wtorek, 17 lipca 2012

Złodziejka to me drugie imię! Czy bedę w stanie się zmienić? cz.4


Itachi gdzieś mnie zaciągnął, chyba do jakiejś piwnicy? Nie wiedziałam gdzie byłam, ale wiedziałam, że pod tą kamienicą.
-Powiedz mi z łaski swojej gdzie mnie ciągniesz?!- zapytałam krzycząc
-Nie musisz krzyczeć.- powiedział spokojnie- Zobaczysz, znajdziemy się od razu na lotnisku.- oznajmił
-O, nie!- zatrzymałam się- Ja kanałami nie zamierzam iść!- oznajmiłam stanowczo
-Głuptasku, przejdziemy się systemem połączonych ze sobą piwnic.- pociągnął mnie
-Nie mów tak do mnie, nie mam pięciu lat!- oburzyłam się
-Dobrze, nie masz i nie powinienem tak mówić.- powiedział poprawiając się
-Mam nadzieję.- uśmiechnęłam się
Kiedy szliśmy przez piwnice.- Skąd wiesz gdzie są przejścia i w ogóle?- zapytałam
-Bo sam układałem ten „labirynt”.- odpowiedział
-Jesteś pewny, że dobrze idziemy?- zapytałam dla pewności
-Tak, jestem pewny.- odpowiedział
Po dwóch godzinach drogi.
-Nogi mnie bolą i pić się chce strasznie.- stwierdziłam- Nie masz przypadkiem czegoś do jedzenia?- zaczęłam marudzić
-O, rany… widzę, że nie dorosłaś.- westchnął- Powinnaś się cieszyć, że żyjesz, a nie…- nie dokończył zdania oczywiście specjalnie
-No, ale ile można iść na lotnisko?- zapytałam zaciekawiona
-Powinienem ci powiedzieć jakąś godzinę temu.- westchnął ciężko
-Ale co?- zapytałam zaciekawiona
-Zgubiliśmy się.- odpowiedział Itachi
-Już jesteś martwy tylko najpierw wyprowadź mnie stąd!- krzyknęłam i chciałam już się na niego rzucić, ale zaczęliśmy się gonić, co było nieodpowiedzialne, bo jeszcze bardziej się zaczęliśmy zapuszczać w ten „labirynt”
-Wiesz, że się coraz bardziej gubimy?- zapytał
-Doskonale o tym wiem.- odpowiedziałam- Ale i tak chcę cię dopaść.- dodałam
-Przykro mi, ale muszę to zrobić.- oznajmił
-I znowu, nie wiem o co ci chodzi.- powiedziałam
Nie uzyskałam, żadnego wytłumaczenia, bo Itachi od tak sobie mnie przerzucił przez ramię.- Nie, no, ja cię seryjnie zamorduję! Masz mnie natychmiast postawić! Słyszysz?! Natychmiast!- zaczęłam wrzeszczeć i szarpać się- Itachi!- znowu poczułam się jakbym miała siedemnaście lat
-Gadasz jak dwanaście lat temu.- przypomniał
-Ja nie gadam, tylko mówię.- oznajmiłam
-Możliwe.- stwierdził
-Puścisz mnie?- zapytałam niewinnym tonem głosu
-Nie.- usłyszałam odpowiedź
-Idiota.- mruknęłam pod nosem
-Wiesz, że starszych się słucha?- zapytał
-Nie mam siedemnastu lat tylko dwadzieścia dziewięć lat, a ty już mnie nie pilnujesz.- oznajmiłam pewnie
-I tak jestem od ciebie starszy, no i mylisz się, mam cię pilnować.- stwierdził
-Puść mnie.- zażądałam
-O! Teraz żądasz, a to ciekawe.- uśmiechnął się
-Mam cię już dość.- walnęłam pięścią w jego plecy
Raz, drugi, trzeci… i kolejny.
-Czy ja jestem jakimś workiem treningowym?- zapytał, chyba już się powoli wkurzał
-Ta, ale bardziej lalką, na której można się wyżyć.- zaśmiałam się
-Mam ciebie powoli dość, bo przez ten czas, co ciebie pilnowałem nie dostałem w kość tak jak teraz.- stwierdził
-Też cię lubię.- uśmiechnęłam się
Itachi w końcu postawił mnie na ziemi. Przystawił mnie do ściany.
-Będziesz już grzeczna?- zapytał zaciekawiony Itachi
-Powiedzmy…- westchnęłam i pocałowałam go w usta
Oddał pocałunek, chociaż wyczułam, że jest zdziwiony. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Jego ręce zeszły na moją talię. Zawiesiłam mu ręce na szyi. Poczułam jego ręce dotykają moich pleców, a po chwili wkłada dłonie pod moją bluzkę. Odepchnęłam go.
-Facetowi na coś pozwolić to już chce więcej.- prychnęłam przeczesując włosy- Mam nadzieję, że wiesz gdzie iść?- zapytałam
-Za chwilę dojdziemy do mojego drugiego mieszkania i tam przenocujemy.- oznajmił
-Coś czuję, że nie dasz mi spać.- stwierdziłam
-Może…
-Możemy już iść?- zapytałam- Nogi mnie bolą, pić mi się chce no i jeść.- zaczęłam marudzić
-Znowu zaczynasz?- zapytał
-Tak.- uśmiechnęłam się
Po piętnastu minutach byliśmy u niego.
-Co zjesz?- zapytał
-Może zacznijmy od tego co możesz mi zaproponować.- oznajmiłam
-Same mrożonki.- stwierdził
-A masz pierogi?- zapytałam
-Na twoje szczęście mam.- odpowiedział
-Chyba raczej na twoje.- stwierdziłam z uśmiechem jednocześnie poprawiając go
-Może…- powiedział przeciągle
-Pomóc ci?- zapytałam
-Nie trzeba.- odpowiedział- A czego chcesz się napić?- zapytał
-Na pewno nie masz u siebie tego czego chcę.- stwierdziłam
-A co chcesz?- zapytał zaciekawiony
-Whisky.- oznajmiłam
-Pudło.- stwierdził- Mam tutaj jedną butelkę.- oznajmił Itachi
-Super.- stwierdziłam z uśmiechem
-Ale nie dostaniesz.- oznajmił
-Foch.- stwierdziłam obrażona
-W razie ucieczki masz być trzeźwa.- oznajmił spokojnie
-„W razie ucieczki masz być trzeźwa.”- przedrzeźniłam go
-Powiedz ty masz dwadzieścia dziewięć lat czy siedemnaście lub mniej?- zapytał zaciekawiony stawiając przede mną talerz z pierogami
-Dwadzieścia dziewięć, a co?- zapytałam
-Zachowujesz się jak dziecko.- westchnął
-Dzieci nie piją alkoholu.- uśmiechnęłam się złośliwie
Przewrócił oczyma ze zrezygnowaniem.
-Powinnaś być miła w końcu uratowałem ci skórę.- oznajmiła
-Tak i bardzo ci za to dziękuję.- powiedziałam cicho spuszczając wzrok- Nie po raz pierwszy mnie ratujesz.- dodałam jeszcze ciszej
-Nie ma za co.- powiedział uśmiechając się- Takie moje zadanie.- dodał
-Jasne…- mruknęłam cicho- Ale skoro traktujesz to tylko jako zadanie to dlaczego się ze mną całowałeś?- zapytałam
-Bo mi się podobasz.- powiedział- A dlaczego ty mnie pocałowałaś?- zapytał zaciekawiony bacznie mi się przyglądając
-Bo mi się podobasz.- uśmiechnęłam się
Przyjrzał mi się dokładnie.- No co?- zdziwiłam się- Ja nie kłamię!- oburzyłam się- Tylko, że wiesz ja w przeciwieństwie do ciebie nie podglądałam cię.- dodałam złośliwie
-No, cóż może mnie nie podglądałaś.- uśmiechnął się- Ale i tak wiem, że, gdybyś podglądała to byś się nie zawiodła.- powiedział z chytrym uśmiechem
-Ja sądzę, że to są tylko przechwałki.- prychnęłam, a później wybuchłam śmiechem
-Z czego się śmiejesz?- zapytał zdziwiony
-Właściwie to nie wiem, bo stwierdziłam, że na pewno nie masz się czym chwalić.- powiedziałam z uśmiechem
-Może kiedyś się przekonasz.- stwierdził tajemniczo
-No, jeśli weźmiemy ślub.- powiedziałam
-Czy ty coś sugerujesz?- zapytał zaciekawiony
Wybuchłam śmiechem znowu.
-Nie, ja nic nie sugeruję.- powiedziałam- Tylko obiecałam sobie, że jak seks to po ślubie.- oznajmiłam z uśmiechem
-A szkoda.- stwierdził z uśmiechem
-Odwala?- zapytałam zdziwiona
-Wiesz w bieliźnie prezentowałaś się nieziemsko to jestem ciekaw jakbyś się prezentowała bez bielizny.- oznajmił
-Pomarzyć, dobra rzecz.- stwierdziłam
-Pomarzyć?- zapytał zdziwiony- Ja sądziłem, że może w jakiś sposób się odwdzięczysz za uratowanie skóry.- powiedział
-A ty co z choinki się urwałeś?- zapytałam- Ja taka łatwa nie jestem.- podkreśliłam
-Zauważyłem.- odpowiedział niechętnie
-Pewnie jesteś niezadowolony.- stwierdziła
-Pewnie tak.- zgodził się
-Trudno.- westchnęłam obojętnie wzruszając ramionami
-Jak to trudno?- zapytał zdziwiony
-Tak normalnie.- odpowiedziałam
Wieczorem. Po prysznicu. Musiałam spać i chodzić w samej bieliźnie, co mnie nie ruszało, ale Itachiego chyba tak.
-Chyba nie zamierzasz tak cały czas chodzić?- zapytał zdziwiony Itachi
-Wiesz nie mam ciuchów na przebranie.- uśmiechnęłam się niewinnie
-Ja też w sumie dla ciebie nic nie mam.- stwierdził zły
-Przeżyjesz.- stwierdziłam- A tak, żeby nie było śpisz na kanapie.- wyszeptałam z uśmiechem
-A to niby dlaczego?!- zapytał oburzony
-Jeszcze za bardzo się podniecisz…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz