poniedziałek, 2 września 2013

Życie Naznaczonej cz.6

Minął tydzień. I to był najdłuższy tydzień w moim życiu. Nie miałam łatwo. Na początku zaczęło się niewinnie. Rozmowy, szepty, popychaki.Nic sobie z tego nie robiłam. Głucha na wszystko i wszystkich podążałam za Itachim niczym cień. Jego przyjaciele nie oszczędzali mnie a najgorszy z nich był ten blondyn  – Deidara. Nie wiem, ale z jakiegoś powodu mnie nienawidził i to bardzo. Jakby mógł to by mnie zabił. Mógł?! Ha ! Zapewne zrobił by to bez mrugnięcia oka, lecz chyba miał wewnętrzny hamulec, który uniemożliwiał mu to. Nie wiem, czy to była sprawka Tsunade, Itachiego a może tej Rady ? Nie interesuje mnie to.Staram wypełniać swoją funkcję jak najlepiej, choć nie zawsze mi się to udaje. Czasami ma  tego dość. Ale przecież obiecałam sobie, czyż nie?Że nie ugnę się choćbym miała stracić życie. Zrobię wszystko, co w mojej mocy aby wypełnić powierzone mi zadanie.
 Od samego ranka czułam się dziwnie. Sama nie wiem, dlaczego ? Po prostu jakby ktoś mnie śledził moje ruchy, posunięcia. Idąc przez las za każdym razem oglądałam się za siebie, lecz nie dostrzegłam niczego. Może powoli popadam w paranoję przez te stróżowanie ? Spokojnym krokiem szłam za grupką wampirów, która co jakiś czas rzucała pod moim adresem kąśliwe uwagi.
Przewróciłam oczami, kiedy to blondyn chwalił się jak mnie ‚ załatwił ‚. Słyszałam to już już któryś raz z kolei, może 8 albo10 ? Straciłam rachubę. Jakby miał się czym chwalić !? Pobił Naznaczonego i co z tego, w dodatku dziewczynę ! I niby z tego jest zadowolony ? Gdybym była wampirem – tak jak on, to pewnie bym go rozerwała na strzępy a resztki jego ciała spaliła. Mimowolnie uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Cóż. Mogę tylko sobie pomarzyć.Ale przecież nikt mi tego nie zabroni, nie ? Poznałam już wszystkich przyjaciół bruneta. Rudowłosy mężczyzna nazywał się Pein a tak naprawdę Nagato Uzumaki. Pein to przezwisko. Dość dziwne jak dla mnie. Miał on ze sto kolczyków na twarzy, a ubierał się przeważnie na czarno. Co potęgowało jego ciemną aurę. Pochodził on ze znanej rodziny wampirów.Tak samo ważnej jak Uchiha i posiadał również okropną moc – Rinnegan.Podobno jest ono gorsze niż Sharingan. Dlatego też staram się zanadto do niego nie zbliżać. Powinnam się wypytać Kakashiego o jego moc, abynie wpaść znowu w kłopoty. Następny w kolejce jest Hidan – szarowłosy wampir o fioletowych tęczówkach. Był on po prostu dziwny. Gadał o mnie różne sprośne rzeczy, więc uważałam go za zboczeńca i pedofila. Czasami patrzył na mnie tak jakby ‚ rozbierał ‚ mnie wzrokiem. I nie wątpię, żeby to zrobił. Wyróżniał się od reszty tym, że był bardzo pobożny.Wierzył on w – Jashima Boga zniszczenia dla, którego liczyło się tylko ból i cierpienie. Hidan jak przystało na prawdziwego zwolennika owej religii składał ofiary z ludzi, naznaczonych a nawet wampirów. I nie wiem, czy ten wzrok, który mi posyłał nie świadczył o tym, że chcę mnie złożyć w ofierze ? Nie byłam zbytnio religijna, ale za ofiarę robić nie będę! Więc i od niego często się odsuwam jak najdalej. Jeszcze mi życie miłe. Kolejnym mężczyzną w grupie jest Akasuna no Sasori. Wydaje się być nawet miły, lecz to tylko pozory. Pasjonuje się w marionetkach,które wyrabia z ludzi. Jakby drewna miał mało ? Po za tym jest fachowcem w robieniu trucizn, które zabijają każdego po trzech dniach.Człowiek umiera  w agonii. Okropne ! I jeszcze jest Deidara. I jego najbardziej nie lubię! Jakiś idiota i psychol. Również posiada unikalne zdolności, które wyróżniają jego rodzinę. A mianowicie chodzi tu o jego usta na dłoniach, które zauważyłam dość niedawno.  I jeszcze to do mnie język wystawiało i śliniło się. Obrzydliwe! Za pomocą gliny, przeżuwa w swoich paszczach owy materiał, z którego tworzy bomby. Jeśli kiedyś coś obok mnie wybuchnie, wiadomo będzie, że to jego sprawką! Jedyną dziewczyną w całym towarzystwie jest Konan – przyjaciółka Nagato, a także (chyba) jego dziewczyna. Zawsze cicha i opanowana, nie ukazuje żadnych pozytywnych uczuć.
 Miała ona niebieskie, krótkie włosy, w które był wplątany papierowy kwiat. Kolor jej oczu był bardziej przybliżony do barwy siarki niż szczerego złota. Ona również posiadała specjalną zdolność. Potrafiła zamienić swoje ciało w kartki papieru.Tak więc, nie więcej wiem jacy oni są. I coraz bardziej mi się nie podoba. Na ogół prawie wszyscy byli dziwnie spokojni, zawsze uważali się za lepszych. Nie dziwie się im. Z takimi zdolnościami, ja mogę tylko sobie pomarzyć. I jeszcze, co ich łączy to: bezwzględność. Byli zimni tak jak Uchiha. Nie znali litości. Czasami się zastanawiam. Każdy wampir posiada Taką wrodzoną zdolność mniej i bardziej straszną, więc po co My mamy się nimi opiekować ? To jakiś absurd !  Lepiej bez nas sobie poradzą. Sama ich siła powoduje, że mogą bez większego wysiłku przepołowić ofiarę na równe części. Po jaką więc cholerę my musimy za nimi łazić i bronić przed Łowcami ? Coś się tu nie zgadza. Nie wiem co?! Ale może się dowiem.
- Och…landrynka znów nam odpłynęła. -usłyszałam kolejną uwagę blondyna, którego miałam ochotę uderzyć. To,że mam różowe włosy nie oznacza, że jestem słodka jak cukierek ? !Chciałam się odgryźć, lecz się powstrzymała. I na co to się zda, że będę się z nim kłócić?
- Nic nie powiesz ? – nalegał, patrząc na mnie złośliwie. Wzruszyłam ramionami. – Widzisz Hidan ? Nasza zabaweczka nie chcę z nami rozmawiać.- ‚  Zabaweczka ? ‚ – pomyślałam. Zawrzało we mnie. Tak, więc mnie traktują ? !
- No wiesz Deidara, nie potrafisz rozmawiać z dziewczynami. – odparł z nonszalanckim uśmiechem fioletowooki.
‚ Następny idiota ‚ – przemknęło mi przez myśl.
- Obraziła się pewnie. – rzekł Deidara z niewinną minką. Zamilkł.Siedzieliśmy przed budynkiem, rozkoszując się ciepłym dniem. To znaczy ja się rozkoszowałam. Dla wampirów ładna pogoda czy też nie, nie robiła im większej różnicy. Nie odczuwali chłodu. Itachi rozprostował się wygodnie na ławce, w ciszy słuchał swojego iPoda.
Reszta zaś rozsiadła na dwóch innych ławkach, całkowicie zajmując miejsce. A ja ?Stałam jak kołek oparta o pień drzewa, czekając, aż zadzwoni dzwonek.Będę mogła wtedy odpocząć od męczącego towarzystwa. Przymknęłam oczy,czując jak wiatr kołysze moimi kosmykami włosów. Było by cudownie,gdyby nie było grupki wampirów. Nagle poczułam jak coś obok mnie wybucha. Otworzyłam szybko oczy i jak oparzona, odskoczyłam na bok.Zdezorientowana, spojrzałam na miejsce, gdzie tli się niewielki płomień, po czym przeniosłam wzrok na mężczyzn, którzy śmiali się głośno. Jakby był to dobry żart. Zawrzało we mnie.
Czy zawsze tak musi być ?
-Pojebało Cię ?! – zwróciłam się do blondyna, bo oczywiście to na pewno jego sprawka. Przestał się śmiać i spojrzał na mnie z wyższością. Nie lubiłam, gdy ktoś wywyższał się. Uważał mnie za zero. Kiedyś się doigra i będzie żałował, że się ze mnie wyśmiewał.
- To było do mnie ? – odparł z groźbą w głosie.
-Widziałeś innego do siebie podobnego idiotę ?  – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Hidan przestał się pastwić nad złapanym ptakiem,którego mocno ściskał w ręku. Wypuścił go i spoglądał na nas, jakby czekając na finał tego konfliktu. ‚ Jemu też bym lutnęła ‚ -pomyślałam. Pein i Konan również zainteresowali się naszym wrogim zachowaniem. Tylko karooki pozostawał niewzruszony całą tą sytuacją.Miałam tego dość ! Mógł by ruszyć swoje cztery litery i pomóc mi ? Co mu szkodzi ? Blondyn wstał i podszedł do mnie bliżej. Staliśmy zaledwie kilka kroków od siebie. Wlepił we mnie swe niebieskie ślepia i obnażył kły. Nawet nie drgnęłam. Syknął złowieszczo. Musiałam się skupić na jego ruchach, ażeby nie oberwać. Co jak co, ale wampir był szybszy ode mnie. Nie wiem, ile trwała ta walka na spojrzenia, ale dość długo, aby zdrętwiały mi nogi. Moje mięśnie były napięte do granic możliwości.Deidara zaś stał spokojnie, a jego ręce spoczywały głęboko w kieszeni swoich spodni. Coraz bardziej się denerwowałam, choć nie chciałam dać tego po sobie poznać. Deidara skrzętnie to by wykorzystał.
Blondyn napiął mięśnie, gotowy do skoku w każdej chwili. Nie wiem, czy zdążę.
-Uspokój się Deidara. – usłyszałam głęboki głos bruneta, który znalazł się blisko nas. Kurcze! Nawet nie zauważyłam jak wstaje i podchodzi do nas. Niebieskooki skrzywił się nieznacznie i wyprostował się,rezygnując z ataku na moją osobę.
- Itachi, ty to umiesz psuć dobrą zabawę. – rzekł urażony. Uchiha nic nie powiedział tylko skierował się w stronę szkoły.
-Lekcja się już zaczęła, chyba nie chcesz się spóźnić ? – powiedział,nawet nie patrząc na mężczyznę. Niebieskooki westchnął zrezygnowany i wzruszył ramionami.
- Jak mus to mus. – Wziął swoją torbę i jak reszta skierowała się do budynku. Przechodząc blisko mnie, szepnął:
- Jeszcze się policzymy. – Zignorowałam jego groźbę. Patrzyłam na oddalające się sylwetki wampirów.
Aleto nie koniec na dziś atrakcji jak się później przekonałam. Itachi zaprosił swoich przyjaciół do domu. Tak więc musiałam przez całą drogę wysłuchiwać ich głupot i niby żartów, które na poczekaniu wymyślał Hidan wraz z Sasorim. Naprawdę, żałosne. Z krzywym uśmiechem,wpatrywałam się w plecy karookiego i w myślach kląć go na czym świat stoi. Wiem, że nie powinnam. Ale naprawdę się wkurzyłam ! Myślałam, że odpocznę od paczki jego szurniętych kumpli, ale nie! Sądzę, że był to pomysł Deidary, ażeby mnie jeszcze trochę podręczyć. A ten gbur się zgodził ! No nie, na świecie nie ma sprawiedliwości. Nawet teraz, śmiał się jeszcze głośniej niż zazwyczaj. Niejeden przechodzeń pewnie spojrzał by się na niego jak na wariata. Poprawiłam swój plecak na ramieniu. Sama nie wiem, po co go noszę ? Nie chodzę na zajęcia tylko ciągle łażę za karookim i czasami chodzę na jego zajęcia. Jeden z nauczycieli, gdy mnie zauważył, wchodzącą do klasy wraz z Itachim spytał:
- A ty kim jesteś ? – Spojrzałam na niego jak na idiotę, lecz ze spokojem odpowiedziałam:
- Sakura Haruno. Jestem strażniczką Itachiego Uchihy. – Mężczyzna z brodą zmarszczył brwi i pokazał ręką w stronę drzwi.
-Do klasy uczęszczają tylko Wampiry. Wyjdź. – I wyrzucił mnie za drzwi.Palant ! Mógł powiedzieć, że nie muszę uczęszczać na jego zajęcia. Anie, na oczach całej klasy wywalił mnie na korytarz. W dodatku widziała to ta flądra – Karin, która oczywiście nie mogłam się powstrzymać od gadaniu o tym w całej szkole. Tak więc po godzinie wszyscy wiedzieli o tym zajściu.  Byłam naprawdę zła, ale co mogłam zrobić? Iść i dać po mordzie okularnicy ?! Nie chciałam mieć większych kłopotów, więc tą sprawę uznałam za zamkniętą. Cóż. Mogłam spokojnie stwierdzić, że jestem pośmiewiskiem całej szkoły i to bez dwóch zdań. Lecz nie będę użalać się nad sobą. Bo, co to da? Mam już gdzieś co i kto o mnie sądzi. Naprawdę. Kiedyś się zemszczę na nich wszystkich. Uśmiechnęłam się zadowolona, gdy dostrzegłam tak dobrze mi znany zakręt. Od tego momentu jeszcze może z 10 minut drogi, a potem uwolnię się od tych wampirów. Nagle do moich uszu, dobiegł skrawek rozmowy siwowłosego z Uchihą.
- To kiedy jest ten bal u was ? – spytał. ‚ Bal ?  Jaki bal ? ‚  Byłam ciekawa, o czym oni gadają.
-Tak jak zawsze. – odparł znudzonym tonem jakby wcale go nie interesowało. Ciekawe, czy cokolwiek go interesuje ? Na razie niczego takiego nie wykazuje.
- Czyli w ten weekend ? – spytał inteligentnie fioletowooki.
- Tak. – I koniec tej całej rozmowy. Nic  się nie dowiedziałam. Może spytałam Hatake? On zapewne będzie o tym wiedział.
-Ciebie to nie dotyczy. – rzekł Akasuna jakby czytał w moich myślach. -To impreza zamknięta TYLKO dla wampirów – zaakcentował słowo ‚ tylko ‚,aby mi dopiec. Wzruszyłam ramionami.
- Mam to gdzieś. -warknęłam ina tym zakończyła się dyskusja. ‚ Dla wampirów, dla wampirów…’ -pomyślałam. ‚ A czy oni mają tylko przywileje ? ‚
Nikt więcej się nie odezwał. Spokojnie doszliśmy do swego celu  – do mrocznego zamczyska.
-Nie wiem Itachi ale twoja chata jest wystrzałowa.  – odparł z podziwem Hidan. Karooki przemilczał wypowiedź kolegi i bez zbędnych cenegierli zapukał do drzwi. Po chwili przywitał go ten sam starzec, który ukłonił się i wpuścił grupkę wampirów. ‚ To na tyle ‚ – pomyślałam. Miałam już ruszać w drogę powrotną, kiedy to głos Uchihy mnie zatrzymał:
- Masztu poczekać. – rzekł twardo. Spojrzałam na niego dziwnie i za nim cokolwiek powiedziałam, wrota przede mną się zatrzasnęły. ‚ No i ładnie mnie załatwił ‚ – przemknęło mi przez myśl. Czy on sobie myśli, że mam tu sterczeć i czekać na jego rozkazy ? Byłam wściekła. Chciałam już skończyć na dziś tą służbę, a on mi z takim tekstem wylatuje ! W dodatku nawet nie powiedział, po co mam zostać ?! Mógł mnie chociaż łaskawie zaprosić do środka ! Odwróciłam się, nie chcąc dłużej patrzeć  na obskurną budowle. Założyłam ręce na piersi i odeszłam kawałek. ‚  I co ja mam robić ? ‚ – pomyślałam smętnie, mając nadzieję, że brunet odwoła swój rozkaz. Po 5 minutach moje nadzieję, całkiem się rozwiały inie wiadomo czy nie zostanę tu dłużej niż sobie planowałam. Z westchnieniem przycupnęłam nie opodal kamiennej dróżki, która wiodła dookoła zamczyska. Jednak szybko znudziło mi się siedzenie, więc wstałam, otrzepując spodnie. Spacerkiem skierowałam się ową drogą,która wiła się niczym wąż. Przecież nic złego nie robię, nie ? Tak tylko zwiedzam. Szłam powoli i rozglądałam się na boki, uważnie przyglądając się otoczeniu. Nic nie przykuło mojej uwagi. Pogoda diametralnie się zmieniła. Niebo przykryły ciemne chmury, które zwiastowały deszcz. Wiedząc, że zaraz zacznie padać schowałam się pod najbliższe drzewo. Po chwili z nieba lały się hektolitry wody.Westchnęłam. ‚ Ja zawsze mam szczęście ‚ – pomyślałam z goryczą. Nie dość, że muszę zostać to w dodatku pada. Patrzyłam jak krople wody spadają na ziemię, tworząc kałuże. Znowu będę mokra. Oparłam głowę o korę drzewa. Przymknęłam powieki. Nie wiem, ile tak trwałam. Kiedy to obudził mnie chrzęst złamanej gałęzi. Zesztywniałam i otworzyłam oczy.Nie drgnęłam. Po chwili dźwięk się powtórzył, lecz były to kroki. Tak kroki osobnika, zaledwie kilkanaście metrów za mną. Szedł w moją stronę, jestem tego pewna. Nie czekając, odwróciłam się i cicho skierowałam się w stronę przeciwnika. ‚ Lepiej wyjdę mu na przeciw ‚.
Siedzieli w obszernym salonie, gdzie w spokoju mogli odpocząć. Itachi zniknął gdzieś na piętrze, tłumacząc się swoimi obowiązkami.  Deidara  wraz zresztą przyjaciół zostali przyprowadzeni tu przez kamerdynera, który po  chwili przyniósł tace, na które stały kieliszki i lampka wina.Poczęstowali się dobrym napojem, który w ciszy popijali. Konan i Pein usadowili się na kanapie, omawiając kilka swoich osobistych spraw. Hidan zaś oglądał czasopisma, zapewne z gołymi babkami. Sasori wyjął z plecaka zeszyt i postanowił trochę się pouczyć. Jedynym, który nic nie robił był blondyn. Siedział on na fotelu i patrzył na kieliszek,wypełniony do połowy winem. Obracał kieliszek w ręku, przyglądając się barwie cieczy. Przypominała mu krew. ‚ Ta idiotka ‚ – pomyślałam,widząc w głowie obraz strażniczki Uchihy. Dziewczyna denerwowała go na  każdym kroku i postanowił się zemścić. Uśmiechnął się. I oto nadarzyła się okazja. Wypił jednym łykiem wino i postawił naczynie na tacy.Wstała cicho, lecz i tak zwróciło to uwagę, swego przyjaciela.
- Wybierasz się gdzieś ? – spytał, patrząc z nad zeszytu na niego. Niebieskooki uśmiechnął się niewinnie.
-Pójdę do Itachiego, bo muszę się o coś go zapytać. – odparł, kierując się do wyjścia. – Zaraz wracam. – dodał i zamknął drzwi. Swe kroki skierował od razu do wyjścia z budynku, ciesząc się, że salon znajduje się akurat na parterze. Cicho przemknął przez kilka pomieszczeń,uważając na służbę, która kręciła się ciągle. Uśmiechnął się zadowolony, kiedy znalazł się na zewnątrz. Padało, z resztą jak zawsze.Nie przeszkadzała mu ta pogoda. Lecz nigdzie nie zauważył swojej przyszłej ofiary. Zmarszczył brwi. Wyszedł  na dróżkę, nie przejmując się, że zmoknie. Rozejrzał się i skierował w lewą stronę. ‚ Nie mogła za daleko odejść ‚ -pomyślał. ‚ Przecież Itachi zakazał jej  ‚.   Szedł szybko i o mało, co  nie zdradził swego położenia. Szybko czmychnął za róg. Wystawił lekko głowę. Dostrzegł ją. Była oparta o pień drzewa.Deidara uśmiechnął się diabelsko. ‚ Moja szansa ‚ – pomyślał. Lecz zanim zrobił jakikolwiek krok, Haruno zniknęła w lesie. Mężczyzna spojrzała zdziwiony w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęła Sakura.
-Szlag ! -warknął pod nosem. Ale z drugiej strony, nikt nic nie zauważy.Na jego ustach znów wypełzł uśmiech głodnego drapieżnika. Sprężystym krokiem powędrował za ofiarą.
Kierowałam się, uważnie nasłuchując i wyłapując jakichkolwiek dźwięków. Czułam jak krople wody spływają po  ubraniu. Buty miała już całkiem ubłocone, lecz nie przejmowałam się tym. Moim celem jest znalezienie osobnika i zniszczenia go. Nie było to zwierzę, gdyż odróżniałam kroki zwierząt od ludzkich. To musi być człowiek – podpowiadał mi instynkt. Zatrzymałam się na niewielkiej polance wokół, której rosły rozłożyste drzewa dobrze maskujące pobliskie otoczenie. Rozejrzałam się  dookoła. Zapanowała cisza. Nawet ptaki nie śpiewały. Nagle za sobą usłyszałam dudnienie kroków. Odwróciłam się. Przede mną stał rosły mężczyzna o brązowych,krótkich włosach i siarkowym spojrzeniu. Od razu wyczułam, że jest Łowcą. Przymierzałam się do skoku, lecz ten nakazał mi gestem ręki, aby się powstrzymała. O nie ! Nikt nie będzie mi rozkazywał. Ruszyłam.
- Nie przyszedłem walczyć. – jego słowa spowodowały, że zatrzymałam raptownie. Odskoczyłam na bezpieczną odległość.
- Kim jesteś ?! – warknęłam.
- Hm…jak się pewnie domyślasz Łowcą. – przewróciłam oczami, tak głupia to ja nie jestem.
- Po co tu przylazłeś ? – spytałam.
- Porozmawiać. – Roześmiałam się cicho. Chyba sobie kpi ?!
- Jesteś Haruno Sakura. – Zamilkłam. ‚  Skąd zna moje imię ? ‚  – pomyślałam. Lecz za nim spytałam, on odpowiedział.
-Wiem o Tobie wszystko. – rzekł na poczekaniu. Zmarszczyłam brwi. Ja kto?! – Śledziliśmy Cię.- Ok. To Było coraz bardzie zawiłe. Chcą mnie zabić? – Od samego początku twego istnienie.- Zesztywniałam.
 - Co ?! – nie kryłam oburzenia.
- Wiem, że nienawidzisz wampirów tak samo jak my. – podjął zaczęły wątek, a ja coraz bardziej się gubiłam.
- Co z tego ?! – odparłam, nie rozumiejąc jego toku myślenia. Chyba nie wszyscy muszą ich lubić ?
-Połączmy sił. – Chciałam się roześmiać, lecz wiedziałam, że mężczyzna nie żartuje. Wpatrywałam się w niego zdezorientowana. ‚ Czyżby dzień zemsty nadszedł ? ‚ To było pierwsze co pomyślałam. Propozycja wydawała się kusząca, z drugiej jednak strony okazałabym się zdrajcą. – Możemy wytępić cały świat z wampirów. – Tak. Nie było by Naznaczonych. Nie musieli by cierpieć. Nie było by tych potworów. – Widzę twą nienawiść w oczach – odparł jakby z satysfakcją. – Zgadzasz się więc ? – Nie mogłam odpowiedzieć od razu. Muszę to przemyśleć.
- Zastanowię się nad propozycją. – rzekłam zgodnie z prawdą.
- Masz na to niecałe cztery dni.
-Dobra. – Zgodziłam się. Mężczyzna uśmiechnął się i zniknął w ciemnościach lasu. Stałam przez chwilę, po czym ruszyłam w drogę powrotną, rozmyślając nad propozycją.
Kiedy zniknęła mu z oczu, wyszedł ze swojej kryjówki. Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył.Warknął. Powinien ją zabić, kiedy miał okazję. Spojrzał w miejsce,gdzie przed chwilą stał Łowca. Nie wiedział czy dziewczyna zgodzi się na tą propozycję, ale jeśli tak to świat wampirów będzie zagrożony. Powinien powiadomić Tsunade, lecz nie zrobi tego na razie. Zobaczy, co postanowi dziewczyna. Bez ociągania skierował się w stronę zamczyska.
Od autorki: Następna część za mną. Pozdrawiam

2 komentarze:

  1. Nie ma rozdziału ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh...jestem ciekawa czy przystanie na ta propozycje..ale raczej mi sie wydaje że nie:) ale zobaczymy co z tego wyjdzie:) czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy^^
    Pozdrowka Wiwi

    OdpowiedzUsuń