardziej do nich pasuje. – uśmiechnęłam się. Popatrzałam w bok, zauważyłam, że cały ten, który to organizuje śmieje się cicho, a inni także. Może i było to zabawne, ale tez raniło i mnie, że musze to mówić, ale chcę żeby się odzwyczaili traktować tak dziewczyny, a Ino mi to utrudnia. Usłyszałam pikanie z samochodu, wiedziałam już co się święci. – Będą kłopoty, będzie ciekawie. No to na razie.
-Boisz się? – zapytała śmiejąc się Ino, a ja wsiadłam do samochodu.
-Właściwie to nie, ale chcę się trochę zabawić. Może ich od was odciągnę! – uśmiechnęłam się, usłyszałam koguta policyjnego, teraz dopiero zrozumieli co miałam na myśli. Zamknęłam drzwi samochodowe, widziałam jak wszyscy idą do swoich wozu, a ja czekam naciskając pedał gazu, co wywołało ryk. Wszyscy zaczęli uciekać, a ja stałam i czekałam na detektywów, którzy łapali za przeszkadzanie w ciszy nocnej i za wiele innych wykroczeń, uśmiechnęłam się, lubiłam z nimi się bawić, nigdy nie potrafili mnie złapać... Poddawali się po koło kilometrze. Ruszyłam do przodu z piskiem opon, radiowozy jechały przede mną ze spora prędkością. Zawróciłam z piskiem, i czekałam, miałam naciśnięty hamulec wraz z gazem co spowodowało, że tyle opony zaczęły się palić, robiąc zasłonę dymną dla innych chociaż nie powinnam tego robić, lecz nie chce , aby mój przyjaciel nie został złapany. Ruszyłam do przodu siedzieli mi na tyle, jak ja to lubiłam, a nawet rejestracji nie miałam, zawsze zdejmowałam na wyścigi… Minęłam metę, gdzie wcześniej wygrałam, zauważyłam niedaleko samochody, czarny, niebieski i żółty. No powariowali, daje im aby uciekali, a ci nie?!  Naruto dostaniesz, dla ciebie zaryzykowałam. Ruszyli dopiero, gdy zrównałam się z nimi, razem ruszyliśmy, każdy w swoje ulice, lecz dlaczego mnie zostawili z Nim? Zawsze coś, też lubią się zabawić z policją. Westchnęła cicho. Skręciłam w ciemna uliczkę, i pędziłam do przodku, a za mną radiowozy, nacisnęłam dopalacz, wyjechałam na główną ulicę, i byłam już dalej, schowałam się w zaułku i wszystko wyłączyłam. Przejechali obok, a ja zaczęłam się śmiać, nie mogłam uwierzyć, że mogli dać się tak nabrać, ale cieszyłam się, teraz musiałam znaleźć w pracy, dosyć się wyspałam, więc mogłam popracować.... Ruszyłam do warsztatu, w którym pracuje, dojadę tam dopiero jak wzejdzie słońce, to za jakieś trzydzieści minut, ale to była świetna zabawa,   nie żałuję jej, mi się bardzo podobało. Liczę, że druga będzie taka sama, a może nawet lepsza.  
 
~*~
 
Dedyk dla Wiwi, będzie to się ciągnęło przez trzy lub cztery notek, aż doprowadzę do współpracy Itachiego i Sakury. Pozdrawiam, i niedługo pojawi się następne. No tu na tym blogu będę opisywała jednopartówki związane tylko z ItaSaku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz