wtorek, 17 lipca 2012

Dżungla nieszczęścia (część 8)


Dni mijały, a oni płynęli. Myślała cały czas czy dobrze zrobiła, ale wiedziała, że już nie wróci w to miejsce. Nie chciała być ponownie poniewierana przez Niego i innych z jego cholernej psiej grupy. Nie miała ochoty tam wracać i przeżywać tą trałme po raz kolejny z rzędu. Już woli żyć normalnie jak człowiek. Nikt się nie dowie, ze ma jakiekolwiek moce związane z psiakami, którymi kieruje Itachi.
Siedziała na krześle w kajucie obok swojej przyjaciółki, która miała wysoką gorączkę. Postanowiła użyć swojej mocy by ja jak najszybciej wyzdrowieć. Jedna dłoń położyła na czole przyjaciółki, zabłysła jasnym światłem, i po chwili zniknęła. Dziewczyna ruszała delikatnie powiekami, i otworzyła. Patrzała na nią swoim wzrokiem. Fale uderzały o boczne strony statku. Już niedługo mieli być na lądzie i spotkać się ze swoimi rodzinami. Raczej inni, bo ona nikogo nie miała.? Tak. Jedynie była sama jak palec we własnym domu, interesowała się pracą.
-Sakura? - zapytała. Nie mogła unieść się na łokciach. Różowo włosa westchnęła cicho. Nie miała pojęcia, że dziewczyna jest tak poobijana, i jej ciało lekko drżało. - Co ja tu…? - rozejrzała się po pomieszczeniu - gdzie jestem?
-Wracamy do miasta. - powiedziała zielonooka. Dziewczyny oczy wyrażały przestraszenie. Wstała szybko po pozycji siedzącej i od razu opadła przymykając powieki. Nikogo w kajucie nie było oprócz nich. Mogły same sobie wszystko tłumaczyć, a blondynka wyglądała przed paroma chwilami tak zszokowana.
-Nie możemy - powiedziała słabo. - ja nie mogę, ty też. Wiesz o tym. - powiedziała do zielonookiej. Uśmiechnęła się lekko do blondynki. - Nie chciałam go opuścić. Ja stałam się tym co ty, Sakura. Przeszłam to lecz w mniejszych katuszach. Chciałam z Nim zostać.
-Z kim? - zapytała ja przyjaciółka.
-Deidarą. - powiedziała z wolna. - Jedyne co pamiętam, to uderzenie w głowę. Słuchaj, On się wścieknie gdy się dowie, że uciekamy od Nich. Nie sądzisz? - zapytała
-Już jestem wściekły, ale nie zamierzam tam wrócić. Jak ty chcesz to będziesz mogła. Nie postawie na tej cholernej wyspie stopy lub łapy. Nie mam ochoty tego psychopaty widzieć. - zakryła dłońmi twarzy by nie patrzeć na blondynkę. Wstała i podeszła do okrągłego okna patrząc na czyste fale. Miała po prostu dosyć tego wszystkiego.
-Co się stało? - zapytała Ino.
-Nic.
-Nie potrafisz kłamać. Wiec? Co się stało? - pytała dalej zaciekawiona. - Widać po tobie, ze nie najlepiej wyglądasz. Powiesz co Cię trapi?
-Nienawidzę Go po prostu. Itachi ten skurwiel… - mówiła cicho do siebie,  ale blondynka to usłyszała - Potrafi tylko wykorzystywać. Był to mój pierwszy raz, a On sobie tak odszedł. Niech się wali! Dlatego tam już nigdy nie wrócę! Mam go po prostu gdzieś, zranił mnie, nie mama zamiaru o nim myśleć, a przy okazji Go znać! Jest dla mnie nikim!
-Czyli ty mu się oddałaś? - zapytała z entuzjazmem.
-Tak. W jednej z jaskiń, gdzie było  tak milo. Chyba spędzał tam większość czasu.. Ino ja sama nie wiem co mam robić. - podeszła do niej i usiadła na krawędzi łóżka zaciskając dłonie w pieści. Nie chciała by tak właśnie wyszło. Pokochała Go, a on tylko ja wykorzystał. - Kocham go.
-Co? - zapytała - Kochasz Go, a  uciekłaś? To głupie. - po policzkach różowo włosej spływały łzy spadając na drewnianą podłogę. Nie wiedziała co może na to poradzić, to przyszło tak nagle. Była wysportowana, i bardzo sprawna. Nie mogła także wyrzec się miłości do bruneta. A to, że uciekła miało tylko o jej stanowczości świadczyć. Sam miał zrozumieć każde dotychczasowe postępowania. - Możesz jeszcze wrócić.
-Nie wrócę. Niech sam się nad sobą zastanowi. On i tak nie będzie mnie szukał. Nawet nie będzie wiedział, że Go kocham. Sam nie zna widocznie tego uczucia skoro opuścił mnie po wspólnym stosunku. - westchnęła ciężko. - Teraz twoja kolej, jak to się stało, że przespałaś się z Deidarą?
-Skąd ty… - przerwała myśląc przez chwilę - Powiedział ci Itachi? - wzruszyła ramionami. Ino westchnęła zażenowana - Cóż, to było jak byłam na dole w tych lochach. Zamienił się z innymi, aby mnie strzec, ale zamiast tego wszedł do mnie. Podobał mi się od samego początku dlatego chciałam zostać. Mówił coś o genach psich i czasach godowych. Rozmawialiśmy, aż doszło do wspólnoty. Nawet nie wiesz jak się czułam, było mi tak dobrze. Chciałam od niego więcej i więcej. A potem eksplozja… - westchnęła zadowolona. Sakura czuła to samo przez całą ich wspólnotę. Nie zapomni tego wydarzenia. Dotknęła swojego brzucha, gdzie przemieszczały się jego plemniki do komórki jajowej. Dziecko? Nie pozwoli by miał z nią dziecko w takim momencie. Choć jeśli będzie musiała mieć teraz to nie będzie narzekać.
-Ino.. - powiedziała srogo. - Nikt nie może wiedzieć, ze się z nimi przespaliśmy. Oni zaczną robić dochodzenia, a  to ich nie powinno obchodzić co tam robiliśmy i z kim. Zostawmy to dla siebie.
-Nie miałam ochoty tego nikomu mówić. Mi było tak dobrze jak było. Wole to dla siebie zostawić. - uśmiechnęły się do siebie. Na zewnątrz było słychać kroki dochodzące z korytarza. Nikt w tamtą stronę nie popatrzał. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna o ciemnych oczach.
-Dopływamy. - Sakura jedynie kiwnęła głowa i wstała z łóżka, pomogła Ino, która ledwie trzymała się na nogach. Przyzwyczaiła się do chodu i wyszły razem na pokład gdzie było widać już port w Tokio.
-To dopiero będzie się działo. - powiedziała Ino. - Nie sądzisz?
-Nie. Nikogo nie mam aby się martwił, wiec będzie dobrze. - zaśmiałam się cicho. Lecz gdzieś daleko miała osobę, która będzie siebie karciła za swój czyn. Teraz ona zacznie ponownie swoja pracę nad zwierzętami morskimi? Zajmowała się raczej najczęściej papierkami, co jest wyższe niż zajmowanie się nimi. Ma zamiar się przenieść, może mniej będzie zarabiać, ale na pewno będzie bardziej zadowolona. Mają ciężej, ale wtedy zapomni  bólu jaki doznała przez chwilę, i który zostanie na dłuższy czas.
Statek zacumował. Ludzie przyglądali się. Było ich bardzo dobrze. Usłyszała krzyki ojca i matki Ino. Spojrzała na nich, cieszyli się i to bardzo. Jakoś nie sprawiło jej to dużego zadowolenia, ona została sama jak palec. Wszyscy zeszli na pokład. Zauważyła swojego szefa. Odeszła dalej od ludzi i usiadła na mostku parząc w swoje odbicie. Nie miała ochoty na wszystkich patrzeć.
-Sakura… - usłyszała głos męski, który dochodził z boku. Popatrzała na mężczyznę. Jej szefa. - Jak się czujesz?
-Dobrze. Czemu miałabym się źle czuć? - zapytała. - Mam do ciebie prośbę i to gorącą. Wiem, że mnie długo nie było, i mogłeś mnie wylać z pracy, a jeśli tego nie zrobiłeś to czy mógłbyś mnie przenieść na pierwszy poziom?
-Oszalałaś? Będziesz mniej zarabiać, i nikt ciebie aż tak nie polubi. - powiedział do niej.
-To mnie nie interesuje. Wolę jednak pracować z zwierzętami. To mnie bardziej zadawala. Ktoś się tam starał o wyższe stanowisko, prawda? Wiec nas zamień, tylko o to proszę. - powiedziała do niego jakby to było coś czego zawsze chciała.
-Jak sobie chcesz. Zrobię to. Jeśli tak ci się podoba praca z delfinami i innymi zwierzętami to proszę bardzo. Nie zabraniam. Przeniosę ciebie, a raczej zamienisz się z Karin, bo ona nienawidzi z zwierzętami pracować.
-To dobrze. Dziękuje. - wstałam i odchodziłam. Nie miałam butów niczego.
-Tylko, że dzisiaj musimy to zrobić. Wiec najlepiej zawiozę cię do domu, a ty się przebierzesz w jakieś solidniejsze rzeczy i pojedziemy razem. - odeszła razem z nim do samochodu. Wsiadła. Jechali dosyć szynko nie odzywając się do siebie. Wolała milczeć i nic nie mówić na temat gdzie była przez cały ten czas.
Dojechali. Weszła do domu biorąc od mężczyzny klucze. Oddała mu wtedy wszystko by trzymał. Weszła do domu i wkroczyła do swojego pokoju biorąc spodnie jeansowe i  bluzkę odkrywająca delikatnie brzuch, a na to bluza. Szybko się umyła, uczesała długie włosy związując w warkocza, i ubrała na siebie rzeczy wraz z bielizną. Wyszła z pomieszczenia klucząc drzwi główne i chowając do kieszeni.
Jechali teraz do obserwatorium, które podlegało pod obserwatorium biologów morskich. Tutaj były przytrzymywane zwierzęta do wypuszczenia, które się leczyło bądź trenowało - na przykład delfiny do pokazów. Zatrzymali się i weszli do budynku, w którym było słychać szum wody. Weszli do środka. Kroczyli na około i przyglądali się delfinom płynącym jak innym zwierzętom w innych akwenach. Przechodzili koło jednego i zauważyli czerwono włosom, która ze znudzeniem próbowała zawołać delfina, ale to nic nie dawało. Żaden do niej nie podpływał.
Przy Sakurze zjawił się jeden. Patrzał na nią czarnym okiem. Wydał z siebie dźwięk, tak jakby się śmiał do niej. Uśmiechnęła się delikatnie nie mając pojęcia, że zwierze poczuło do niej bratnią duszę. Machnęło ogonem i ochlapało ja i szefa. On się wkurzył, a ona zaczęła śmiać
-Z czego się śmiejesz?
-Okazał swoją sympatie, a Pan się denerwuje? Nie ładnie. - odeszli do czerwono włosej. Stanęli, spojrzała na nich i się wyprostowała.
-Sakura? Ty żyjesz. To nie mam szansy być na twoim miejscu.
-Właściwie… - zaczął szef ale go zatrzymałam.
-Karin chcę się z Tobą zamienić. Nie służy mi tamta robota. Oddaje ją w twoje ręce wolę zajmować się zwierzętami, więc odstępuje swoją Tobie. - uśmiechnęła się. Patrzała czarno oka na nią zdziwiona i na szefa. Nie wiedziała czy to prawda, czy nie! - Nie żartuje. Idź. Zostanę tutaj, a Pan niech wszystko załatwi w sprawie przeniesienia. - ten tylko kiwnął głowa. Dziewczyna zdjęła biały fartuch i przekazała mi. Założyłam go z lekkim uśmiechem na ustach.
-W razie co masz je nakarmić. Powinny jeść, ale od paru dni nie chcą. Nie wiem co im jest, cały czas chudną. Nie znam się tak na delfinach, mnie nie słuchają. - wzięłam do reki ryby i uniosłam je. Rzuciłam do góry. Jeden z delfinów wyskoczył łapiąc rybę w paszcze. Popatrzała na nią zdziwiona.
-Musisz mieć do nich dobre nastawienie. - uśmiechnęła się. - Idźcie już. - pogoniła ich. Nakarmiła wszystkie delfiny i siedziała na mostku przy nich pływały robiąc różne sztuczki. Patrzała na nich śmiejąc się cicho do nich.






Kolejne dni mijały. Miesiące, a  dokładnie dziesięć! Robiła to co kochała. Przechodziła przez korytarz i stanęła jak wryta patrząc w telewizor. Nie sądziła, ze tak się stanie. Ino? Co ona tam robi. Kamera została skierowana na statek, a z niej wydzwonili oni wszyscy? A także On. Jego oczy były zimne i nic nie czujące.
-Tak jak państwo widzę, synowie państwa Fugaku i Mikoto Uchiha odnaleźli się. Minęło od tego wydarzenia sporo czasu. Możemy się cieszyć, że po tylu latach przeżyli także inny ich towarzysze. - wiadro wypadło jej z rąk z hukiem. Szybko pozbierała ryby i lód w nich. To było nie do przyjęcia dla niej. On jest w Tokio? To było nie możliwe. Zauważyła jak ojciec i matka ich ściskają. Ino rzuciła się na Deidare, który był z tego powodu zadowolony. Wyszła nakarmić delfiny, robiła to ze smutkiem. Nie wiedziała co teraz pocznie ale widziała, ze musi dać z siebie wszystko by nie dopuścić do ich spotkania.
-Sakura!- usłyszała krzyk. Spojrzała w stronę swojego nowego szefa. -  nagły alarm. Musimy jak najszybciej znaleźć się na plaży. Mamy wieloryba na mieliźnie. - pobiegła szybko do niego. Wzięli potrzebne rzeczy. Właśnie tym się zajmowała, pomaganiem zwierzętom w razie potrzeby. Jechali autem na miejsce wypadku. Mijali sznur czarnych samochodów, zobaczyła w oknie znaną twarz, ale nie wzruszyła się tym. Dojechali na plażę i zatrzymali się na piaszczystym piasku, gdzie stali ludzie patrząc się na zdarzenie. Dobiegła do brzegu. W oddali widziała wieloryba, który machał ogonem. Reporterzy znaleźli się od razu na miejscach aby się zapytać jak zamierzają to zrobić. - Poradzisz sobie? - zapytał szef Sakure
-Nie mam pojęcia. Zobaczę co da się zrobić. - powiedziała do niego. Rozebrała wszystko z siebie oprócz bielizny. Weszła na skuter wodny i pognała w stronę wieloryba, który był już wysuszony? Machnął ogonem tworząc falę. Patrzał na nią. Musiała by wezwać innych wielorybów by jej pomogli, gdyż tylko duże fale zrobiły by swoje. Wskoczyła do głębokiej wody i dzięki swojej mocy, która dostała od Itachiego wzywała ich. Wiedziała, ze przybędą na pomoc swojego towarzysza. Zjawili się w dość szybkim tempie. Wtedy wynurzyli się z głębokiej wody i własnymi ogonami tworzyli wielkie fale co sprawiało, że wieloryb poruszał się w stronę większej głębokości. Wpadł do niej. Sakura była pod woda i patrzała. Zareagował… Zaczął płynąć w głąb większej wody. Sakura wynurzyła się z uśmiechem patrząc na ich ogromne ciała, które odpływały.
-Uważajcie na siebie. - powiedziała do nich. Z ich dziury wybuchnął do góry strumień. Zielonooka nigdzie nie widziała skutera wodnego, wiec zanurzyła się płynąc do brzegu. Na płyciźnie wynurzyła się i przeszła na brzeg. Została okryta ręcznikiem by się ogrzać. Reporterzy chcieli z nią porozmawiać.
-Dlaczego Pani nigdy nie chce o tym porozmawiać jak pani to robi?
-Na to odpowie mój przełożony. To nie leży mi na sercu bym mogła komukolwiek to powiedzieć. - chwyciłam swoje rzeczy w kolejności wycierając z siebie wodę. Nie miała siły by cokolwiek komuś mówić. To nikogo i tak nie zainteresuje, ze jest psem z wieloma mocami.
-Sakura!! - usłyszała krzyk dobiegający z daleka. Popatrzała w tamta stronę. Stała tam Ino z Deidarą, patrzał na mnie dziwnym wzrokiem. Za nich wyszedł Itachi patrząc na nią. Westchnęła ciężko. Widziała jego rodziców, jak się patrzą na nią i na niego. Uśmiechnęli się do siebie. Ubrała na mokrą bieliznę rzeczy które zdjęłam. Spojrzała na przełożonego, który udzielał im informacji. Znów na pewno będzie jakaś bajeczka? Na karku czuła czyjś oddech. Obróciłam się i uniosłam głowę. Był to On patrzał na Nią, ale całkiem innym wzrokiem. Ominęła go bez jakichkolwiek uczuć, choć w środku chciała się na niego rzucić.
-To koniec? - zapytał ją. Przełożony przyszedł i odjechali szybko. Ino na nią zdziwiona popatrzała. Nie sądziła, ze tak Go potraktuje nic nie odpowiadając.
-Sakura odwiozę cię do domu, abyś odpoczęła.
-Dobrze, dziękuję. - pożegnała się z nim wchodząc do domu. Zamknęła za sobą drzwi na klucz. Nie chciała mieć nieproszonych gości. Rozebrała z siebie zbędne rzeczy rzucając je w kąt pomieszczenia. Weszła do łazienki i odkręciła kurek z ciepłą wodą. Weszła cała naga pod prysznic mydląc ciało. Opłukała się i wyszła opatulając się białym ręcznikiem. Wyszła z rozpuszczonymi włosami do swojego pokoju i uśmiechnęła się delikatnie czując ulgę.
-To koniec? - usłyszała kolejny raz to pytanie. Była pewna, że ją odnajdzie, ale, że tak szybko? Tego się nie spodziewała, ale wiedziała kto mógł zdradzić gdzie mieszka. - odpowiedz mi. - nie odpowiedziała tylko patrzała się na niego. Nie miał na sobie płaszcza czy tez kurtki. Niczego. Jedynie spodnie jedansowe. Czyżby było mu gorąco? Podchodził do niej, a  ona odsuwała się od niego. Natrafiła na ściankę, chciała uciec, ale uniemożliwiła to w tym jego ręka, Dotknął policzka dziewczyny. Strzepnęła jego dłoń mocno.
-Nie dotykaj! - warknęła na niego.
-Mam do tego prawo. - powiedział spokojnie.
-Masz? Ty chyba sobie kpisz Uchiha! - powiedziała głośniej - Czy ty w ogóle wiesz co mi zrobiłeś? - chciał odpowiedzieć, ale przerwała mu - Nie! Ty nic nie wasz, bo jesteś egocentrycznym głupkiem, który patrzy na siebie. Nie wiem co ktoś ci kiedyś zrobił, ale byłeś tym tak przejęty, że oddałeś mi to! Ciężko było ci wytłumaczyć? - zapytałam - znów mu przerwała. - Oczywiście, że tak. Wolałeś sobie wyjść zostawiając dziewczynę po stosunku, z tym którego kochała. - jej dłonie znalazły się na swoich ustach, aby więcej nie mówić bo i tak powiedziała za dużo. Itachi uśmiechnął się. Powiedziała to, ze Go kocha a nie miała tego mówić.
-To Ty mnie kochasz?
-Nie. - powiedziała szybko. - Już nie! - mówiła cały czas do niego. Uśmiechnął się delikatnie patrząc w jej oczy. - A to jedynie twoja wina, gdybyś wtedy nie wyszedł zostałabym, ale ty oczywiście musiałeś, bo przeszłość była ważniejsze. Pytałam się, mogłeś odpowiedzieć. Ty oczywiście wszystko wolałeś przemilczeć.
-Wiem, żałuję tego. - powiedział wolno i westchnął - Powinienem powiedzieć gdy miałem okazje, a teraz bym tego nie zmarnował. Posłuchaj, wiem, że źle zrobiłem,a le nie możesz mieć innego. Inna dziewczyna nie wchodzi w grę. Ty musisz być moja.
-Niby czemu, co?
-Bo z Tobą się kochałem naprawdę. Pierwszy raz. Powiem ci dlaczego tak odeszłam. Dlatego, ze kiedyś miałem dziewczynę, ale ona powiedziała, że nie jest gotowa na seks. A przyłapałem ja w łóżku z innym. Nie chciałem aby to z Tobą się stało.
-I myślisz, że to było dobre postanowienie? Chyba nie. A jakbym przez te dziewięć miesięcy się z kimś innym przespała to co? Miał byś wyzuty sumienia? Nie sądzę. Ty mnie zraniłeś, wiec z łaski swojej.. - nie dokończyła wpił się w jej usta delikatnie i całował namiętnie każdy skrawek jej ust. Przymknęła powieki uśmiechając się przy pocałunku. Nie przejmowała się czy ręcznik jej spadnie. Czy tez nie. Dotknęła swoimi drobnymi dłońmi jego torsu. Oderwał się od niej.
-Nie odejdę od ciebie. Nie po to tutaj przypłynąłem, abyś miała mi to mówić. Teraz będę musiał tu zostać, co mi naprawdę nie pasuje, ale bez ciebie wolę się zabić. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię. - powiedział do niej. Spojrzała w jego oczy. - Już to dawno chciałem powiedzieć, ale gdy odeszłaś byłem już pewny co do ciebie czuję. Dlatego nie zrezygnuję z ciebie. Nie oddam cię, będę walczył do końca. - przytuliła się do niego.
-Nie musisz - powiedziała delikatnie - To by nie miało sensu, bo i tak ciebie kocham. - westchnęła. Uchwycił ją i podniósł całując na ustach. Zaplątała nogi wokół jego bioder. Usiadł na łóżku całując ją. Ręcznik zjechał z jej piersi. Nie przejmowała się tym jak najbardziej. Oby dwoje nie wytrzymali przeżyli z sobą wyjątkowa chwilę co ich oby dwoje ucieszyło. Chcieli tym razem tego. Itachi jak i Sakura byli zadowoleni. Razem będą spędzać każda chwilę i dzień ze sobą, aby spełniać swoje pragnienia jak i marzenia.

The End

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz