wtorek, 17 lipca 2012

Złodziejka to me drugie imię! Czy bedę w stanie się zmienić? cz. 2


Właśnie wypakoywałam swoje rzeczy. Zajmowałam niewielki pokój gościnny, który był ciepło urządzony. No, cóż trochę odbigał od tego co miałam dotychczas, ale też jest dobrze... oczywiście jeśli pomieszkiwanie u kogoś kogo ledwie się zna można ująć w pozytywnym znaczeniu, bo sądzę, że raczej nie. Cóż Itachi... na niego nie mogłam narzekać, jak na razie się nie wtrącał, bo w sumie nie miał do czego. 
-Sakura!- usłyszałam wołanie
-Co chcesz?!- odkrzyknęłam 
-Jest obiad na stole!- oznajmił głośno- Może tak łaskawie zejdziesz?!- zaproponował krzycząc
-Tak, tak już schodzę!- krzyknęłam schodząc po schodach
Zasiedliśmy do stołu. Po chwili jedliśmy już obiad, który on zrobił. Musiałam przyznać z wielką niechęcią, że lepiej gotuje niż ja. - Może mi powiesz coś o tej swojej pracy?- zaproponowałam Milczał, już sądziłam, że mi nie odpowie, ale...
-Pewnie ci chodzi o sprawę szpiegowanie twojego brata.- stwierdził, na co tylko kiwnęłam głową
-Wiesz...-zaczęłam- ...ja po prostu nie rozumiem czemu ty zrezygnowałeś, miałeś zaufanie mojego "kochanego" braciszka i jeszcze do tego świetnie radziłeś sobie w towarzystwie. Miałeś szanse jako jedyny, żeby wsadzić całe Akatsuki do kicia.- powiedziałam
-Jako jedyny?- zapytał zdziwiony- Nie żartuj sobie jest wiele agentów, którzy mogliby ich posłać za kraty.- oznajmił
Zaśmiałam się.- Co w tym śmiesznego?- zapytał zdziwiony
-Ty naprawdę nie wiesz co mówisz.- stwierdziłam cicho- Nawet nie wiesz ilu przed tobą zginęło.- dodałam cicho z nutką smutku
-Hm? O czym ty mówisz?- zapytał zaciekawiony
-No, a o czym mogę mówić?- zapytałam zdziwiona- O poprzednich agentach, którzy próbowali rozpracować szajkę mojego brata. Wszyscy nie żyją.- oznajmiłam- No, cóż zostałeś tylko ty, mój brat pewnie ciebie teraz szuka, ale pewnie nie znajdzie, mam racje?- dodałam
-Nie tak do końca.- stwierdził niepewnie, spojrzałam na niego zdziwiona- Doskonale wiesz, że działałem pod prawdziwym nazwiskiem, a mimo iż wszelkie moje inne dane są strzeżone zawsze mogą się włamać do komputera czy zdobyć je od jakiś wtyk.- oznajmił
-Wszędzie są zdrajcy, prawda?- zapytałam, na co tylko kiwnął głową- Ale ty masz pewnie jakieś "wyjście ewakuacyjne" jak by czasem ciebie wydano?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Jak, każdy z FBI.- odpowiedział- Ty masz najlepsze możliwości ucieczki.- stwierdził
-Dlaczego tak sądzisz?- zapytałam- Może mam dużo mieszkań na całym świecie, czy ulokowane pieniądze na koncie, ale mam też dużo wrogów.- oznajmiłam
-Tyle, że masz również znajomości, których sobie nie popsujesz, bo nie chcesz zdradzać żadnych informacji.- zauważył Uchiha
-Czemu zrezygnowałeś z wsadzenia mojego brata do kicia?- zapytałam niespodziewanie
Zdziwił się kiedy usłyszał moje pytanie, chyba nie sądził, że o coś takiego zapytam.
-Po co ci to wiedzieć?- spytał lodowato
-Po prostu ciekawość mnie zżera.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Problemy rodzinne, musiałem pomóc swojemu młodszemu bratu.- odpowiedział- Powiedz mi... ilu agentów było przede mną?- zapytał
-Ośmiu.- odpowiedziałam- Wszyscy nie żyją jak już mówiłam. Wszyscy zginęli w katuszach.- stwierdziłam smutno- A teraz pozwolisz, że tak spytam: do jakiej kategorii ty się zaliczasz? Do zdrajców, czy "nie zdrajców"?- zapytałam zaciekawiona
-To tak łatwo nie jest powiedzieć.- oznajmił- Dla jednych jestem "nie zdrajcą", a dla innych wręcz przeciwnie.- odpowiedział wreszcie
-A ty? Do której grupy siebie zaliczasz?- zadałam kolejne pytanie
-Raczej do "nie zdrajców".- odpowiedział z uśmiechem
Po obiedzie pozmywałam i poszłam do swojego pokoju. Nie podobała mi się reakcja na jedno z moich pytań, ale w sumie to przecież nie była moja sprawa. Tylko, że ja zawsze mieszam się w nieswoje sprawy... taka już jestem i nic na to nie poradzę. Nie wiedziałam co ze sobą począć... nie chciałam za bardzo wychodzić, bo jeszcze znowu sobie kłopotów narobię i nie chciałam się również szwendać po mieszkaniu Itachiego, bo w końcu mogę go czymś wkurzyć. Postanowiłam odebrać maile, ale na moim oficjalnym koncie, czyli takim dla znajomych, którzy nie wiedzą o moim fachu. Przeglądałam skrzynkę z nudów, większość to były reklamy... ale w pewnym momencie znalazłam zaproszenie na ślub mojej przyjaciółki jeszcze z czasów liceum. Nie mogłam uwierzyć- Hinata bierze ślub z Hidanem i to było bardziej niedowierzanie, które wręcz mnie przerażało. Hidan i Hinata? To przecież nie może się dziać naprawdę, bo nie dość, że on jest dla niej za stary, a jeszcze do tego znałam wszystkie jego trzy żony... jedna zginęła w niewiadomy okolicznościach, jedna zginęła w wypadku samochodowym, a trzecia trafiła do psychiatryka, a tak naprawdę wszystkie maltretował- dwie nie przeżyły, a jedna próbowała się zabić i trafiła, gdzie trafiła. Miałam w sumie jeszcze jedną tezę, która mówiła, że chcą mnie namierzyć, ale to niemożliwe, bo mam zakodowany sygnał. Mój brat zrobi wiele by mnie zwerbować, przecież byłam jedną z najlepiej opłacanych złodziejek, a jeszcze do tego zabrałam mu kilka zleceń. Chociaż istnieje też możliwość, że chcą się mnie pozbyć, ale na razie o tym nie myślę i nie chcę myśleć. Położyłam się na łóżku miałam jak na dziś dosyć zamartwiania się przyszłością, która jest niepewna. Nie wiedziałam w sumie kiedy zasnęłam. Obudziłam się i wzięłam do ręki zegarek, który stał na stoliku nocnym. Ja pie*rdole jest wpół do czwartej! W takim razie o której ja zasnęłam? Wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy po świeże ciuchy i po cichu udałam się do łazienki, która była aż za blisko pokoju Itachiego. Starałam się jak najciszej zachowywać, bo przecież nie jestem sama w tym mieszkaniu. Kiedy już piłam herbatę w kuchni, na dół zszedł Itachi.
-Wcześnie wstałaś.- stwierdził ziewając
Zapomniałam wspomnieć, był w samych bokserkach.
-A ty mógłbyś się ubrać.- stwierdziłam złośliwie
-Zrobisz mi kawy?- zapytał, totalnie mając w dupie moją złośliwą uwagę 
-Ok.- zgodziłam się
Później zjedliśmy śniadanie i jakoś tak o siódmej byliśmy już przy jego samochodzie. Nagle rozległy się strzały, które były wymierzone w nas. Na szczęście zdążyliśmy się schować za samochodem.
-Co teraz?- spytał Itachi
-Nie wiem, bo wiesz...- przerwałam na chwilę-... nie obrażaj, że się tak wyrażę...- ostrzegłam-.. ale zaje*baliście mi broń.- oznajmiłam- Ale ty zapewne masz swoją.- znowu padły kolejne strzały
-W tym problem, że zostawiłem w biurze.- powiedział niepewnie
-Że coś ty ku*rwa powiedział?!- zapytałam wściekła- Zabiję cię!- wrzasnęłam
-Musisz się ustawić w kolejce.- stwierdził
-Masz jakiś plan?- zapytałam już spokojniej- Po co ja odbierałam te je*bane maile.- stwierdziłam załamana
-To nie przez twoje maile, masz zakodowane konto tak, że nie da się wejść.- powiedział
-A wracając do tematu masz jakiś plan?- znowu strzały
To na pewno był ktoś od mojego brata.
-Musimy jakoś się dostać na miejsce kierowcy, a jest problem, bo to snajper.- stwierdził
-Ta, któremuś z nas łeb nim zdążymy mrugnąć.- stwierdziłam smutno
-No to mamy problem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz