Minął tydzień. I to był najdłuższy tydzień w moim życiu. Nie miałam
łatwo. Na początku zaczęło się niewinnie. Rozmowy, szepty, popychaki.Nic
sobie z tego nie robiłam. Głucha na wszystko i wszystkich podążałam za
Itachim niczym cień. Jego przyjaciele nie oszczędzali mnie a najgorszy z
nich był ten blondyn – Deidara. Nie wiem, ale z jakiegoś powodu mnie
nienawidził i to bardzo. Jakby mógł to by mnie zabił. Mógł?! Ha !
Zapewne zrobił by to bez mrugnięcia oka, lecz chyba miał wewnętrzny
hamulec, który uniemożliwiał mu to. Nie wiem, czy to była sprawka
Tsunade, Itachiego a może tej Rady ? Nie interesuje mnie to.Staram
wypełniać swoją funkcję jak najlepiej, choć nie zawsze mi się to udaje.
Czasami ma tego dość. Ale przecież obiecałam sobie, czyż nie?Że nie
ugnę się choćbym miała stracić życie. Zrobię wszystko, co w mojej mocy
aby wypełnić powierzone mi zadanie.
Od samego ranka czułam się dziwnie. Sama nie wiem, dlaczego ? Po
prostu jakby ktoś mnie śledził moje ruchy, posunięcia. Idąc przez las za
każdym razem oglądałam się za siebie, lecz nie dostrzegłam niczego.
Może powoli popadam w paranoję przez te stróżowanie ? Spokojnym krokiem
szłam za grupką wampirów, która co jakiś czas rzucała pod moim adresem
kąśliwe uwagi.
Przewróciłam oczami, kiedy to blondyn chwalił się jak
mnie ‚ załatwił ‚. Słyszałam to już już któryś raz z kolei, może 8
albo10 ? Straciłam rachubę. Jakby miał się czym chwalić !? Pobił
Naznaczonego i co z tego, w dodatku dziewczynę ! I niby z tego jest
zadowolony ? Gdybym była wampirem – tak jak on, to pewnie bym go
rozerwała na strzępy a resztki jego ciała spaliła. Mimowolnie
uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Cóż. Mogę tylko sobie pomarzyć.Ale
przecież nikt mi tego nie zabroni, nie ? Poznałam już wszystkich
przyjaciół bruneta. Rudowłosy mężczyzna nazywał się Pein a tak naprawdę
Nagato Uzumaki. Pein to przezwisko. Dość dziwne jak dla mnie. Miał on ze
sto kolczyków na twarzy, a ubierał się przeważnie na czarno. Co
potęgowało jego ciemną aurę. Pochodził on ze znanej rodziny wampirów.Tak
samo ważnej jak Uchiha i posiadał również okropną moc –
Rinnegan.Podobno jest ono gorsze niż Sharingan. Dlatego też staram się
zanadto do niego nie zbliżać. Powinnam się wypytać Kakashiego o jego
moc, abynie wpaść znowu w kłopoty. Następny w kolejce jest Hidan –
szarowłosy wampir o fioletowych tęczówkach. Był on po prostu dziwny.
Gadał o mnie różne sprośne rzeczy, więc uważałam go za zboczeńca i
pedofila. Czasami patrzył na mnie tak jakby ‚ rozbierał ‚ mnie wzrokiem.
I nie wątpię, żeby to zrobił. Wyróżniał się od reszty tym, że był
bardzo pobożny.Wierzył on w – Jashima Boga zniszczenia dla, którego
liczyło się tylko ból i cierpienie. Hidan jak przystało na prawdziwego
zwolennika owej religii składał ofiary z ludzi, naznaczonych a nawet
wampirów. I nie wiem, czy ten wzrok, który mi posyłał nie świadczył o
tym, że chcę mnie złożyć w ofierze ? Nie byłam zbytnio religijna, ale za
ofiarę robić nie będę! Więc i od niego często się odsuwam jak najdalej.
Jeszcze mi życie miłe. Kolejnym mężczyzną w grupie jest Akasuna no
Sasori. Wydaje się być nawet miły, lecz to tylko pozory. Pasjonuje się w
marionetkach,które wyrabia z ludzi. Jakby drewna miał mało ? Po za tym
jest fachowcem w robieniu trucizn, które zabijają każdego po trzech
dniach.Człowiek umiera w agonii. Okropne ! I jeszcze jest Deidara. I
jego najbardziej nie lubię! Jakiś idiota i psychol. Również posiada
unikalne zdolności, które wyróżniają jego rodzinę. A mianowicie chodzi
tu o jego usta na dłoniach, które zauważyłam dość niedawno. I jeszcze
to do mnie język wystawiało i śliniło się. Obrzydliwe! Za pomocą gliny,
przeżuwa w swoich paszczach owy materiał, z którego tworzy bomby. Jeśli
kiedyś coś obok mnie wybuchnie, wiadomo będzie, że to jego sprawką!
Jedyną dziewczyną w całym towarzystwie jest Konan – przyjaciółka Nagato,
a także (chyba) jego dziewczyna. Zawsze cicha i opanowana, nie ukazuje
żadnych pozytywnych uczuć.
Miała ona niebieskie, krótkie włosy, w
które był wplątany papierowy kwiat. Kolor jej oczu był bardziej
przybliżony do barwy siarki niż szczerego złota. Ona również posiadała
specjalną zdolność. Potrafiła zamienić swoje ciało w kartki papieru.Tak
więc, nie więcej wiem jacy oni są. I coraz bardziej mi się nie podoba.
Na ogół prawie wszyscy byli dziwnie spokojni, zawsze uważali się za
lepszych. Nie dziwie się im. Z takimi zdolnościami, ja mogę tylko sobie
pomarzyć. I jeszcze, co ich łączy to: bezwzględność. Byli zimni tak jak
Uchiha. Nie znali litości. Czasami się zastanawiam. Każdy wampir posiada
Taką wrodzoną zdolność mniej i bardziej straszną, więc po co My mamy
się nimi opiekować ? To jakiś absurd ! Lepiej bez nas sobie poradzą.
Sama ich siła powoduje, że mogą bez większego wysiłku przepołowić ofiarę
na równe części. Po jaką więc cholerę my musimy za nimi łazić i bronić
przed Łowcami ? Coś się tu nie zgadza. Nie wiem co?! Ale może się
dowiem.
- Och…landrynka znów nam odpłynęła. -usłyszałam kolejną uwagę
blondyna, którego miałam ochotę uderzyć. To,że mam różowe włosy nie
oznacza, że jestem słodka jak cukierek ? !Chciałam się odgryźć, lecz się
powstrzymała. I na co to się zda, że będę się z nim kłócić?
- Nic
nie powiesz ? – nalegał, patrząc na mnie złośliwie. Wzruszyłam
ramionami. – Widzisz Hidan ? Nasza zabaweczka nie chcę z nami
rozmawiać.- ‚ Zabaweczka ? ‚ – pomyślałam. Zawrzało we mnie. Tak, więc
mnie traktują ? !
- No wiesz Deidara, nie potrafisz rozmawiać z dziewczynami. – odparł z nonszalanckim uśmiechem fioletowooki.
‚ Następny idiota ‚ – przemknęło mi przez myśl.
- Obraziła
się pewnie. – rzekł Deidara z niewinną minką. Zamilkł.Siedzieliśmy
przed budynkiem, rozkoszując się ciepłym dniem. To znaczy ja się
rozkoszowałam. Dla wampirów ładna pogoda czy też nie, nie robiła im
większej różnicy. Nie odczuwali chłodu. Itachi rozprostował się wygodnie
na ławce, w ciszy słuchał swojego iPoda.
Reszta zaś rozsiadła na
dwóch innych ławkach, całkowicie zajmując miejsce. A ja ?Stałam jak
kołek oparta o pień drzewa, czekając, aż zadzwoni dzwonek.Będę mogła
wtedy odpocząć od męczącego towarzystwa. Przymknęłam oczy,czując jak
wiatr kołysze moimi kosmykami włosów. Było by cudownie,gdyby nie było
grupki wampirów. Nagle poczułam jak coś obok mnie wybucha. Otworzyłam
szybko oczy i jak oparzona, odskoczyłam na bok.Zdezorientowana,
spojrzałam na miejsce, gdzie tli się niewielki płomień, po czym
przeniosłam wzrok na mężczyzn, którzy śmiali się głośno. Jakby był to
dobry żart. Zawrzało we mnie.
Czy zawsze tak musi być ?
-Pojebało
Cię ?! – zwróciłam się do blondyna, bo oczywiście to na pewno jego
sprawka. Przestał się śmiać i spojrzał na mnie z wyższością. Nie
lubiłam, gdy ktoś wywyższał się. Uważał mnie za zero. Kiedyś się doigra i
będzie żałował, że się ze mnie wyśmiewał.
- To było do mnie ? – odparł z groźbą w głosie.
-Widziałeś
innego do siebie podobnego idiotę ? – odpowiedziałam pytaniem na
pytanie. Hidan przestał się pastwić nad złapanym ptakiem,którego mocno
ściskał w ręku. Wypuścił go i spoglądał na nas, jakby czekając na finał
tego konfliktu. ‚ Jemu też bym lutnęła ‚ -pomyślałam. Pein i Konan
również zainteresowali się naszym wrogim zachowaniem. Tylko karooki
pozostawał niewzruszony całą tą sytuacją.Miałam tego dość ! Mógł by
ruszyć swoje cztery litery i pomóc mi ? Co mu szkodzi ? Blondyn wstał i
podszedł do mnie bliżej. Staliśmy zaledwie kilka kroków od siebie.
Wlepił we mnie swe niebieskie ślepia i obnażył kły. Nawet nie drgnęłam.
Syknął złowieszczo. Musiałam się skupić na jego ruchach, ażeby nie
oberwać. Co jak co, ale wampir był szybszy ode mnie. Nie wiem, ile
trwała ta walka na spojrzenia, ale dość długo, aby zdrętwiały mi nogi.
Moje mięśnie były napięte do granic możliwości.Deidara zaś stał
spokojnie, a jego ręce spoczywały głęboko w kieszeni swoich spodni.
Coraz bardziej się denerwowałam, choć nie chciałam dać tego po sobie
poznać. Deidara skrzętnie to by wykorzystał.
Blondyn napiął mięśnie, gotowy do skoku w każdej chwili. Nie wiem, czy zdążę.
-Uspokój
się Deidara. – usłyszałam głęboki głos bruneta, który znalazł się
blisko nas. Kurcze! Nawet nie zauważyłam jak wstaje i podchodzi do nas.
Niebieskooki skrzywił się nieznacznie i wyprostował się,rezygnując z
ataku na moją osobę.
- Itachi, ty to umiesz psuć dobrą zabawę. – rzekł urażony. Uchiha nic nie powiedział tylko skierował się w stronę szkoły.
-Lekcja
się już zaczęła, chyba nie chcesz się spóźnić ? – powiedział,nawet nie
patrząc na mężczyznę. Niebieskooki westchnął zrezygnowany i wzruszył
ramionami.
- Jak mus to mus. – Wziął swoją torbę i jak reszta skierowała się do budynku. Przechodząc blisko mnie, szepnął:
- Jeszcze się policzymy. – Zignorowałam jego groźbę. Patrzyłam na oddalające się sylwetki wampirów.
Aleto nie koniec na dziś atrakcji jak się później przekonałam. Itachi
zaprosił swoich przyjaciół do domu. Tak więc musiałam przez całą drogę
wysłuchiwać ich głupot i niby żartów, które na poczekaniu wymyślał Hidan
wraz z Sasorim. Naprawdę, żałosne. Z krzywym uśmiechem,wpatrywałam się w
plecy karookiego i w myślach kląć go na czym świat stoi. Wiem, że nie
powinnam. Ale naprawdę się wkurzyłam ! Myślałam, że odpocznę od paczki
jego szurniętych kumpli, ale nie! Sądzę, że był to pomysł Deidary, ażeby
mnie jeszcze trochę podręczyć. A ten gbur się zgodził ! No nie, na
świecie nie ma sprawiedliwości. Nawet teraz, śmiał się jeszcze głośniej
niż zazwyczaj. Niejeden przechodzeń pewnie spojrzał by się na niego jak
na wariata. Poprawiłam swój plecak na ramieniu. Sama nie wiem, po co go
noszę ? Nie chodzę na zajęcia tylko ciągle łażę za karookim i czasami
chodzę na jego zajęcia. Jeden z nauczycieli, gdy mnie zauważył,
wchodzącą do klasy wraz z Itachim spytał:
- A ty kim jesteś ? – Spojrzałam na niego jak na idiotę, lecz ze spokojem odpowiedziałam:
- Sakura Haruno. Jestem strażniczką Itachiego Uchihy. – Mężczyzna z brodą zmarszczył brwi i pokazał ręką w stronę drzwi.
-Do
klasy uczęszczają tylko Wampiry. Wyjdź. – I wyrzucił mnie za
drzwi.Palant ! Mógł powiedzieć, że nie muszę uczęszczać na jego zajęcia.
Anie, na oczach całej klasy wywalił mnie na korytarz. W dodatku
widziała to ta flądra – Karin, która oczywiście nie mogłam się
powstrzymać od gadaniu o tym w całej szkole. Tak więc po godzinie
wszyscy wiedzieli o tym zajściu. Byłam naprawdę zła, ale co mogłam
zrobić? Iść i dać po mordzie okularnicy ?! Nie chciałam mieć większych
kłopotów, więc tą sprawę uznałam za zamkniętą. Cóż. Mogłam spokojnie
stwierdzić, że jestem pośmiewiskiem całej szkoły i to bez dwóch zdań.
Lecz nie będę użalać się nad sobą. Bo, co to da? Mam już gdzieś co i kto
o mnie sądzi. Naprawdę. Kiedyś się zemszczę na nich wszystkich.
Uśmiechnęłam się zadowolona, gdy dostrzegłam tak dobrze mi znany zakręt.
Od tego momentu jeszcze może z 10 minut drogi, a potem uwolnię się od
tych wampirów. Nagle do moich uszu, dobiegł skrawek rozmowy siwowłosego z
Uchihą.
- To kiedy jest ten bal u was ? – spytał. ‚ Bal ? Jaki bal ? ‚ Byłam ciekawa, o czym oni gadają.
-Tak
jak zawsze. – odparł znudzonym tonem jakby wcale go nie interesowało.
Ciekawe, czy cokolwiek go interesuje ? Na razie niczego takiego nie
wykazuje.
- Czyli w ten weekend ? – spytał inteligentnie fioletowooki.
- Tak. – I koniec tej całej rozmowy. Nic się nie dowiedziałam. Może spytałam Hatake? On zapewne będzie o tym wiedział.
-Ciebie
to nie dotyczy. – rzekł Akasuna jakby czytał w moich myślach. -To
impreza zamknięta TYLKO dla wampirów – zaakcentował słowo ‚ tylko ‚,aby
mi dopiec. Wzruszyłam ramionami.
- Mam to gdzieś. -warknęłam ina tym
zakończyła się dyskusja. ‚ Dla wampirów, dla wampirów…’ -pomyślałam. ‚ A
czy oni mają tylko przywileje ? ‚
Nikt więcej się nie odezwał. Spokojnie doszliśmy do swego celu – do mrocznego zamczyska.
-Nie
wiem Itachi ale twoja chata jest wystrzałowa. – odparł z podziwem
Hidan. Karooki przemilczał wypowiedź kolegi i bez zbędnych cenegierli
zapukał do drzwi. Po chwili przywitał go ten sam starzec, który ukłonił
się i wpuścił grupkę wampirów. ‚ To na tyle ‚ – pomyślałam. Miałam już
ruszać w drogę powrotną, kiedy to głos Uchihy mnie zatrzymał:
-
Masztu poczekać. – rzekł twardo. Spojrzałam na niego dziwnie i za nim
cokolwiek powiedziałam, wrota przede mną się zatrzasnęły. ‚ No i ładnie
mnie załatwił ‚ – przemknęło mi przez myśl. Czy on sobie myśli, że mam
tu sterczeć i czekać na jego rozkazy ? Byłam wściekła. Chciałam już
skończyć na dziś tą służbę, a on mi z takim tekstem wylatuje ! W dodatku
nawet nie powiedział, po co mam zostać ?! Mógł mnie chociaż łaskawie
zaprosić do środka ! Odwróciłam się, nie chcąc dłużej patrzeć na
obskurną budowle. Założyłam ręce na piersi i odeszłam kawałek. ‚ I co
ja mam robić ? ‚ – pomyślałam smętnie, mając nadzieję, że brunet odwoła
swój rozkaz. Po 5 minutach moje nadzieję, całkiem się rozwiały inie
wiadomo czy nie zostanę tu dłużej niż sobie planowałam. Z westchnieniem
przycupnęłam nie opodal kamiennej dróżki, która wiodła dookoła
zamczyska. Jednak szybko znudziło mi się siedzenie, więc wstałam,
otrzepując spodnie. Spacerkiem skierowałam się ową drogą,która wiła się
niczym wąż. Przecież nic złego nie robię, nie ? Tak tylko zwiedzam.
Szłam powoli i rozglądałam się na boki, uważnie przyglądając się
otoczeniu. Nic nie przykuło mojej uwagi. Pogoda diametralnie się
zmieniła. Niebo przykryły ciemne chmury, które zwiastowały deszcz.
Wiedząc, że zaraz zacznie padać schowałam się pod najbliższe drzewo. Po
chwili z nieba lały się hektolitry wody.Westchnęłam. ‚ Ja zawsze mam
szczęście ‚ – pomyślałam z goryczą. Nie dość, że muszę zostać to w
dodatku pada. Patrzyłam jak krople wody spadają na ziemię, tworząc
kałuże. Znowu będę mokra. Oparłam głowę o korę drzewa. Przymknęłam
powieki. Nie wiem, ile tak trwałam. Kiedy to obudził mnie chrzęst
złamanej gałęzi. Zesztywniałam i otworzyłam oczy.Nie drgnęłam. Po chwili
dźwięk się powtórzył, lecz były to kroki. Tak kroki osobnika, zaledwie
kilkanaście metrów za mną. Szedł w moją stronę, jestem tego pewna. Nie
czekając, odwróciłam się i cicho skierowałam się w stronę przeciwnika. ‚
Lepiej wyjdę mu na przeciw ‚.
Siedzieli w obszernym salonie, gdzie w spokoju mogli odpocząć. Itachi
zniknął gdzieś na piętrze, tłumacząc się swoimi obowiązkami. Deidara
wraz zresztą przyjaciół zostali przyprowadzeni tu przez kamerdynera,
który po chwili przyniósł tace, na które stały kieliszki i lampka
wina.Poczęstowali się dobrym napojem, który w ciszy popijali. Konan i
Pein usadowili się na kanapie, omawiając kilka swoich osobistych spraw.
Hidan zaś oglądał czasopisma, zapewne z gołymi babkami. Sasori wyjął z
plecaka zeszyt i postanowił trochę się pouczyć. Jedynym, który nic nie
robił był blondyn. Siedział on na fotelu i patrzył na
kieliszek,wypełniony do połowy winem. Obracał kieliszek w ręku,
przyglądając się barwie cieczy. Przypominała mu krew. ‚ Ta idiotka ‚ –
pomyślałam,widząc w głowie obraz strażniczki Uchihy. Dziewczyna
denerwowała go na każdym kroku i postanowił się zemścić. Uśmiechnął
się. I oto nadarzyła się okazja. Wypił jednym łykiem wino i postawił
naczynie na tacy.Wstała cicho, lecz i tak zwróciło to uwagę, swego
przyjaciela.
- Wybierasz się gdzieś ? – spytał, patrząc z nad zeszytu na niego. Niebieskooki uśmiechnął się niewinnie.
-Pójdę
do Itachiego, bo muszę się o coś go zapytać. – odparł, kierując się do
wyjścia. – Zaraz wracam. – dodał i zamknął drzwi. Swe kroki skierował od
razu do wyjścia z budynku, ciesząc się, że salon znajduje się akurat na
parterze. Cicho przemknął przez kilka pomieszczeń,uważając na służbę,
która kręciła się ciągle. Uśmiechnął się zadowolony, kiedy znalazł się
na zewnątrz. Padało, z resztą jak zawsze.Nie przeszkadzała mu ta pogoda.
Lecz nigdzie nie zauważył swojej przyszłej ofiary. Zmarszczył brwi.
Wyszedł na dróżkę, nie przejmując się, że zmoknie. Rozejrzał się i
skierował w lewą stronę. ‚ Nie mogła za daleko odejść ‚ -pomyślał. ‚
Przecież Itachi zakazał jej ‚. Szedł szybko i o mało, co nie
zdradził swego położenia. Szybko czmychnął za róg. Wystawił lekko głowę.
Dostrzegł ją. Była oparta o pień drzewa.Deidara uśmiechnął się
diabelsko. ‚ Moja szansa ‚ – pomyślał. Lecz zanim zrobił jakikolwiek
krok, Haruno zniknęła w lesie. Mężczyzna spojrzała zdziwiony w miejsce,
gdzie przed chwilą zniknęła Sakura.
-Szlag ! -warknął pod nosem. Ale
z drugiej strony, nikt nic nie zauważy.Na jego ustach znów wypełzł
uśmiech głodnego drapieżnika. Sprężystym krokiem powędrował za ofiarą.
Kierowałam się, uważnie nasłuchując i wyłapując jakichkolwiek
dźwięków. Czułam jak krople wody spływają po ubraniu. Buty miała już
całkiem ubłocone, lecz nie przejmowałam się tym. Moim celem jest
znalezienie osobnika i zniszczenia go. Nie było to zwierzę, gdyż
odróżniałam kroki zwierząt od ludzkich. To musi być człowiek –
podpowiadał mi instynkt. Zatrzymałam się na niewielkiej polance wokół,
której rosły rozłożyste drzewa dobrze maskujące pobliskie otoczenie.
Rozejrzałam się dookoła. Zapanowała cisza. Nawet ptaki nie śpiewały.
Nagle za sobą usłyszałam dudnienie kroków. Odwróciłam się. Przede mną
stał rosły mężczyzna o brązowych,krótkich włosach i siarkowym
spojrzeniu. Od razu wyczułam, że jest Łowcą. Przymierzałam się do skoku,
lecz ten nakazał mi gestem ręki, aby się powstrzymała. O nie ! Nikt nie
będzie mi rozkazywał. Ruszyłam.
- Nie przyszedłem walczyć. – jego słowa spowodowały, że zatrzymałam raptownie. Odskoczyłam na bezpieczną odległość.
- Kim jesteś ?! – warknęłam.
- Hm…jak się pewnie domyślasz Łowcą. – przewróciłam oczami, tak głupia to ja nie jestem.
- Po co tu przylazłeś ? – spytałam.
- Porozmawiać. – Roześmiałam się cicho. Chyba sobie kpi ?!
- Jesteś Haruno Sakura. – Zamilkłam. ‚ Skąd zna moje imię ? ‚ – pomyślałam. Lecz za nim spytałam, on odpowiedział.
-Wiem
o Tobie wszystko. – rzekł na poczekaniu. Zmarszczyłam brwi. Ja kto?! –
Śledziliśmy Cię.- Ok. To Było coraz bardzie zawiłe. Chcą mnie zabić? –
Od samego początku twego istnienie.- Zesztywniałam.
- Co ?! – nie kryłam oburzenia.
- Wiem, że nienawidzisz wampirów tak samo jak my. – podjął zaczęły wątek, a ja coraz bardziej się gubiłam.
- Co z tego ?! – odparłam, nie rozumiejąc jego toku myślenia. Chyba nie wszyscy muszą ich lubić ?
-Połączmy
sił. – Chciałam się roześmiać, lecz wiedziałam, że mężczyzna nie
żartuje. Wpatrywałam się w niego zdezorientowana. ‚ Czyżby dzień zemsty
nadszedł ? ‚ To było pierwsze co pomyślałam. Propozycja wydawała się
kusząca, z drugiej jednak strony okazałabym się zdrajcą. – Możemy
wytępić cały świat z wampirów. – Tak. Nie było by Naznaczonych. Nie
musieli by cierpieć. Nie było by tych potworów. – Widzę twą nienawiść w
oczach – odparł jakby z satysfakcją. – Zgadzasz się więc ? – Nie mogłam
odpowiedzieć od razu. Muszę to przemyśleć.
- Zastanowię się nad propozycją. – rzekłam zgodnie z prawdą.
- Masz na to niecałe cztery dni.
-Dobra.
– Zgodziłam się. Mężczyzna uśmiechnął się i zniknął w ciemnościach
lasu. Stałam przez chwilę, po czym ruszyłam w drogę powrotną,
rozmyślając nad propozycją.
Kiedy zniknęła mu z oczu, wyszedł ze swojej kryjówki. Nie mógł
uwierzyć w to co zobaczył.Warknął. Powinien ją zabić, kiedy miał okazję.
Spojrzał w miejsce,gdzie przed chwilą stał Łowca. Nie wiedział czy
dziewczyna zgodzi się na tą propozycję, ale jeśli tak to świat wampirów
będzie zagrożony. Powinien powiadomić Tsunade, lecz nie zrobi tego na
razie. Zobaczy, co postanowi dziewczyna. Bez ociągania skierował się w
stronę zamczyska.
Od autorki: Następna część za mną. Pozdrawiam
Nie ma rozdziału ?
OdpowiedzUsuńHeh...jestem ciekawa czy przystanie na ta propozycje..ale raczej mi sie wydaje że nie:) ale zobaczymy co z tego wyjdzie:) czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy^^
OdpowiedzUsuńPozdrowka Wiwi